Praca na cztery zmiany

Malow - spółka z kapitałem francuskim - istnieje od sześciu lat. Zatrudnia prawie 300 osób, głównie mężczyzn. Załoga jest młoda i dobrze wykwalifikowana. Ludzie nie narzekają na zarobki, choć nie chcą mówić o szczegółach. - Ważne, że pensje dostajemy zawsze na czas - kwitują pytania.
Klient ma zawsze rację
Firma zaczynała od produkcji szaf aktowych, socjalnych i regałów. Niemal wszystko było sprzedawane na rynkach zagranicznych. Trzy lata temu kierownictwo spółki postanowiło wprowadzić nowe asortymenty. Dziś w suwalskiej fabryce można kupić niemal wszystko. Malow produkuje meble biurowe, socjalne, medyczne, szkolne, a nawet sejfy. Proponuje trzynaście podstawowych kolorów, ale czego nie robi się dla klienta.
- Realizujemy indywidualne zamówienia - dodaje dyr. Kiljan. - Klient może zmienić wzór, rozmiar albo kolor zamawianych mebli.
Spółka zaliczana jest do grupy największych polskich producentów mebli metalowych. Posiada rekomendacje Business Centre Club i jest laureatem Loży Jakości. W ubiegłym roku jako jedna z najprężniej rozwijających się firm w kraju otrzymała Gazelę Biznesu.
Było ciężko
Suwalskie meble trafiają na rynki krajowe, ale też francuskie, niemieckie, belgijskie, holenderskie oraz krajów nadbałtyckich. Najczęściej są sprzedawane pod szyldem kontrahentów - zagranicznych firm handlowych.
Pracownicy spółki twierdzą, że przed wejściem do Unii Europejskiej pozyskanie nowych, zagranicznych odbiorców wcale nie było łatwe. Firma niejednokrotnie musiała prosić o protekcję ambasadorów poszczególnych krajów. Od maja zmieniło się na lepsze. Zagraniczni handlowcy sami przyjeżdżają do Suwałk, aby złożyć zamówienie. Stąd też w ciągu ostatnich trzech miesięcy, eksport wzrósł o blisko 20 procent.
- Teraz mamy inny problem, aby zdążyć na czas z realizacją zamówienia - śmieją się ludzie. - Oby było tak dalej.