Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomnik na cmentarzu to inwestycja. Poznaj sekrety branży

Maryla Pawlak-Żalikowska [email protected] tel. 85 7489 552
Magdalena Swatkowska z MSG-Granit przyznaje, że jeszcze 12 lat temu pomniki stanowiły 90 procent produkcji w jej firmie. Teraz jest to pół na pół z elementami budowlanymi wykonanymi z kamienia naturalnego
Magdalena Swatkowska z MSG-Granit przyznaje, że jeszcze 12 lat temu pomniki stanowiły 90 procent produkcji w jej firmie. Teraz jest to pół na pół z elementami budowlanymi wykonanymi z kamienia naturalnego Wojciech Wojtkielewicz
Kamieniarze zauważyli, że coraz częściej nagrobki małżeńskie są potrójne. Mężczyźni często umierają wcześniej niż kobiety, młode wdowy zamawiają więc pomnik dla zmarłego małżonka, siebie i na wszelki wypadek jeszcze dla kolejnego.

Czyli samo życie w obliczu śmierci. Niemniej przedstawiciele firm kamieniarskich oceniają, że jesteśmy raczej stali w gustach dotyczących wyglądu samych pomników. Prawosławie jest może trochę bardziej ozdobne niż katolicyzm. Jest w nim na przykład więcej ornamentów i złoceń.

Generalnie też na naszych cmentarzach stają duże pomniki, na które idzie o 20-30 proc. więcej kamienia, czyli o 2-3 więcej niż na południu Polski.

- Gdyby jednak mówić o jakiś zmianach i trendach, to wydaje mi się, że ludzie wracają do klasycznych kształtów - ocenia po zastanowieniu Magdalena Swatkowska, z firmy MSG-Granit. Przedsiębiorstwo istnieje w Zabłudowie już od 27 lat. Zakładał je ojciec pani Magdy, więc jest podstawa do porównań. - Preferowane są grube, proste elementy i litery kute, a nie piaskowane. To powrót do prawdziwego rzemiosła kamieniarskiego. A z kolei ogromny wybór kolorystyki materiałów granitowych i globalizacja sprawiają, że przestały one być niedostępnym dobrem luksusowym.

- Zdarza się, że klienci przychodzą i proszą o "wesoły" pomnik, np. z uśmiechniętym aniołkiem - opowiada pani Magdalena. - Próbują tak złagodzić smutek odejścia kogoś bliskiego, albo oddać jego pogodny charakter, prosząc o jasny kamień na nagrobek.

Inwestycja w wannę nie w nagrobek

W naszym regionie już coraz częściej ludzie decydują się na spopielanie zwłok swoich bliskich.

- Mamy coraz więcej zamówień na taką usługę - potwierdza Bazyli Pietruczuk, prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Białymstoku. - Realizujemy ją w zakładzie w Wyszkowie, ale nie ma to wpływu na termin pogrzebu. Gdy ktoś umrze dziś, można uroczystość przeprowadzać nawet pojutrze.
Pochówki w urnach powodują kolejną zmianę w branży kamieniarskiej.

- Często i ze względów rodzinnych, i z powodu braku miejsca na cmentarzach, nowe pomniki budowane są w miejscu starych, z lastryka, gdzie już spoczywają np. dziadkowie zmarłych - opowiada Magdalena Swatkowska. - Wtedy robimy wewnątrz nowo budowanego pomnika specjalne półki, na których ustawiana jest urna. A jeżeli jest to całkiem nowy grób, to zdarza się już i u nas, że zamawiana jest tylko piękna granitowa płyta usadowiona na fundamencie pod kątem, aby było to też praktyczne w utrzymaniu.

Widać też pewną zmianę pokoleniową w podejściu do wystawności pochówku. Kiedyś klienci zakładów kamieniarskich byli gotowi odmówić sobie innych inwestycji, ale na pomnik musiało być. Teraz widać, że młodsze pokolenie prędzej zainwestuje u kamieniarza w elementy domu czy jego wyposażenia.

- Inaczej jest, gdy odchodzi dziecko - zauważa pani Magdalena. - Rodzicom, stawiającym nawet drogi, wyszukany pomnik jest chyba łatwiej ukoić ból. To bardzo trudne i delikatne sytuacje. Ale w normalnych okolicznościach klienci skłaniają się dziś do tańszych, prostszych form na cmentarz, a do kamieniarza coraz częściej przychodzą po blat w kuchni. Albo brodzik z granitu, który można kupić już za 2 tysiące złotych, zaprojektowany pod konkretne zapotrzebowanie klienta. Mają one ogromne walory i praktyczne, i estetyczne.

Magdalena Swatkowska przyznaje, że jeszcze 12 lat temu pomniki stanowiły 90 procent produkcji w jej firmie. Teraz jest to pół na pół z elementami budowlanymi wykonanymi z kamienia naturalnego.
W MSG-Granit ta przemiana obyczajowa poskutkowała inwestycją wspieraną przez fundusze unijne. Firma postawiła trzy potężne hale w Zabudowie, gdzie zamontowano szereg ultranowoczesnych maszyn (szwajcarskich, włoskich, angielskich) do obróbki elementów granitowych oraz marmurowych. Są w stanie wyciąć i obrobić w kamieniu nawet najbardziej skomplikowane kształty.

Skośne oczy rynku

Również w ofercie firmy kamieniarskiej Janusza Gajeckiego poza nagrobkami są też schody, parapety, wanny czy umywalki.

- Jeśli chodzi o pomniki, to co człowiek, to inny gust w sprawie ich formy - ocenia przedsiębiorca. - Ale raczej ludzie wracają do ponadczasowego minimalizmu. Wszelkie udziwnienia szybko się bowiem opatrzają, a przecież pomnik zamawia się na dziesiątki lat.

Zarówno na ogrodzeniu jego firmy, jak i na stronie internetowej Janusza Gajeckiego uderza w oczy hasło: Chińskich nagrobków nie sprzedajemy.

- Tak podkreślam to - mówi kamieniarz i dodaje, że tu nawet nie chodzi o pochodzenie kamienia, ale o kulturę jego obróbki i produkcji pomników. - Chińczycy dodają zbyt dużo środków chemicznych, które wychodzą po 3-4 latach. A w tej branży jakość i trwałość powinna się bardzo liczyć. Pomnik powinien po latach wyglądać tak samo, jak na początku.

Chińska oferta pojawiła się na naszym rynku kilka lat temu, później niż w innych regionach kraju. Przedstawiciele branży mają do niej zróżnicowany stosunek. Jedni uznają, że skoro chińska konkurencja jest w branży odzieżowej czy spożywczej, a w zasadzie to wszędzie, to i w kamieniarskiej trzeba sobie z nią radzić. Takie jest prawo rynku i prawo klienta do wyboru.

Ale drudzy ostrzegają, że po pierwsze klienci niezbyt dobrze wiedzą, co oznacza chińska, tania produkcja, a po drugie, nie zawsze są świadomi, że kupują taki właśnie produkt.

- Chińskie pomniki, które poskładane w kontenerach, przypływają do Polski, są tańsze do 30-50 procent od produkowanych u nas - opowiada jeden z przedstawicieli branży. - Ich cena wynika z tego, że są z taniego kamienia, robocizna jest tam tańsza i składa się je jak z klocków lego z gotowych elementów. Do tego narożniki chociażby bywają zrobione z plastiku, żeby tylko było taniej. Zdarzały się też wypadki, że klient ufając sprzedawcy, nie sprawdzał nawet rozmiaru i podczas pogrzebu okazywało się, że trumna się nie mieści w tak zakupionej, chińskiej konstrukcji.

- U handlarza chińskimi pomnikami są to zazwyczaj azjatyckie, np. indyjskie kamienie piątego czy szóstego gatunku, który jest bardzo miękki. To spękane skały z niskich pokładów. Są słabe i kruche, więc zatapia się je w żywicach, sztucznie barwi i nasącza chemią - dodaje kolejny kamieniarz. - Klienci nie zawsze o tym wiedzą. Fakt, płacą mniej, ale nie proporcjonalnie do jakości. I potem wystarczy byle spadający konar na cmentarzu, aby przeżywać nieprzyjemne niespodzianki.

Ludzie branży podpowiadają, że dobre firmy po postawieniu pomnika dają gwarancję nawet na 5-10 lat.

- Co z tego, że klient zamiast 12 tysięcy wydaje na "chińczyka" sześć, skoro ma rękojmię tylko na dwa lata?

- Indyjskie granity są super - nie przekreśla azjatyckich kamieni kolejny producent - ale na posadzki. Pięknie wyglądają, doskonale przewodzą ciepło i to ich dodatkowy walor przy ogrzewaniu podłogowym.

Zmierzch leniwych ceremonii

W białostockim Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej od 2010 r. do dyspozycji klientów jest pięknie odrestaurowany karawan konny. Jego wypożyczenie na ceremonię kosztuje - jak informuje Bazyli Pietruczuk - około 1000 złotych. - Ale rzadko jest wykorzystywany - przyznaje prezes PGK. - Zwyczaje towarzyszące ostatniemu pożegnaniu się zmieniły. Ceremonia przebiega szybciej. Wolimy przemieszczać się samochodami.

Tradycja mocno trzyma się w regionie w branży kwiatowej. Ciągle królują sztuczne kwiaty w wieńcach na groby.

- Częściowo wynika to na pewno z klimatu - ocenia Izabela Chlistowska w zakładu pogrzebowego mieszczącego się przy ul. Żabiej, w centrum Białegostoku. Działa też przy nim całodobowa kwiaciarnia Lilia. - Niemniej jednak podstawą wieńców jest już praktycznie wyłącznie prawdziwa jedlina. Próbowaliśmy kiedyś wprowadzić do oferty niebieskie róże - opowiada pani Izabela. - Mimo że piękne i wyglądające interesująco, nie mają powodzenia. Kwiaty to najczęściej margerytki, goździki, róże i lilie, te ostatnie coraz częściej łączone.

W ciągu prawie 20 lat istnienia zakładu zauważalne są jednak i nowe trendy, jak zamawianie wieńców i wiązanek w jasnych kolorach, czy specjalnych bukietów na wieka trumny. No i równolegle ze spopielaniem zwłok, pojawiła się nowa forma kwiatowa: wiązanka wokół urny.

- Zauważalny jest też taki zwyczaj, że każdy z członków najbliższej rodziny zmarłego ma w ręce po jednym kwiatku, np. róży czy tulipanie, i wrzucają go potem do grobu - opowiada Izabela Chlistowska. - Niezmiennie wieńcom towarzyszą pogrzebowe szarfy, ale już muzyka bywa różnie dobrana. Pamiętam, jak przyjaciele i rodzina żegnali zmarłego przy rytmach rocka. I taką starszą panią, która sama sobie kupiła trumnę, trzymała ją u siebie w domu i całą pooklejała sztucznymi kwiatkami.

Z propozycji, które rynek zdecydowanie odrzucił, najbardziej spektakularna jest jedna: pomysł umieszczenia w zniczu pozytywki z piosenką zespołu Ich Troje "Wstań, zobacz nie jesteś sam". I w realu, i w świecie wirtualnym taka propozycja rynkowa została uznana przez ludzi w każdym wieku za wyjątkową żenadę i wstyd.

Czyli poczucie dobrego smaku jeszcze w nas nie umarło. n

Czytaj e-wydanie »
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny