Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polscy kibice rządzą w Londynie

Korespondencja z Londynu: Dorota Kułaga, Andrzej Fluegel, Tomasz Froehlke
Nasi fani podczas meczu z Bułgarią w londyńskiej Earls Court. Na żadnym innym meczu na tych igrzyskach nie było takiego dopingu.
Nasi fani podczas meczu z Bułgarią w londyńskiej Earls Court. Na żadnym innym meczu na tych igrzyskach nie było takiego dopingu.
Przystrojeni w barwy narodowe, przyjaźni, spontaniczni. Nikt na igrzyskach tak nie kibicuje

W dzielnicy, gdzie leży historyczna, zbudowana w 1937 roku, hala Earls Court i jej niemal kopia dołożona w 1990 roku (tam odbywa się turniej siatkówki), słychać polski język. Nasi fani załatwili sobie w pobliżu kwatery i hotele. W oknach można dostrzec polskie flagi. Przed meczami siatkarzy, a zwłaszcza po ich zakończeniu, bary i puby wypełniają się polskimi kibicami. Owszem, piwo leje się strumieniami, czasem pęknie flaszka, ale nie dostrzeżesz agresji, którą dobrze znamy choćby ze stadionów piłkarskich.

Anglicy nas podziwiają

Na widowni Kraków może siedzieć obok Warszawy i żadnych obaw, że będzie zadyma. Bo to kibice siatkówki. Animozje klubowe nie są tu znane, a transparenty z nazwami miast mają znaczenie tylko promocyjno-informacyjne.

Świetnie się bawią. Skandują: Raz, dwa trzy. To już słynne odliczanie od odbioru piłki do ataku, czy ostatni, kiedy oczekują końcowej akcji seta czy spotkania.

Anglicy, którym udało się dostać bilety na mecze polskiej reprezentacji, są urzeczeni naszymi kibicami. Najbardziej podoba im się fala, którą podziwiali podczas spotkania z Włochami.

O polskich fanach rozpisywała się miejscowa prasa. Bo jak dotąd żaden inny kraj nie zaistniał tak podczas rozgrywek zespołowych, praktycznie wypełniając widownię. Oczywiście, oprócz meczów, w których występują gospodarze.

Inne mecze to nie to samo

W Londynie żyje prawie milion Polaków. Wielu z nich dzielnie walczyło o bilety. Nie wszystkim się udało.

- Bardzo się starałam - mówi Ania z Bydgoszczy, która w Londynie mieszka już od 11 lat.

- Niestety, dostałam na mecz Włochy - Argentyna i na siatkówkę plażową. Potem próbowałam się z kimś zamienić, by obejrzeć nasz zespół, ale nie udało się. Oczywiście, byłam na spotkaniu Włochy - Argentyna, było fajnie, bo lubię siatkówkę, ale to nie to samo. Może w dniu, kiedy mam bilet na plażówkę, zagrają Polacy? Bardzo chciałabym pokibicować naszym.

Takich jak Ania jest więcej. Przed halą Earls Court, gdzie przelewa się różnobarwny tłum, co chwilę można spotkać ludzi trzymających dwujęzyczny napis: "Kupię bilet; I need ticket".

Oferujących sprzedaż nie widać. To pokazuje, jak polscy siatkarze potrafią przyciągnąć widzów, i pewnie nie zmieni tego porażka z Bułgarami.

- Wcześniej nie dostałem biletu - żali się Tomek z Krakowa, którego spotykamy przed meczem z Włochami. - Wziąłem więc kilka dni urlopu i przyjechałem w nadziei, że uda mi się kupić przed halą. Nic z tego, jestem rozczarowany. Teraz muszę znaleźć jakieś miejsce, gdzie będzie transmisja z tego spotkania.

Tomek podkreśla, że jest z naszą kadrą od dawna. I walki o bilet nie odpuści. - Może uda mi się coś skołować na spotkania ze słabszymi rywalami. A wy nie możecie mnie jakoś przemycić?

Bilet na finał? Żadnych szans

Robert Parlej z Kielc i jego żona Dagmara, którzy obecnie pracują w Anglii, stanęli na głowie, żeby kupić bilety na mecz z Bułgarią. Im się udało.

- Atmosfera jest niesamowita - zachwyca się Dagmara. - Postaramy się jeszcze kupić wejściówki na ćwierćfinał, bo na finał nie ma już żadnych szans.

- Mamy bardzo dobry zespół i liczymy, że zdobędzie medal - dodaje Robert. - A porażka z Bułgarią? To wypadek przy pracy.

Fenomenem polskich kibiców siatkówki zachwyca się pochodząca z Warszawy Dorota Strąk, która obecnie mieszka i studiuje w Anglii. A wie, co mówi, bo jest wolontariuszką przydzieloną na mecze siatkówki w Londynie i może rzecz ocenić z bliska.

- Na żadnym innym meczu siatkarzy, a także na innych rozgrywkach zespołowych na tych igrzyskach, nie było takiego dopingu - podkreśla. I dodaje, że dzięki pełnionej funkcji miała kontakt z siatkarzami, co dla niej samej było ogromnym przeżyciem.

Basia i Ania z Sosnowca również nie wyobrażają sobie tego, żeby w Londynie nie być na meczu polskiej reprezentacji.

- Obejrzałyśmy pojedynek z Włochami. Niesamowite wrażenia, superatmosfera. I aż tylu Polaków! - zachwyca się Anna.

Dziewczynom udało się (ogromny wyczyn!) dostać też wejściówki na mecz siatkarski o brązowy medal.

- Płaciłyśmy po 65 i 90 funtów - wylicza Barbara. - Ale mamy nadzieję, że Polacy w pojedynku o brąz nie zagrają, tylko w finale o złoto. To nasi faworyci do najcenniejszego medalu.

Pokazali klasę

Postawę polskich kibiców doceniają siatkarze. - Wiedziałem, że będą, ale nie spodziewałem się ich aż tylu i tak wspaniale dopingujących. Po prostu czułem się w Londynie jak w katowickim, Spodku. To, co robią, jest rewelacyjne - podkreśla Krzysztof Ignaczak.

- Sprawiają nam wielką radość. Są po prostu świetni - podkreśla Bartosz Kurek.

- Dziękujemy kibicom - dodaje Łukasz Żygadło. - Znakomicie nas wspierają. Hala nie milknie ani na chwilę. Rzeczywiście czujemy się jak u siebie.

Polscy kibice siatkówki pokazują wielką klasę. Potrafią stworzyć doskonałą atmosferę, wspierają swój zespół także wtedy, gdy mu nie idzie. Pokazują, że owinięty biało-czerwoną flagą krzyczący człowiek z trąbką w dłoni wcale nie musi kojarzyć się jako potencjalny agresor, który szuka zaczepki. Może obrazki z Londynu sprawią, że zmieni się kibicowanie w Polsce?

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny