Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polaków (nie)powroty z cmentarzy. Niedzielni kierowcy mogą sami zostać na cmentarzu.

Grzegorz Rykowski
Na naszych nie najlepszych drogach pojawiają się dodatkowe setki tysięcy samochodów, których kierowcy i pasażerowie są inspirowani krótkim terminem święta lub minimalnym urlopem. Wszyscy się spieszą.
Na naszych nie najlepszych drogach pojawiają się dodatkowe setki tysięcy samochodów, których kierowcy i pasażerowie są inspirowani krótkim terminem święta lub minimalnym urlopem. Wszyscy się spieszą. Fot. sxc.hu
Wszyscy się spieszą. Ci ze Szczecina uważają, że muszą być w Przemyślu w tym samym czasie, co mieszkańcy Suwałk we Wrocławiu. Obłędna sytuacja, wspomagana wieloletnią tradycją.

Jej niechciane rezultaty mogłyby być przesłanką do rokrocznego ogłaszania żałoby narodowej, bo kolejne nieszczęścia są zapisane jak w banku. Czy można to zmienić?

Dzień Wszystkich Świętych i towarzyszący mu Dzień Zaduszny. Czas odwiedzania grobów rodzinnych i spotykania się rodzin. W zasadzie piękny zwyczaj, ale jakże każdego roku brzemienny w niepożądane skutki.

Znów, jak każdego roku, dowiemy się w poświąteczny wtorek, ilu rodaków zginęło na drogach, ilu zostało rannych i jak wiele zdarzyło się tragicznych wypadków. Będą to cyfry duże, przerażające i ciągle nieuzasadnione.

Samochodów mamy już w kraju pod dostatkiem. W niektórych rodzinach po dwa i trzy. O ich jakości nie będę się wypowiadał, bo przecież każdy wie, co zaimportował. Od wejścia do Unii naszą narodową pasją stało się budowanie kondycji rynku niemieckiego, który systematycznie oczyszczamy z wszystkiego, co ma cztery koła i jest oczywistą okazją.

Rzecz w tym jednak, że kupować już potrafimy, albo się nam tak wydaje, ale jeździć się nie nauczyliśmy. W szczególności nie potrafimy jeździć bezpiecznie, z wyobraźnią, przewidując skutki nieodpowiedzialnych zachowań. Nie mamy zdolności wyobrażenia sobie tragedii, której autorem możemy być za chwilę. To w znakomitej większości dotyczy młodych kierowców, którzy koniecznie muszą sprawdzić, ile fabryka dała, ale nie wyłącznie ich.

Stateczni ojcowie rodzin też potrafią zadziwić, czasem tylko dlatego, że w ich pojęciu marka zobowiązuje, a kodeks drogowy niech czeka w kolejności. Żona i dzieci w samochodzie, w ich pojęciu, nie mają nic do powiedzenia. A przecież powinny krzyczeć: zatrzymaj, zwolnij, nie jesteś panem naszego życia, dalej wolimy iść pieszo.

Piękny skądinąd zwyczaj odwiedzania grobów rodzinnych przypada w trudnym kalendarzowo okresie. To już, niestety, czas słoty, jesiennych deszczów, mgły, a niekiedy także przymrozków. W takim momencie na naszych nie najlepszych drogach pojawiają się dodatkowe setki tysięcy samochodów, których kierowcy i pasażerowie są inspirowani krótkim terminem święta lub minimalnym urlopem. Wszyscy się spieszą. Ci ze Szczecina uważają, że muszą być na miejscu w Przemyślu w tym samym czasie, co mieszkańcy Suwałk we Wrocławiu. Obłędna sytuacja, wspomagana wieloletnią tradycją. Jej niechciane rezultaty mogłyby być przesłanką do rokrocznego ogłaszania żałoby narodowej, bo kolejne nieszczęścia są zapisane jak w banku. Czy można to zmienić?

Doświadczenia policji, akcje okołoświąteczne, alerty i alarmy wskazują, że zapobieżenie nieszczęściom nie jest łatwe. Są ludzie odporni na wszelką argumentację i co do stylu jazdy i co do spożywania alkoholu przed jazdą. Tych ostatnich dochodzi do dwóch tysięcy w ciągu weekendu, a prawdziwa liczba jest ciemna i przerażająca. Spróbujmy więc popatrzeć na problem z całkiem innej strony.

Czy musi tak być, że wynikający z pobudek religijnych obowiązek nawiedzenia cmentarza musi odbyć się akurat w ciągu tych dwóch, góra trzech dni, i to na drugim końcu Polski. Bardzo oczekiwana byłaby taka interpretacja władz kościelnych, która tę powinność uznawałaby za spełnioną np. w ciągu miesiąca przed i w okresie miesiąca po Wszystkich Świętych.

Spotkania rodzinne też można by rozłożyć w tym czasie, a świąteczne obowiązki związane z 1 listopada wierni mogą przecież spełnić w swojej macierzystej parafii i z równym znaczeniem nawiedzić miejscowy cmentarz.

Ten model spędzania listopadowego święta mógłby być nagłośniony z ambon, także nie wyłączając udziału prasy. Okazuje się bowiem, że do tradycyjnego sposobu świętowania poprzez dalekie podróże w tym samym, co inni, okresie trzeba po prostu zniechęcać. Bo samodzielnie rodak nie potrafi chronić się przed złym wyborem i z reguły, powodowany instynktem stadnym, wyjeżdża w podróż wtedy, gdy inni masowo czynią to samo.

Wielu zatrzymanych przez policję za zbyt szybką jazdę, tłumaczy się wówczas bardzo adekwatnie do sytuacji: spieszyłem się na cmentarz. Rzecz w tym, że rokrocznie licznym udaje się tam dotrzeć przed czasem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny