Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pokonać siebie

Adam GRUBERSKI
Paraolimpijczycy Sześć medali: trzy złote, srebrny i dwa brązowe zdobyli Podlasianie na paraolimpiadzie w Atenach ! To największy sukces naszych niepełnosprawnych sportowców. Wczoraj powitaliśmy ich na warszawskim Okęciu.

Najpierw oklaski od zgromadzonych kibiców, a później łzy, kwiaty i "tonięcie" w ramionach najbliższych. Tak wyglądało powitanie polskich paraolimpijczyków powracających z olimpiady. Wśród 106 sportowców znalazło się ośmiu zawodników z Podlasia: Krzysztof Smorszczewski, Magdalena Szczepińska, Joanna Mendak, Kamil Drągowski, Mirosława Turowska, Beata Drozdowska, Katarzyna Brzostowska i Magdalena Jarosławska.
Na lotnisku Okęcie pojawili się przedstawiciele władz państwowych, dziesiątki dziennikarzy i setki wiernych sympatyków. Sportowcom wręczano kwiaty, gratulowano sukcesów. Wśród zgromadzonych ludzi najliczniejszą grupę stanowili kibice z Podlasia.

Złota Joasia

Najwięcej fanów zgromadziła 15-letnia suwalczanka Joanna Mendak. Na złotą i brązową medalistkę w pływaniu czekało ponad 50 kibiców z jej rodzinnego miasta. W tym gronie znalazła się mama Joasi - pani Małgorzata, jej brat Maciek, wychowawca, koledzy i koleżanki z klasy, trener i przedstawiciele władz miejskich.
- Gdy dowiedziałam się o medalu, najpierw zamarłam, po prostu nie mogłam uwierzyć. Trzymanie kciuków opłaciło się. To nasz wspólny, wielki sukces - mówiła mama mistrzyni.
Joasia to wzór pracowitości, uporu i skromności. Ustanowiony, przy okazji zajęcia pierwszego miejsca, rekord świata na 100 metrów stylem motylkowym, nie jest dziełem przypadku.
- Wierzyłam, że córkę stać na taki wynik. Joasia jest bardzo ambitna i ciężko pracuje. To cudowna nagroda za wiele godzin wyczerpujących treningów. Na początku kariery musiała gonić swoje rówieśniczki. Później, to ona uciekała od reszty.
Pani Małgorzata, czekając na córkę zapowiadała, że raczej nie uda się jej powstrzymać łez wzruszenia, gdy będzie przytulać swoją pociechę. Natychmiast po spotkaniu w holu, obie mocno się uścisnęły, na przemian płakały i śmiały się.
Szybciej nerwy opanowała młoda olimpijka, która pewnie udzielała wywiadów dziennikarzom z całej Polski.
- Odczuwam ogromną radość i satysfakcję ze zdobycia medalu, choć równie wielkie emocje przeżyłam podczas powitania na lotnisku. Cieszę się, że tylu ludzi mi kibicuje i wierzy w moje sukcesy. Nigdy nie zapomnę o Atenach, o pięknych chwilach, które tam przeżyłam. Dla takich momentów warto poświęcić swoje życie.

Złoty Krzysztof

To nie jest pierwszy złoty medal olimpijski Krzysztofa. Cztery lata temu na igrzyskach w Sydney także nie miał sobie równych.
- Nie mam tremy - przekonywał przed odlotem do Aten Smorszczewski. Trochę nerwów może się pojawić dopiero w dniu zawodów.
Zawsze należał do ludzi odważnych, kiedyś wręcz szalonych. Grając w piłkę w Ognisku Starosielce na treningi dojeżdżał pociągiem. Przed pamiętnymi zajęciami tak palił się do gry, że nie czekając na przybycie do przystanku wyskoczył z jadącego pojazdu, lądując pod jego kołami. Stracił obie nogi, jednak nie stracił szansy na dalsze, szczęśliwe życie.
- Szybko zająłem się sportem. To sprowadziło mnie na inną drogę, dodało wiary w siebie.
Rywale w Atenach mogli tylko marzyć o pokonaniu białostoczanina. Krzysztof w pięknym stylu wygrał konkurencję pchnięcia kulą, uzyskując 11,70 metra - nowy rekord paraolimpijski! Najlepszy wynik osiągnął w ostatniej próbie.
- Przeciwnicy troszkę mnie naciskali, jednak konkurs był raczej spokojny.
Białostoczanin w wolnym czasie dopingował resztę polskiej ekipy i… zwiedzał.
- Chodziliśmy na stadiony, bawiliśmy się razem z publicznością. Wspierałem młodszych kolegów i myślę, że efekty są bardzo dobre. Oprócz tego kilka razy udało nam się wdrapać na Akropol, choć przy tak wysokich temperaturach to nie jest łatwa rzecz.

Złota Magda

Magda przygodę ze sportem zaczęła od gimnastyki i lekkiej atletyki, jednak z czasem bieżnię zamieniła na basen.
- Na początku były to krótkie treningi, a później pływanie stało się jej największym hobby - mówiła Raisa Szczepińska, mama Magdy. - Gdy przychodziła z basenu, to była tak wyczerpana, że aż było mi jej szkoda.
Ciężka praca stopniowo zaczęła przynosić upragnione medale. Ten najcenniejszy - złoty krążek olimpijski zdobyła w Atenach. Wygrała na dystansie 100 metrów stylem motylkowym.
- Przed wyścigiem miałam mieszane uczucia. Myślałam, że będę czwarta albo pierwsza. Kiedy dopłynęłam i zobaczyłam, że wygrałam, bardzo się wzruszyłam. Na podium, słuchając Mazurka Dąbrowskiego nie dałam rady stłumić łez. To niesamowite uczucie, którego nigdy nie zapomnę.
- Jest sumienną i wspaniałą córką. Sam wyjazd na tak wielką imprezę był już ogromnym wydarzeniem, a złoty medal zdobyty przez nią, to coś cudownego - mówiła pani Raisa.
Wyczynowo Magda pływa od siódmej klasy podstawówki i od początku osiągała sukcesy. Pierwsze było srebro na mistrzostwach Polski w Szczecinie, potem przyszły miejsca na podium na zawodach w całej Europie. Dziś Magda może pochwalić się kolekcją kilkudziesięciu medali.
- Zdobycie złotego krążka na pewno doda mi wiary w siebie i w przyszłości zaowocuje kolejnymi nagrodami. Pływanie jest moim drugim życiem. To hobby, które kocham. Oczywiście czasem jestem zmęczona, są chwile zwątpienia. Jednak nie wyobrażam sobie, abym mogła to rzucić. Ciągle czegoś by mi brakowało.
Mama Magdy narzeka, że córka rzadko bywa w domu. - Cały czas w rozjazdach. Przyjedzie z zawodów, posiedzi w domu dwa, trzy dni, krótko odpocznie i znów wyjeżdża. Czasem bardzo nam jej brakuje.

Srebrna Mirosława

Chiny zajęły pierwsze miejsce w klasyfikacji medalowej XII Letnich Igrzysk Paraolimpijskich w Atenach gromadząc 141 medali, w tym 63 złote, 46 srebrne i 32 brązowe.
Polska z 54 krążkami (10 złotych, 25 srebrnych i 19 brązowych) uplasowała się na osiemnastej pozycji.
Na podium stawali reprezentanci 75 krajów.

Mirka tenis stołowy uprawia od siedmiu lat. Po srebrnym medalu mistrzostw świata marzyła o stanięciu na olimpijskim podium. Sny zamieniła w rzeczywistość, zajmując drugie miejsce w konkursie drużynowym.
- To wspaniałe uczucie odbierać medal Igrzysk Olimpijskich. Z trudnością mogłam opanować wzruszenie. Niestety, moją radość w dużym stopniu przygasiło czwarte miejsce w zawodach indywidualnych. Pozostał niedosyt, smutek i żal. Do szczęścia brakowało naprawdę bardzo niewiele. Wciąż nęka mnie myśl, że brąz był na wyciągnięcie ręki.
Mimo nie do końca spełnionych marzeń, białostoczanka myśli już o kolejnych igrzyskach.
- W Pekinie o medal będzie jeszcze trudniej. Wierzę jednak, że ponownie uda mi się stanąć na podium.
Brązowy Kamil
Najmniej utytułowany z grona podlaskich sportowców przed igrzyskami w Atenach był Kamil. Skromny, wesoły chłopak szybko przekonał wszystkich, że występ w Grecji będzie początkiem jego wspaniałej kariery.
- Sport jest piękny, dlatego, że jest nieprzewidywalny. Nasza sztafeta 4x100 metrów stylem zmiennym nie należała do faworytów. Dobra formę potwierdziliśmy już w eliminacjach wchodząc do finału z pierwszym czasem. Gdy dotarliśmy do mety na trzecim miejscu, początku przeżyłem szok. Dopiero po kilku godzinach doszedłem do siebie i zacząłem się cieszyć z brązowego medalu. Sukces ten uczciliśmy wspólnym wypadem na dyskotekę.
Kamil uwierzył we własne możliwości i z optymizmem myśli już o igrzyskach w Pekinie.
- Chcę wtedy osiągnąć szczytową formę, zdobywać kolejne medale. Warto to dalej ciągnąć. Pływanie stało się dla mnie bardzo ważną rzeczą.
Białostocki pływak jako jedyny z Podlasian nie kontaktował się ze swoimi bliskimi.
- Nie mam pojęcia, co o tym myślą. Mam nadzieję, że mnie oglądali, kibicowali, że są ze mnie dumni.

… i trochę rozczarowania
Niestety, pozostałym zawodnikom nie udało się stanąć na podium.
- Nie ukrywam, że liczyłam na medal. Jestem trochę rozczarowana. Gorycz jest tym większa, że od trzeciego miejsca dzieliły mnie ułamki sekund, dlatego z dużym sentymentem wspominam poprzednie igrzyska w Sydney - powiedziała Beata, która w Australii wywalczyła dla Polski srebrny medal w pływaniu.
Mniej rozczarowana była Katarzyna, która zaliczyła olimpijski debiut.
- Pragnęłam medalu, ale cieszy mnie sam start w Atenach. Grecja to piękny kraj. Panowała tam świetna atmosfera. Wierzę, że przyszłość należy do mnie, więc jestem szczęśliwa z tego, co mam.
Najbardziej rozczarowana była chyba Magdalena J., która szybko z sali przylotów udała się do oczekującego busa.
- Jestem zadowolony. To był dobry występ naszych zawodników, a szczególnie pływaków. Trzy złote medale z dziesięciu całej polskiej ekipy to spory wyczyn - powiedział Piotr Daszuta, trener pływania, którego opinię podzielił Ryszard Rodzik - członek zarządu Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego, kierownik ekipy lekkiej atletyki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny