Podlaskie sklepy osiedlowe. Pierekaczewnik? Sery korycińskie? - czyli handel bez rutyny

W dzisiejszych czasach ten, kto się nie wyróżnia, znika z rynku – mówi Lilia Malewicka, dyrektor handlowy PHU Market. – Dlatego staramy się, by oferowane przez nas produkty były niepowtarzalne.

Toteż w sklepach należących do PHU Market znajdziemy dużo dań gotowych: pierogów, ryb, kartaczy.

– Sami produkujemy sałatki, dlatego zawsze są one świeże i nie zawierają konserwantów – podkreśla Lilia Malewicka.

W Markecie ABC znajdziemy m.in. sery korycińskie, ogórki kwaszone narwiańskie, wędliny robione według tradycyjnych receptur przez małe firmy rodzinne. Można tu kupić naprawdę niszowe produkty, np. pieczywo z Litwy czy ciasteczka z białostockiego gastronomika.

– Dzięki ciekawej ofercie udaje się nam zatrzymać naszych klientów – mówi Lilia Malewicka. – Ale zyskujemy też nowych.

Również Helena Bajko, właścicielka jednego ze sklepów zrzeszonych w sieci Lewiatan potwierdza, że oryginalna oferta przyciąga klientów.

– Ogólnodostępne produkty można kupić w każdym sklepie: i większym, i mniejszym – mówi. – Ja na tym rynku jestem od niedawna, więc chcę zaproponować coś nowego.

Toteż w jej sklepie możemy znaleźć, m.in. prawdziwą śmietanę wiejską, sery korycińskie, dania z kuchni tatarskiej (w tym słynny pierekaczewnik) czy pieczywo z Puńska. Ale są tu też potrawy, w których specjalizują się nasi wschodni sąsiedzi: wyroby wędliniarskie z Litwy (m.in. wędliny z dziczyzny czy salami z borowikami), kwasy chlebowe z Białorusi.

– Od każdego producenta można coś ciekawego kupić, tylko trzeba wiedzieć czego się potrzebuje – mówi Helena Bajko.

Jak tłumaczy, sklep prowadzi dopiero pół roku i ciągle się rozwija. A liczba klientów rośnie.

– Nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa, ciągle szukam – dodaje. – Bo muszę się czymś wyróżniać.

Taką postawę pochwala Andrzej Kondej, właściciel firmy SBK Marketing.

– Małe sklepy muszą stosować strategię zróżnicowania – mówi Andrzej Kondej. – Trudno im konkurować cenami z dyskontami i hipermarketami, dlatego muszą znaleźć segmenty, w których mogą uzyskać nad nimi przewagę.

Mają duże możliwości. Mogą na przykład wprowadzać produkty niszowe – regionalne czy wyższej jakości. Ich atutem powinna być też bogata oferta świeżych owoców i warzyw. W końcu, małe sklepy mogą też odpowiednio regulować godziny otwarcia. Wydłużając je, mogą zwiększyć swoje obroty, nawet jeśli w pobliżu znajduje się duży sklep.

– A kluczem do sukcesu powinna być jakość obsługi – podsumowuje specjalista od marketingu. – Dzięki bezpośredniemu kontaktowi z klientami można dobrze poznać ich potrzeby i dopasować do nich ofertę.

Według Andrzeja Kondeja właściciele małych sklepów zlokalizowanych w naszym regionie rzadko wykorzystują swoje atuty. To wymaga wiedzy. A osoby prowadzące osiedlowe sklepiki często popadają w rutynę. Samodzielne (poza siecią) funkcjonowanie jest trudne, ale możliwe. Sklep musi mieć dobrą lokalizację, a osoba nim zarządzająca powinna wyróżniać się umiejętnościami i otwartością.

– Bo cena nadal jest w Polsce czynnikiem bardzo ważnym – zaznacza Andrzej Kondej. – Jest grupa klientów, około 10-15 proc., którzy szukają najtańszego produktu, ale zdecydowana większość szuka produktu w atrakcyjnej cenie, a przy tym wysokiej jakości.