Trzylatka jest w Uniwersyteckim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym. Przebywa na oddziale chirurgii. Ma rany twarzy, kilkanaście szwów oraz siniaki.
- Stan dziecka jest ogólnie dobry, niezagrażający życiu - mówi prof. Wojciech Dębek, kierownik Kliniki Chirurgii Ogólnej w Uniwersyteckim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Białymstoku. - W piątek wypiszemy je do domu.
Dziewczynka była z mamą w odwiedzinach u babci. Często tam bywają i pomagają w różnych pracach przydomowych.
- Najpierw grabiłyśmy razem liście - opowiada kobieta. - Wiktoria cały czas biegała po podwórku. O tym, żeby nie zaczepiać psa, wiedziała zawsze. A i pies zawsze był przyjaźnie nastawiony, nigdy sam nie ruszał dziecka, raczej schodził córce z drogi. Jest w naszej rodzinie od 13 lat, ma kontakt z Wiktorią od kiedy się urodziła.
Tym razem wystarczyła jednak chwila, aby doszło do nieszczęśliwego wypadku.
- Córka była kilka metrów ode mnie. Wszędzie był dym z ogniska z palonych liści. Zza drzewa wyszedł pies, a córka machnęła w jego stronę nogą. Ten, zapewne w odruchu obronnym, może przez to że nie widział przez ten dym kto to, złapał ją zębami - zastanawia się mama.
Wiktoria ma cztery rany po ugryzieniu. Jej stan na szczęście jest dobry. W szpitalu dostaje antybiotyk. Mała pacjentka oraz jej mama nie mogą się już doczekać wyjścia do domu.
- Wiktoria jest bardzo żywym dzieckiem, wszędzie jej pełno - mówi mama trzylatki. - Teraz jest jeszcze troszkę obolała i przestraszona, jak wrócimy do domu, wszystko wróci pewnie do normy.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?