Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pentowo. Europejska Wioska Bociania czeka na bociany

Julita Januszkiewicz
Henryka i Bogdan Toczyłowscy przed dworem w Pentowie.
Henryka i Bogdan Toczyłowscy przed dworem w Pentowie. Andrzej Zgiet
Pierwsze bociany w Pentowie pojawiły się 22 marca o godzinie 17. Ale Henryka i Bogdan Toczyłowscy, właściciele gospodarstwa agroturystycznego mają nadzieję, że niebawem przylecą wszystkie. Wszak to Europejska Wioska Bociania. Na skrzydlatych sąsiadów czekają 32 gniazda.

- Ucieszyłam się, jak zobaczyłam bociany, bo to oznacza, że w przyrodzie na dobre zagości wiosna - mówi Henryka Toczyłowska. Najpierw pomyślała, że są tu tylko przelotem. Ale skoro zostały na dłużej, to już raczej dalej nie odlecą. Pierwsze zwiastuny wiosny to prawdopodobnie bocianie samce, bo osiedliły się w oddzielnych gniazdach. Jednak nie są teraz częstymi gośćmi w Pentowie. Wylatują skoro świt na żerowisko, a wracają tuż przed zmrokiem. Nic dziwnego, mają za sobą bardzo długi lot z Afryki. Są osłabione, zmęczone i wychudzone. Muszą więc odzyskać siły, by móc założyć rodzinę.

Rok temu pierwsze bociany do Pentowa przyleciały 21 marca, o godzinie 10. 30, ale wtedy było znacznie cieplej niż teraz. W sumie do sierpnia przebywało tutaj 64 ptaków.

Gospodarze wypatrują ich już od połowy marca, jak tylko śnieg stopnieje. Jednak jeszcze nie zdarzyło się, by przyleciały wcześniej. - Stare polskie przysłowie głosi, że "Na Zwiastowanie bocian na gnieździe stanie". Przez dwa lata tak było. Ale wszystko zależy od pogody. Musi być bezwietrznie oraz ciepło. Bociany najczęściej lecą z wiatrem południowym. Duży wpływ ma też sytuacja polityczna na świecie - śmieje się pan Bogdan.

Wie co mówi. Ptaki wracają z północnej i środkowej Afryki oraz krajów na Bliskim Wschodzie. Skąd to wiadomo? Raz do roku młode boćki są obrączkowane. Dzięki temu Toczyłowscy wiedzą, gdzie spędzają zimę. W tym roku dostali maila od znajomego ornitologa, że ich boćki zauważył podczas wiosennego przelotu w Izraelu.

- Przed siedmioma laty było u nas tylko 19 par. Zastanawialiśmy się, dlaczego jest ich tak mało. Potem uświadomiliśmy sobie, że w tym czasie na Bliskim Wschodzie trwała wojna - zaznacza pan Bogdan.

Sławę przyniosły bociany

Pentowo to majątek urokliwie położony w samym sercu Narwiańskiego Parku Narodowego, niedaleko Tykocina. Dom jest okazały, drewniany. Przed gankiem biegnie żwirowa alejka. Nieco dalej płynie leniwie rzeka Narew. A wkoło rozciągają się łąki.

Jest tu bardzo spokojnie. Wydaje się, że czas stanął w miejscu. Ale przyroda powoli budzi się do życia i już niedługo będzie tu zielono.
Nazwa Pentowo pochodzi od sznurów, jakimi kiedyś wiązano konie przed wypuszczeniem na okoliczne pastwiska.

Majątek od ponad stu lat należy do rodziny Toczyłowskich herbu Samson. Dziadek pana Bogdana, Kazimierz otrzymał go dzięki ożenkowi z córką bogatego, białostockiego fabrykanta. Kiedy wybuchła I wojna światowa, musiał uciekać z rodziną do Rosji. Niestety, po powrocie do Pentowa zastał same zgliszcza i popioły. Kazimierz Toczyłowski wybudował więc na starych fundamentach nowy, sosnowy dwór.

- Urodziłem się w Warszawie, ale kiedy miałem pół roku zamieszkałem z rodzicami w Pentowie - opowiada pan Bogdan. Po studiach rolniczych mógł zostać w stolicy, ale nie chciał. Jak mówi, nie ciągnęło go do życia w mieście. Jako jedyny spadkobierca odziedziczył posiadłość.

Majątek jest znany na całym świecie. W sumie rocznie odwiedza go 10 tysięcy turystów. Z całej Europy, i odległych zakątków świata - Nowej Zelandii, Ameryki Południowej, Chin, Tajwanu, Kamerunu, a nawet Ugandy. Turyści ciągną tutaj, by podziwiać i obserwować bociany. Bo to właśnie one przyniosły zaszczytną sławę posiadłości. Z myślą o miłośnikach tych ptaków wybudowano dwie wieże obserwacyjne.

Wszystko zaczęło się w 1992 roku. Pewnego letniego dnia nad okolicą przeszedł huragan, który zniszczył wiele pięknych i starych drzew. Wkrótce na łysych czubkach połamanych drzew bociany zaczęły budować gniazda. Najpierw było ich tutaj dwanaście. Potem z roku na roku ptaków przybywało.

Dlatego w 2001 roku gospodarstwo uznano za Europejską Wioskę Bocianią - pierwszą w Polsce i dziesiątą w Europie. Tytuł ten Toczyłowskim przyznała niemiecka fundacja Euronatur.

Tyle ptaków w jednym miejscu

Gdzie nie spojrzeć wszędzie widać bocianie gniazda. Na dachach obór, słupach, konarach wysokich drzew - olch, brzóz, olszyn czy też wiekowych sosen.

- Zadomowiły się one u nas, bo mają idealne warunki do łowiska. Pokarmu jest tu w bród - podkreśla pan Bogdan. - Pożerają myszy, szczury, zaskrońce. Bo nie jest prawdą, że bociany zajadają się tylko żabami. Żabie mięso jest wodniste i wcale nie takie smaczne, a te ptaki potrzebują pełnowartościowego i konkretnego pożywienia.

Bociany same wybierają miejsce do osiedlenia. Właściciele wraz z ornitologami budują im platformy pod gniazda. To spory, kosztowny, ale niezbędny wysiłek. Dzięki temu gniazda są bardziej stabilne, a co najważniejsze tak chroni się je przed zniszczeniem.

Gospodarze naprawiają je do połowy lutego. Chcą zdążyć przed przylotem ptasich sąsiadów. Najpierw przylatuje samiec. On także wyścieła siedlisko. Znosi więc do środka różne odpady, by ptasiej rodzinie żyło się wygodnie.

Bocianie gody

Jeszcze w trakcie lotu bociany łączą się w pary. Trzeba przyznać, że to dosyć kochliwe i namiętne stworzenia. - Kochają się one nawet kilkanaście razy dziennie. Najpierw zalotnie czeszą sobie pióra. Nieraz słychać odgłosy ich miłosnych uniesień - mówi pani Henryka.

Jednak boćkom pojęcie zazdrości nie jest obce. Jeśli do gniazda przylatuje inny osobnik, to zaraz zaczyna się nerwowe i głośne klekotanie. Bociany atakują wtedy swoich konkurentów. Czasami walczą aż do krwi. Mimo to nie są one tak wierne oraz stałe w uczuciach.

- Widziałam scenę, jak na jednym gnieździe wysiadywała jaja bocianica, a jej partner poleciał na łowy. W tym czasie odwiedził ją sąsiad, który także zostawił spodziewającą się potomstwa partnerkę - śmieje się pani Henryka.

Kiedy samica wysiaduje jajka, jej partner intensywnie poluje. Bocianica tylko na chwilę opuszcza siedlisko, by móc też żerować. W tym czasie partner pilnuje gniazda. Po 33 dniach wykluwają się pisklęta.

Typowa rodzina to para dorosłych oraz trzy boćki. W ubiegłym roku w Pentowie było aż 62 młodych - ich duża liczba oznacza urodzajne lato. Kiedy jest mokro i ciepło nie tylko rosną rośliny, ale jest też dużo robactwa, którym żywią się bociany.

Zdarza się jednak, że niektóre pary nie mają potomstwa. Najczęściej są to te, które po długim pobycie lecą pierwszy raz do Polski. Przylatują one dopiero w połowie maja. Samice nie składają wtedy jaj. Czują, że nie wychowają młodych. A to przecież nie lada wyzwanie. Bociani rodzice dbają o swoje pociechy, pilnują ich bezpieczeństwa. Trzeba bowiem wykarmić pisklęta tak, by na początku sierpnia mogły spróbować już pierwszych lotów i przede wszystkim miały do tego siłę.

- Taki mały bocian, by wyrosnąć musi zjeść aż 250 kilogramów pokarmu. Na sto, które wylegną się, zazwyczaj wylatuje 25 boćków - przyznaje pan Bogdan. - Rodzice więc kursują wiele razy tam i z powrotem, by łatwo i szybko wyżywić pisklęta. Nawet w pogodne, gwiaździste noce latają na żer.

Młode, które urodzą się w tym roku, do Polski przylecą dopiero za trzy lata. Przez ten czas dojrzewają do wieku dorosłego.

Ratują przed śmiercią

Niestety, u bocianów następuje tzw. selekcja. Jeśli młode są w złej kondycji, nie mają szans na przeżycie, matka wyrzuca je z gniazda. Ale los czasami płata figle i młodym udaje się przeżyć.

Toczyłowscy czasami pomagają swoim sąsiadom w wychowaniu ich potomstwa. Tak było z Karolkiem i Marysią. - Imiona zazwyczaj nadaję, gdy któryś z bocianów spadnie z gniazda, i nie da rady wrócić - mówi pani Henryka. Opowiada, jak uratowała ptasie rodzeństwo Drzewo załamało się. Z gniazda wypadła bociania rodzina z dziećmi.

- Dwa małe boćki udało się uratować, ale trzeci, najsłabszy udusił się w śmieciach. Ich rodzice byli bardzo wystraszeni. Słychać było ich żałosny klekot. Młode szybko nakarmiłam i przeniosłam pod płot. Po tygodniu doszły do siebie, ale nieśmiało podchodziły do miski z jedzeniem. Nie dało ich się pogłaskać. Bociany nie oswajają się. Chociaż, jak zawołałam Karolek, mały odwrócił łeb w moją stronę. To oznacza, że rozumiał - opowiada pani Henryka.

Z kolei Jacuś, którego gospodarze uratowali trzy lata temu, został u nich na zimę. Od urodzenia miał skrzywione skrzydełko, więc matka wyrzuciła go z gniazda. Toczyłowskim zrobiło się go żal. Weterynarz wyleczył go. Jacuś chował się w stajni, razem z końmi. Przepadał za wołowiną, kurczakami oraz zbożem. No i nauczył się też latać. Kiedy wydobrzał, wraz z innymi ptakami udał się do Afryki.

Z końcem sierpnia, przed odlotem ptaki opuszczają gniazda i gromadzą się w stada na łące. Szykują się do jesiennej wędrówki. Ich sejmik zapiera dech w piersiach. - Czujemy wtedy jakąś taką pustkę. Bo odlot bocianów oznacza, że zbliża się jesień - przyznaje pani Henryka.

Rok temu w daleką podróż z Pentowa wyruszyło 128 bocianów. Toczyłowscy nie wyobrażają sobie życia bez bocianiego klekotania. To właśnie one wyznaczają rytm życia. Gospodarze są też doskonałymi ich obserwatorami. Znają doskonale nawyki bocianów oraz ich przyzwyczajenia. Codziennie, o wschodzie słońca, bociany oznajmiają gospodarzom, że zaczyna się nowy dzień. A kiedy na podwórzu pojawi się ktoś obcy, krążą wysoko na niebie, a potem powoli szybują, badając teren, i głośno klekoczą. Natomiast znane im osoby witają.

- Lubię na nie popatrzeć. Ciągle dowiadują się o nich czegoś nowego - mówi pan Bogdan.

Kiedyś przyglądał się, jak bociany przegoniły orły. Czuły zagrożenie, ale nie dały tego po sobie pokazać. Od razu ruszyły do ataku. Niechciani goście szybko wycofali się.

Można tu posłuchać też muzyki

Zanim na dobre Toczyłowscy rozpoczęli przygodę z agroturystyką, gościli ornitologów, którzy wpadali tutaj, by obserwować ptaki. Letników podsyłała im, znajdująca się w sąsiedztwie, karczma Kiermusy. Teraz do dyspozycji letników jest pięć pokoi.

W majątku ciągle coś się dzieje. Gospodarze zwabiają turystów koncertami na Sangórce. Są one wyjątkowe. W każdą ostatnią sobotę miesiąca można tutaj posłuchać muzyki poważnej. Turystów przyciąga też Galeria Bociania. Powstała ona w drewnianej stajni. Można tu obejrzeć piękne zdjęcia bocianów.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny