Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Patrycja Szczepanowska: Dzięki rodzinie Białystok to dla mnie miejsce mocy

Tomasz Mikulicz
Zdjęcia ze spektaklu „Prapremiera dreszczowca” w Och-Teatrze
Zdjęcia ze spektaklu „Prapremiera dreszczowca” w Och-Teatrze Luka Łukasiak
Marzenia sprawiły, że Patrycja Szczepanowska zdecydowała się zdawać do warszawskiej Akademii Teatralnej. I marzenia się spełniły. Ale do Białegostoku przyjeżdża tak często, jak tylko może.

Kurier Poranny: Proszę opowiedzieć o swoim dzieciństwie w Białymstoku.

Patrycja Szczepanowska: Białystok to moja kraina lat dziecięcych. Wciąż jest obecny w moim życiu. Bywam tu tak często, jak tylko mogę. Tu mieszka moja najbliższa rodzina. Mama, brat, babcia. To oni uzupełniają mi akumulatory siły wewnętrznej bezwarunkową miłością. Białystok dzięki nim znaczy dla mnie „miejsce mocy”. I w dzieciństwie, i obecnie.

Co sprawiło, że zdecydowała się Pani zdawać na Akademię Teatralną w Warszawie?

Marzenia to sprawiły. Potem się zrealizowały.

Widzowie telewizyjni poznali Panią w serialu „Lokatorzy”, gdzie wcieliła się Pani w Polę Gabryś. Przyznam, że obok „Miodowych lat”, to jeden z moich ulubionych polskich seriali komediowych.

Nie jestem zdziwiona, kiedy ludzie mnie zaczepiają rozpoznając jako policjantkę Joannę z „Plebanii”. Na planie tej produkcji spędziłam siedem lat . Byłam jedną z wiodących postaci, a serial został zdjęty z emisji zaledwie kilka lat temu. Zadziwia mnie natomiast, ilu ludzi wciąż kojarzy mnie z „Lokatorami”. Serial nie jest produkowany od ponad dziesięciu lat! To bardzo miłe zapaść w pamięć publiczności tak głęboko, że po takim czasie nadal pamiętają.

Czy ma Pani kontakt z aktorami „Lokatorów”? Spotykacie się na scenie czy może też prywatnie?

Owszem spotykamy . „Lokatorska” energia krąży. Obecnie prywatnie . Do niedawna razem z Ewą Szykulską (Helena Bogacka) grałyśmy w spektaklu napisanym i wyreżyserowanym przez Macieja Kowalewskiego (Franek). Spektakl „Miss Hiv” zyskał miano kultowego, był nagradzany, przez recenzenta gazety „Wprost” został określony jako wizytówka teatru niezależnego w Polsce. To jeden z najważniejszych punktów w mojej drodze zawodowej. Spektakl zrobiliśmy z pasji, za darmo w cudownej ekipie. Grały z nami jeszcze Marysia Seweryn, Iza Kuna oraz Tomasz Tyndyk i Rafał Mohr. Z Ewą Szykulską przez wszystkie dziesięć lat grania miałyśmy swój rytuał. Przed każdym spektaklem za kulisami śpiewałyśmy wspólnie „Miłość Ci wszystko wybaczy”. To był dla nas początek spektaklu, chociaż widzowie go nie widzieli. Nie ma już tego serialu, nie ma „Miss Hiv” w naszym wykonaniu, ale ta dobra , przyjacielska energia krąży. Póki ona żyje, jeszcze wiele dobrego może się wydarzyć.

A teraz myślę, że najważniejsze pytanie dla wielu telewidzów. Czy jest szansa, że „Lokatorzy” powrócą z nowymi odcinkami, czy jest to niemożliwe, bo swego czasu o ile pamiętam „Lokatorzy” zostali zastąpieni „Sąsiadami”?

„Lokatorzy” nie byli zastąpieni „Sąsiadami”. Oba seriale były produkowane jednocześnie. „Sąsiedzi” mieli emisje w soboty „Lokatorzy” w niedzielę i nic nie zapowiada powrotu.

Proszę opowiedzieć trochę o kulisach pracy nad tym serialem. Może przypomina Pani sobie jakieś anegdotki z planu?

Zawsze bawią mnie kiksy w didaskaliach scenariuszy. Pamiętam wypatrzone w skrypcie „Plebanii” : „ksiądz czyta z jakiejś wielkiej księgi” , „Wiki ma mord w oczach”. Kiedyś reżyser podszedł do mnie ledwo powstrzymując śmiech i powiedział: czytałaś co masz zagrać? Zagraj mi to i wskazał palcem zdanie: Joannie ze wściekłości faluje pierś.

Przez moment była Pani reporterką TVP Białystok. Jak wspomina Pani tę pracę, jakie zdobyła Pani w tym czasie doświadczenia?

Staram się rozwijać swoje umiejętności i poszerzać możliwości. Od kilku lat współpracuję z jedną z warszawskich fundacji dla osób niedowidzących w charakterze lektorki , udało mi się również przejść pozytywnie rekrutację do „Obiektywu”. To było bardzo ciekawe doświadczenie stanąć po drugiej stronie kamery. Wymyślać tematy, przeprowadzać rozmowy, pisać, montować. Nie miałabym odwagi spróbować swoich sił w roli reżysera. Tam byłam nim z założenia. Nieco zabawnie bywało, kiedy zamiast do artystów, z którymi miałam przeprowadzać wywiady kolejki po autografy ustawiały się do mnie. Nieco zaś strasznie, bo przecież musiałam wykonać swoją pracę, a czasu dziennikarze mają zawsze za mało.

Obecnie, częściej niż na srebrnym ekranie, można oglądać Panią na deskach teatrów. Proszę powiedzieć, gdzie Pani występuje i jakie sztuki ze swoim udziałem mogłaby Pani polecić naszym Czytelnikom?

Pod koniec grudnia w Teatrze Polonia w Warszawie zagramy ostatnie spektakle „Zmierzchu Długiego dnia” w reżyserii Krystyny Jandy. Duet Krystyna Janda - Piotr Machalica genialny! Rafał Fudalej oraz bracia Żurawscy również wyśmienici. Gram też w hitowej komedii warszawskiego Och-Teatru „Prapremiera dreszczowca” którą reżyserował Grzegorz Warchoł. Spektakl jest ziszczeniem horroru aktora. Od pierwszych chwil grania nic nie wychodzi zgodnie z planem. Kto ma ochotę umrzeć ze śmiechu stanowczo polecam! Tym bardziej że gra tam jeszcze dwoje aktorów z Białegostoku - Iza Dąbrowska i Rafał Rutkowski. Są doskonali. Dużym zainteresowaniem cieszy się też produkcja katowickiego Old Timers Garage -„Żona do adopcji” w reż. Jakuba Erhlicha. Komedia o relacjach damsko-męskich. Można się przejrzeć jak w lusterku i nieźle ubawić.

Na profilu facebookowym bardzo ciepło wypowiada się Pani o Erneście Bryllu. Będzie Pani czytała jego bożonarodzeniowe teksty w ramach Literackich Czwartków w jednej z warszawskich bibliotek. Czym zachwyca Panią twórczość tego poety?

To doprawdy niezwykłe, że w czasach kiedy tak trudno o autorytety ja miewam je na wyciągnięcie dłoni. Krystyna Janda, aktorka wybitna i niezwykle mądry, ciepły człowiek zatrudniła mnie przy sztuce i dzieli przez kolejne lata wspólną garderobę. Teraz zostałam zaproszona do przeczytania kilku tekstów Ernesta Brylla i poznam go osobiście. W jego tekstach zachwyca mnie trzeźwość spojrzenia na rzeczywistość i poczucie humoru. Dochodzę do wniosku, że najwybitniejsze osobowości, a kilka przewinęło się w moim życiu, mają wspólną cechę. Wszyscy są obdarzeni nie tylko inteligencją, ale też dużym poczuciem humoru. Może zatem podążam słuszną drogą, wszak w dużej mierze jestem aktorką komediową.

Patrycja Szczepanowska urodziła się 19 września 1979 r. w Białymstoku. Jest aktorką filmową i teatralną. Zagrała m.in. w filmie „Jak narkotyk” w reżyserii Barbary Sass. Ze srebrnego ekranu znamy ją chociażby z serialu „Lokatorzy” czy „Plebania”. Występuje też w Teatrze Polonia i Och-Teatrze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny