Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oszukał lekarzy, biznesmenów i prawników. Mógł zarobić ponad milion złotych

Jacek Wolski [email protected]
Jeżeli sąd uzna, że nie jest winny, będzie miał do dyspozycji 1 187 484,65 zł. Tyle pieniędzy wpłynęło od przedsiębiorców z całego kraju, którzy dali się mu nabrać.
Jeżeli sąd uzna, że nie jest winny, będzie miał do dyspozycji 1 187 484,65 zł. Tyle pieniędzy wpłynęło od przedsiębiorców z całego kraju, którzy dali się mu nabrać. jch
Wykiwał ponad 11 tysięcy ludzi w całej Polsce. Wysyłał do firm wezwania do zapłaty za wpis na stworzony przez siebie rejestr. Płacili bez sprzeciwu lekarze, biznesmeni, prawnicy, księgowi.

Jeżeli sąd uzna, że nie jest winny, będzie miał do dyspozycji 1 187 484,65 zł. Tyle pieniędzy wpłynęło od przedsiębiorców z całego kraju, którzy dali się mu nabrać. Prokuratura uznała, że takim praktykom należy położyć kres. I skierowała akt oskarżenia do sądu. Ale wyrok wcale nie jest taki oczywisty.

24-letni dzisiaj suwalczanin Alessandro G. specjalnie do winy się nie poczuwa. Tłumaczy, że ludzie mogli czytać dokładnie to, co im wysyłał. A tam drobnym druczkiem było napisane, iż wezwanie do zapłaty jest w gruncie rzeczy ofertą handlową.

Po 110 złotych od firmy

Pomysł na szybkie zarobienie pieniędzy nie był bynajmniej autorski. Na początku 2012 r. w Polsce zrobiło się głośno o Krajowym Rejestrze Pracowników i Pracodawców. Założyła to pewna warszawska firma. Wysyłała do przedsiębiorców wezwania do zapłaty 115 zł. W wyglądających jak urzędowe pismach pełno było paragrafów i informacji o "nieprzekraczalnym terminie płatności". Dzisiaj już wiadomo, że wpłat dokonało kilka tysięcy ludzi.

Kiedy Alessandro G. rozszerzał działalność swojej firmy, specjalnie ponoć nie krył, że jest pod wrażeniem "osiągnięć" tych, którzy założyli rejestr pracowników i pracodawców. Młody człowiek, który urodził się w Rzymie, bo jego matka-suwalczanka poznała tam pewnego obcokrajowca, próbował ustawić się w życiu za wszelką cenę. Skończył jedynie szkołę podstawową. Nie miał żadnego zawodu. W wieku 20 lat w centrum Suwałk zaatakował pewnego biznesmena. Zażądał od niego pieniędzy. Groził przedmiotem przypominającym pistolet. Biznesmenowi udało się uciec. Alessandro został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć.

Łapał się wszystkiego, co może przynieść jakikolwiek zysk. Założył własną firmę. Zajmowała się ona m.in. turystyką. Zachęcała do odwiedzania egzotycznych krajów, ale nie po to, by zwiedzać zabytki. "Zobacz na własne oczy światowe epicentrum grzechu" - zachęcała reklama. "Jeżeli myślisz, że można się nasycić na zapas, to nasycisz się na całe życie".

Młody suwalczanin zajmował się też sprzątaniem wnętrz oraz handlem tytoniem. Ten ostatni interes był również na pograniczu prawa. Za niekrojony tytoń sprowadzany do Polski nie trzeba było płacić akcyzy. Potem wystarczyło to wszystko elegancko pokroić i sprzedać. Opłacało się zarówno sprzedającemu, jak i kupującym. Bo wytworzone w ten sposób papierosy były znacznie tańsze od tych, które trzeba kupować w kioskach.

Ale i to Alessandra nie usatysfakcjonowało. Wiosną 2012 r. powołał do życia Krajowy Rejestr Informacji o Przedsiębiorcach. Stosunkowo dobrze się przygotował. Zawarł umowę z Pocztą Polską na dostarczenie, w pierwszym rzucie, 150 tysięcy listów (potem miało być kolejnych 700 tysięcy) oraz z jedną z firm na druk i przygotowanie do wysyłki. Treść była następująca: "Według Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej prowadzonej przez Ministra Gospodarki w dniu (tu data) zarejestrowana została firma ... (tu nazwa) nr REGON... . Na podstawie Art. 14 pkt. 1 ustawy z dnia 02.07.2004 został utworzony Krajowy Rejestr Informacji o Przedsiębiorcach. Rejestr jest bieżąco aktualizowanym zbiorem informacji o podmiotach gospodarczych, prowadzonym w systemie informatycznym w postaci centralnej bazy danych.

Zgodnie z § 6 R. z dnia 25.06.2012 ogłoszenie wpisu do Krajowego Rejestru Informacji o Przedsiębiorcach związane jest z koniecznością uiszczenia jednorazowej opłaty rejestracyjnej w wysokości zgodnej z aktualnym postanowieniem wew., tj. w kwocie 110,00 zł.

Informujemy, że dotychczas nie odnotowaliśmy wpłaty za wpis. W związku z powyższym prosimy o uregulowanie płatności za wpis w terminie nieprzekraczalnym do...".

Blankiet do złudzenia przypominał druki urzędowe. Na samym dole, najmniejszą z możliwych czcionek wydrukowano, że jest to oferta handlowa. Na takie wpisy mało kto jednak zwraca uwagę. Bo zwykle znajdują się tam np. dane drukarni.

Po publikacjach prasowych zareagował Generalny Inspektor Informacji Finansowej. To on złożył doniesienie do prokuratury.

Zaczęło się badanie sprawy. Jedną z pierwszych decyzji śledczych było zablokowanie konta, na które wpływały pieniądze z całej Polski. Alessandro nie mógł więc z tego korzystać. A ta zamrożona kwota przekroczyła już milion złotych.

Pod koniec 2012 r. prokuratura przedstawiła młodemu suwalczaninowi zarzuty. Miał doprowadzić do niekorzystnego rozporządzenia mieniem wiele osób. Wtedy do końca nie była jeszcze znana liczba tych, którzy wpłacili po 110 zł. Ale teraz w akcie oskarżenia znajduje się już niemal pełny wykaz. Zawiera ponad 11 tysięcy pozycji. W wykazie są firmy z całej Polski. Gabinety lekarskie, kancelarie prawne i notarialne, spółdzielnie mieszkaniowe, Samopomoc Chłopska, niepubliczne zakłady opieki zdrowotnej, pralnie, kantory, taksówkarze, księgowi, firmy rachunkowe oraz ubezpieczeniowe, apteki, agencje ochroniarskie, restauracje, salony fryzjerskie, a nawet jeden spółdzielczy bank. Wszyscy przelali na konto suwalczanina po 110 zł.

Dlaczego? Większość uznała, że to jedno z coraz liczniejszych urzędowych pism. Nie ma więc o co kruszyć kopii. Trzeba płacić, bo jeszcze się do czegoś przyczepią. I np. przyjrzą się skrupulatnie rozliczeniom finansowym choćby w takich gabinetach lekarskich. Czy to komuś potrzebne?

- Zapłaciłem trochę z marszu - opowiada właściciel firmy budowlanej znajdującej się pod Białymstokiem. - Tyle tego wszystkiego przychodzi, więc człowiek nie ma głowy do dokładnego analizowania każdego kwitu.

Na wezwania wielu przedsiębiorców jednak nie odpowiedziało.

- Od razu pachniało mi to jakimś oszustem - opowiada z kolei biznesmen z Suwałk. - Powiedziałem nawet swoim współpracownikom, żeby na coś takiego uważać i wyrzuciłem ten list do kosza.

I babcia, i matka

Prokuratorskie śledztwo ciągnęło się aż do końca lutego tego roku. I doprowadziło do skierowania aktu oskarżenia do suwalskiego sądu.

Alessandro G. do winy się nie przyznał i, generalnie, odmawiał składania wyjaśnień. Podczas jednego z przesłuchań wyraził jedynie pogląd, że i tak zostanie uniewinniony. Bo działał w majestacie polskiego prawa.

Parokrotnie zwracał się do prokuratury, by zdjęła blokadę z jego konta. Musi bowiem opłacić swoich kontrahentów. Inaczej będzie miał jeszcze większe problemy. Prokuratura pozostała jednak nieugięta. Do ponad 1 mln zł G. wciąż nie ma dostępu.

Młody człowiek próbował jakoś w tej sytuacji sobie radzić. Jeszcze pod koniec 2012 r. jego 70-letnia babcia zarejestrowała w Suwałkach firmę "KRIG". Oznaczało to najprawdopodobniej Krajowy Rejestr Informacji Gospodarczej. Zasada działania była identyczna, jak w przypadku wcześniejszej firmy - przedsiębiorcy mieli płacić za wpis. Sprawą zajęła się prokuratura. Wstępnie ustalono, że na oferty odpowiedziało przynajmniej 600 osób, a na konto babci Alessandra wpłynęło ponad 100 tys. zł. Postępowanie w tej sprawie wciąż jednak trwa. Na razie nikomu nie przedstawiono zarzutów.

To jednak nie koniec. Na początku ubiegłego roku przedsiębiorcy zaczęli otrzymywać wezwania do zapłaty za wpis do Rejestru Polskich Podmiotów Gospodarczych. Tym razem kwota była już wyższa. Wynosiła 145 zł. Właścicielką założonej w stolicy firmy, która to rozsyłała była... matka Alessandra G.

W warszawskiej prokuraturze okręgowej dowiedzieliśmy się, że postępowanie w tej sprawie zostało wszczęte. Ale teraz śledczy mają problemy z ustaleniem, czy dalej jest prowadzone, czy też nie. Sprawa gdzieś "zaginęła". Poszukiwania jednak trwają.

Umorzyli, bo nie wiedział

Proces Alessandra G. rozpocznie się za parę miesięcy. Przygotowania do rozprawy muszą trochę potrwać. Czasu wymaga choćby wpisanie do sądowego systemu ponad 11 tysięcy poszkodowanych. Na szczęście każdej z tych osób na rozprawę wzywać najprawdopodobniej nie trzeba będzie. W innym przypadku proces ciągnąłby się latami.

Suwalczaninowi grozi do ośmiu lat więzienia. Prawnicy twierdzą jednak, że wyrok w tej sprawie wcale nie jest taki oczywisty. G. nikogo do wpłat przecież nie zmuszał. W dodatku zamieścił na każdym z pism adnotację, że to w gruncie rzeczy oferta handlowa. No a pisma trzeba czytać dokładnie... .

Jego "nauczyciel", właściciel firmy, która założyła Krajowy Rejestr Pracowników i Pracodawców odpowiedzialności niemal już uniknął. Swego czasu prokuratura przedstawiła mu nawet zarzuty. Niedawno jednak śledczy zmienili front i sprawę... umorzyli. Dali się przekonać podejrzanemu, że nie miał świadomości, iż łamie prawo. Mężczyzna dysponował opiniami prawników, w myśl których tego typu działalność zabroniona nie jest. To nic, że niektórzy z tych prawników byli jego znajomymi.

Część z tych, którzy dali się nabrać i przelali na konto tego rejestru pieniądze, zaskarżyła prokuratorską decyzję o umorzeniu do sądu. Rozstrzygnięcie ma zapaść wkrótce.

Alessandro G. deklarował przed prokuratorem, że jeśli złamał prawo, pieniądze ludziom odda. Jeżeli jednak z tego się wywinie, będzie ustawiony do końca życia. Na razie nie ma pracy i, jak podaje, jest na utrzymaniu dziadków.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny