Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Okrągły stół a ekonomia czyli gdzie jesteśmy i dlaczego nam się udało

Jan Wieniecki
Oczywiście nie miałem wątpliwości, że z reformatorskim skrzydłem komunistów należy negocjować zmianę ustroju.
Oczywiście nie miałem wątpliwości, że z reformatorskim skrzydłem komunistów należy negocjować zmianę ustroju. Fot. Archiwum
Negocjuje się z tymi, którzy mają realną władzę - pisze Jan Wieniecki.

Będzie to felieton ekonomiczno-historyczny, przypominający niektóre pomysły okrągłego stołu i co się z nimi stało. Nie tylko dzisiejsi wyznawcy opartego na resentymentach kaczyzmu, telepiące się - trochę jak mary senne - po naszej scenie politycznej, miały pretensje i wątpliwości. Również i inni, w tym ja sam.

Oczywiście nie miałem wątpliwości, że z reformatorskim skrzydłem komunistów należy negocjować zmianę ustroju. Negocjuje się z tymi, którzy mają realną władzę.
Tym różniłem się od pewnego generała, który w Londynie w 1940 r., zapytany przez znanego publicystę Cata-Mackiewicza, czy nie należałoby zacząć jakichś rozmów z Rosjanami, odpowiedział: "Panie! To są przecież bolszewicy!". Cat odpowiedział, że o ile pamięta, to cara Mikołaja II rozstrzelano ponad 20 lat wcześniej - i zrezygnował z dalszej dyskusji.

Otóż w przededniu obrad zadzwonił do mnie (nieżyjący już) prof. Trzeciakowski i zapytał, czy wziąłbym udział w obradach stolika ekonomicznego. Zapytałem ostrożnie, z kim uczestniczyłbym w grupie reprezentującej obóz solidarnościowy. Po usłyszeniu parunastu nazwisk, z których tak naprawdę tylko jedno dawało gwarancję prezentacji liberalnych idei ekonomicznych, odpowiedziałem odmownie, iż "nie zamierzam być liberalnym kwiatkiem na siermiężnym, socjalistycznym kożuchu".

Te czasy przypomniał mi niedawny wywiad z jednym z solidarnościowych dziennikarzy, Krzysztofem Leskim, piszącym wówczas o obradach. Wypowiedział się on o stoliku ekonomicznym w ten sposób, że "tam spotkały się dwie grupy mitomanów: komunistycznych i solidarnościowych, zakochanych w modelu jugosłowiańskiego socjalizmu, z samorządami robotniczymi itp. Ustalenia tego stolika zdezaktualizowały się w ciągu kilku miesięcy".

Jeśli teraz chcemy odpowiedzieć sobie uczciwie na pytanie, dlaczego nam się udało, dlaczego staliśmy się jednym z liderów transformacji, dlaczego jesteśmy coraz bardziej konkurencyjni w Unii i poza nią, dlaczego weszliśmy do UE w pierwszym rozdaniu i wreszcie dlaczego mniej cierpimy w warunkach globalnej recesji, to odpowiedź będzie jednoznaczna. Dlatego, że odstawiliśmy od (politycznej) piersi owych mitomanów. Zarówno w rządzie (ekipa Balcerowicza), jak i w parlamentarnej grupie obozu solidarnościowego (przyjęcie programu zmian ustrojowych, zawartych w tzw. raporcie zespołu Beksiaka) koncepcyjnie i merytorycznie odeszliśmy od socjalistycznego mitomaństwa.

Już w programie ekonomicznym rządu Mazowieckiego stwierdzono wyraźnie, że chcemy mieć normalną gospodarkę, taką jak kraje zachodnioeuropejskie. To znaczy normalną kapitalistyczną gospodarkę rynkową. I w tym kierunku dokonywane były wszelkie wysiłki, nawet jeśli tu i ówdzie - zwłaszcza w sprawach prywatyzacji - mitomani z jednego czy drugiego obozu rzucali kłody pod nogi.

Zresztą użycie czasu przeszłego jest - moim zdaniem - mylące. Rzucają nadal. Bo obóz prezydencko-pisowski jest przecież mitomańsko socjalistyczny. Wprawdzie podlany również mitomaństwem narodowym, ale jest niewątpliwie socjalistyczny z ducha. Zresztą polityczna proweniencja doradców prezydenta wskazuje na to jednoznacznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny