Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odszkodowanie? Mało prawdopodobne

Marta Gawina
Na moim samochodzie widać ślady smoły. Pojawiły się, kiedy przejechałem ulicą Kopernika i Popiełuszki, na których co chwilę łatane są dziury. Wlewana w nie substancja, uszkodziła mi samochód - denerwuje się Wiesław Bartosiewicz, mieszkaniec osiedla Słoneczny Stok.

Czarne bryzgi na masce samochodu zauważył w poniedziałek, po powrocie do domu. Próbował zetrzeć je szmatą, ale plamy nie schodziły. Zdenerwowany, zadzwonił do Zarządu Dróg Miejskich, by złożyć zażalenie na tryskającą smołę. Od urzędnika dowiedział się, że to niemożliwe, bo do łatania dziur użyto mieszanki bitumicznej. Nasz Czytelnik może jednak przyjechać na Składową i poskarżyć się oficjalnie. Ale to dopiero początek procedury. Potem wkroczy komisja i ubezpieczyciel, którzy przyjrzą się całej sprawie. I wspólnie zadecydują, czy mieszkaniec Słonecznego Stoku, może liczyć na odszkodowanie.
- Jednocześnie zasugerował mi, że nie warto starać się o pieniądze, bo prawie nikt ich nie otrzymuje. Wychodzi na to, że na uliczną fuszerkę nie ma mocnych - denerwuje się Wiesław Bartosiewicz.

Walka z wiatrakami
Bartosiewicz już nie pierwszy raz musi zmagać się ze smołą na karoserii. Podobną historię miał dokładnie rok temu.
- Też była zima. Pojechałem do myjni wyczyścić samochód. Już po myciu, zauważyłem na lakierze czarne, smoliste plamki. Od razu poszedłem zareklamować usługę, ale szef myjni wysłał mnie do... zarządu dróg. Wyjaśnił, że czarne bryzgi, wytrysnęły z naprawianych ulicznych dziur. Przy okazji polecił mi też płyn, który pomaga zmyć smołę. Półtora dnia czyściłem samochód! - denerwuje się Bartosiewicz.
Podobne historie przydarzyły się jego znajomym. Niektórzy nawet postanowili walczyć o odszkodowanie w Zarządzie Dróg Miejskich. Bez powodzenia.
- Żadnemu nie udało się wywalczyć odszkodowania. Urzędnicy na przykład twierdzą, że ktoś za szybko jechał i sam sobie jest winien. Prawda jest jednak taka, że ci którzy wykonują prace na drogach, nie robią tego porządnie. Sam widziałem, jak leją smolę wiadrem i upychają obcasami - dodaje.
Rok temu odpuścił urzędnikom i za swoje pieniądze wyczyścił samochód. Teraz mocno się zastanawia, czy nie podjąć walki z drogowcami.
- Chyba najwyższy czas, by ktoś głośno zwrócił uwagę nie tylko na stan naszych dróg, które ciągle trzeba łatać, jak i na sposób naprawy. Przecież to niedopuszczalne, by jazda białostockimi ulicami kończyła się smołą na karoserii.

Sprawę trzeba zbadać
Całą sprawą mocno zdziwiona jest Ewa Tyszkiewicz, z Zarządu Dróg Miejskich.
- W zimie do łatania ulic używa się mieszkanki bitumicznej, która, przy temperaturach minusowych, nie ma prawa się rozkładać, chyba że jej skład nie jest taki, jak powinien. Takie przypadki zdarzają się jednak bardzo rzadko - podkreśla Tyszkiewicz.
Mieszkańcowi Słonecznego Stoku radzi przyjechać na Składową i złożyć oficjalną skargę.
- Specjalna komisja zbada całą sprawę i wyda opinię, czy odszkodowanie się należy. Wielokrotnie bowiem, sami kierowcy są sobie winni. Albo nie przestrzegają dozwolonej prędkości albo jadą zbyt blisko drugiego samochodu. Jeżeli jednak ten pan jechał zgodnie z przepisami, może liczyć na pieniążki z odszkodowania - dodaje Tyszkiewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny