Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Norbert Huber: Trener Grbić ma wszystko pod kontrolą. Uświadomił mi, że trzeba się poświęcać i oddychać siatkówką, aby się nią cieszyć

Adam Godlewski
Adam Godlewski
"Uważam, że jesteśmy drużyną, która kiedy trzeba to pracuje na maksymalnych obrotach, a kiedy jest moment, że można wyluzować i otworzyć się na jakieś inne bodźce to właśnie to robimy. Team spirit to nasza mocna strona."
"Uważam, że jesteśmy drużyną, która kiedy trzeba to pracuje na maksymalnych obrotach, a kiedy jest moment, że można wyluzować i otworzyć się na jakieś inne bodźce to właśnie to robimy. Team spirit to nasza mocna strona." fot. sylwia dabrowa / polska press
Jest bez wątpienia jednym z największych wygranych ostatniego sezonu reprezentacyjnego nie tylko w polskiej siatkówce, zasłużenie został uznany najlepszym środkowym mistrzostw Europy, w których Biało-Czerwoni okazali się bezkonkurencyjni. Z Norbertem Huberem porozmawialiśmy jednak nie tylko o wspaniałym czasie kadrze. Także o motywacji i osobistych wyborach, które podejmował przed rozpoczętymi niedawno rozgrywkami ligowymi.

Czy po takim sezonie reprezentacyjnym – długim i obfitującym w sukcesy – łatwo przejść do sezonu ligowego?
To moja praca i muszę po prostu zaakceptować taki rygor. Muszę podporządkować swoje życie siatkówce, i zdążyłem się już przyzwyczaić, że po takim okresie reprezentacyjnym, niezależnie od tego, ile pozostanie wolnego trzeba wrócić do klubu w jak najlepszej kondycji i skupić się na wykonywaniu codziennych obowiązków. Tak po prostu wygląda życie profesjonalnego sportowca.

Wiśta wio – łatwo powiedzieć. Tyle że w tym sezonie kadrowym były aż trzy kulminacje: Liga Narodów, mistrzostwa Europy i olimpijski turniej kwalifikacyjny, wszystkie wygrane. Po każdym z tych sukcesów trudniej było się zebrać do kolejnego zadania pod względem fizycznym, czy mentalnym?
Fizycznie trudniej się przygotować na trzy takie kulminacje sezonu, szczególnie na tę trzecią. Bo przed każdym poprzednim turniejem mieliśmy czas. Na to, aby odpocząć, zregenerować się, popracować dobrze na hali czy w siłowni i potem w optymalnej formie rozpocząć kolejną rywalizację. Natomiast na trzeci turniej – kwalifikacyjny do Chin – polecieliśmy tak naprawdę z marszu. I gołym okiem widać było, że pod tym względem byliśmy na innym etapie od przeciwników, ponieważ w większości nasi rywale mogli sobie pozwolić na kilkutygodniowy okres przygotowawczy. Co przekładało się na ich formę i na to, jak wyglądały poszczególne nasze spotkania, z których sporą część można określić mianem bitew. Jeśli zaś chodzi o stronę mentalną, to uważam, że najlepszy performance w głowie mogą ułożyć – i układają – sukcesy. OK., wierzymy w pracę, którą wykonujemy, że przyniesie efekty, ale nic nie buduje morale w tak szybki i trwały sposób jak świetne wyniki, które osiągnęliśmy. Owszem, sztuką jest odnalezienie swojej największej wydajności w innej strefie czasowej, na przykład w Chinach, ale dla większości z nas to też nie była przecież pierwszyzna. Zatem nawet jet lag nie mógł nam popsuć dobrej zabawy.

Mam rozumieć, że nie jesteście grupą sportowców, których łączy tylko perfekcyjne wykonanie wspólnej pracy, ale też zespołem ludzi dobrze czujących się ze sobą i dobrze bawiących się we własnym towarzystwie? I to nie tylko na parkiecie?
Uważam, że jesteśmy drużyną, która kiedy trzeba to pracuje na maksymalnych obrotach, a kiedy jest moment, że można wyluzować i otworzyć się na jakieś inne bodźce to właśnie to robimy. Dlatego udaje się zachować zdrowy balans w ekipie. Team spirit to nasza mocna strona, jak już wspomniałem atmosferę w pierwszej kolejności budują wyniki, ale sprzyjający klimat nie wziął się oczywiście z pstryknięcia palcami. Bo gdy trzeba – każdy z nas naprawdę potrafi poświęcić się dla drużyny.

Macie jakieś sposoby na rozładowywanie trudnych sytuacji? Zakładam, że na dystansie 5 miesięcy w gronie młodych i ambitnych facetów, u których testosteron z pewnością nie jest towarem deficytowym, były i takie momenty, gdy atmosfera stawała się gęsta...
Jesteśmy dorosłymi facetami, którzy wiedzą, po co przyjeżdżają na kadrę. Naprawdę każdy stara się być częścią tej reprezentacji, i dokłada swoją cegiełkę, aby ta grupa była jak rodzina. Chcemy zrobić wszystko, aby realizować najwyższe cele, o których marzymy, to jest podstawa. I, jeśli mam być szczery, to wydaje mi się, że przez 5 miesięcy spędzonych na kadrze, nie odnotowałem żadnego momentu z jakimiś drobnymi choćby niesnaskami. Przeciwnie, zabrałem do domu dużo dobrych wspomnień, bo przeżyłem na zgrupowaniach wiele bardzo fajnych chwil, spędzonych z kolegami z drużyny i z ludźmi ze sztabu. Nie mam wątpliwości, że zatęsknię za nimi nie raz, ale też przez cały rok będę teraz pracował na to, aby – gdy mam nadzieję znowu się spotkamy – być gotowym do osiągania dużych rzeczy.

Nie masz żadnych obaw, że tegoroczna forma przyszła o kilkanaście miesięcy za wcześnie? Że apogeum, które zademonstrowaliście w finałach Ligi Narodów lub mistrzostwach Europy powinniście osiągnąć dopiero na igrzyskach w Paryżu?
Do każdego turnieju przygotowujemy się w sposób z góry zaplanowany, metodyczny, na określonym dystansie czasowym. Trener Nikola Grbić udowodnił już kilkukrotnie pracując z reprezentacją Polski, że wie, jak i kiedy zbudować tę najwyższą formę; pokazał, że ma odpowiednie narzędzia i wie, jak się nimi posługiwać. Wszystko było pod jego pełną kontrolą, wszystko było powtarzalne, więc nikt nie powinien martwić się na zapas, że w przyszłym sezonie tak dobrze naoliwiona maszyna mogłaby się zaciąć. Bo naprawdę nie ma ku temu podstaw.

Snu z powiek nie spędza wam nawet olimpijskie fatum, od lat ciążące nad Biało-Czerwonymi?
Świadomość zawodników i podejście mentalne też poszły w odpowiednią stronę i są na wyższym poziomie niż kiedyś. Jako grupa pokazaliśmy, że potrafimy nie tylko ładnie mówić o najwyższych celach, ale też je osiągać. Dlatego – chciałbym, aby wszyscy byli zdrowi, żeby każdy w spokoju mógł zapracować na powołanie na igrzyska. Do Paryża poleci tylko 12 graczy, i będzie to z całą pewnością grupa najlepsza z najlepszych. Czyli taka, jaka powinna zostać powołana na najważniejszy turniej czterolecia. Ze względów regulaminowych – będzie to niebotyczny turniej, na pewno zostanie rozegrany na mega wysokim poziomie, ale można z dużym prawdopodobieństwem zakładać, że rywalizacja o miejsca w składzie to u nas będzie największa na świecie. A to gwarantuje, że wszyscy kandydaci do olimpijskiej drużyny zadbają o najwyższą możliwą formę, co automatycznie przełoży się na jakość całej naszej grupy.

Co w twoim osobistym postrzeganiu i podejściu do siatkówki zmienił trener Grbić?
Jeśli chodzi o mnie, to ten sezon kadrowy dał mi świadectwo, że ciężką pracą można wszystko osiągnąć i nadal się rozwijać. Uświadomił mi po raz kolejny, że trzeba się poświęcać, trzeba oddychać siatkówką, aby po prostu cieszyć się tym, co się robi. Występy w reprezentacji przynosiły mi ogromną frajdę, czuję, że dziś jestem lepszym zawodnikiem niż byłem kilka miesięcy temu. Postęp zrobiłem jednak nie tylko jako sportowiec, ale też jako człowiek. Pracując przez wiele tygodni w tej grupie, z tym trenerem i z tymi ludźmi ze sztabu, zdobyłem także nowe doświadczenia życiowe i uważam, że jestem mądrzejszy także w tym aspekcie. Podniosłem swoje kompetencje siatkarskie, ale także społeczne. Serio!

Niezależnie od fazy meczu, czy jest to drugi set, trzeci, czy tie-break przy decydujących piłkach nie zwalniasz ręki. Taki się urodziłeś, czy ten luz – a w zasadzie bezczelną pewność siebie – nabyłeś dopiero na pewnym etapie?
Na pewno się z tym nie urodziłem, stałem się kimś takim przepracowując różne mecze i różne sytuacje, których miałem okazję doświadczyć. I dzisiaj rzeczywiście czerpię przyjemność z tego, że w kluczowych momentach potrafię rozwiązywać trudne sytuacje w sposób spokojny, z chłodną głową. Po prostu cieszę się, że dojrzałem już na tyle, żeby przy decydujących piłkach pomagać drużynie.

Fakt, że macie takiego partnera jak ORLEN ma znaczenie w rywalizacji na najwyższym światowym poziomie?
Reprezentowanie kraju oznacza także przywilej współpracy z takimi sponsorami jak ORLEN, dzięki którym w rywalizacji na najwyższym światowym poziomie niczego nam nie brakuje. To bardzo ważne, że razem wyznaczamy cele i współpracujemy na wielu polach – przecież nie tylko o siatkarskim, ale też choćby marketingowym – bo to daje gwarancję, że nasze plany zawsze będą ambitne, że będziemy zakładać walkę o najwyższe możliwe miejsca. Niezależnie od stawki, o którą przyjdzie rywalizować.

Byłeś bohaterem jednego z najgłośniejszych ligowych transferów, z ZAKSĄ wygrałeś Ligę Mistrzów, ale przeniosłeś się do mistrza Polski, czyli największego – nie tylko w kraju – rywala zespołu z Kędzierzyna-Koźla, czyli do Jastrzębskiego Węgla. Czym się kierowałeś?
Zdecydowałem się na zmianę, ponieważ – ze względu na kontuzję, której się nabawiłem – zrozumiałem, że potrzebuję dodatkowego bodźca do pracy, który pozwoli mi wejść na jeszcze lepszy poziom siatkarski i życiowy. Przeprowadziłem się, aby w nowym środowisku dać z siebie jeszcze więcej w sezonie przedolimpijskim, jeszcze mocniej ćwiczyć. No i poznać inną siatkówkę, którą próbuje wpoić nam trener Marcelo Mendez. A także otworzyć się na innych niż dotąd zawodników i popracować przy pomocy innymi metod, dzięki którym mogę stać się lepszy na parkiecie. Była to świadoma i gruntownie przemyślana decyzja. Jestem szczęśliwy, że dzisiaj stanowię część Jastrzębskiego Węgla.

Planujesz przeprowadzkę do Jastrzębia także... pucharu Ligi Mistrzów, do którego w Kędzierzynie już się przyzwyczaili i mają patent na jego wygrywanie?
Oczywiście, chciałbym w tym sezonie wygrać Ligę Mistrzów, ale... nie tylko! Chciałbym razem z kolegami osiągać też inne duże rzeczy nie tylko na scenie europejskiej, ale też na polskim podwórku. Wszystkie! Najbliższa okazja już dosłownie za chwilkę, w katowickim Spodku. Liczę, że będziemy zdrowi i że będziemy mogli na wysokim poziomie rywalizować z ZAKSĄ o Superpuchar. A przede wszystkim mama nadzieję, że to my okażemy się skuteczniejsi w tej prestiżowej potyczce!

Rozmawiał Adam Godlewski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Norbert Huber: Trener Grbić ma wszystko pod kontrolą. Uświadomił mi, że trzeba się poświęcać i oddychać siatkówką, aby się nią cieszyć - Portal i.pl

Wróć na poranny.pl Kurier Poranny