Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nikt nie myśli o pacjentach

Anna ŁUBIAN

Starcia na linii Narodowy Fundusz Zdrowia (wcześniej regionalne kasy chorych) - lekarze rodzinni to już norma. Dwa lata temu kłócili się o pieniądze, rok temu o nocną opiekę nad pacjentem. A teraz? Teraz lekarzom poszło już o wszystko - i o pieniądze, i o nocną opiekę, i o zasady. Ale co najważniejsze, udało im się zbiorowo powiedzieć Funduszowi: nie.
Efekt? Mamy patową sytuację, z której są co prawda trzy wyjścia, ale żadne z nich nie jest dobre.

Pomysły na przyszłość
Pierwsze uderzy w nas, pacjentów. Fundusz może teraz - zgodnie z życzeniem lekarzy - ominąć ich przy podpisywaniu kontraktów. A to oznacza, że z gorączką, bólem brzucha, bezsennością będziemy musieli iść na przykład do szpitala i szukać tam kogoś, kto zechce nas przyjąć. Zostaniemy pozbawieni jedynego z niewielu dobrodziejstw reformy służby zdrowia, jakim są niepubliczne gabinety lekarzy rodzinnych.
Drugie wyjście uderzy w szpitale. Jeśli Fundusz ugnie się pod presją lekarzy i da im więcej pieniędzy, to będzie musiał je komuś zabrać. Komu zabierze? Oczywiście szpitalom.
A trzecie wyjście? Jest mało prawdopodobne, ale "do gry" może się jeszcze włączyć Sejm i w ciągu miesiąca znowelizować Ustawę o NFZ. A wiadomo, że z połączenia "Sejm - presja czasu - służba zdrowia" nie wychodzi nic dobrego. Mamy doskonały przykład z grudnia 2000 roku, kiedy to posłowie na gwiazdkę podarowali pielęgniarkom podwyżki. Byli bardzo hojni - dali wszystkim po 203 złote, ale zapomnieli już powiedzieć, skąd te pieniądze wziąć. Dziś ta decyzja posłów wszystkim - i pielęgniarkom, i dyrektorom szpitali - odbija się czkawką, a dodatkowe zajęcie mają... komornicy, którzy są chyba jedynymi, cieszącymi się z tej sytuacji.
Targ nad zdrowiem
W poruszaniu się po absurdzie służby zdrowia można wyróżnić dwie postawy. Pierwszą prezentuje większość dyrektorów szpitali - z milionami długów, setkami pracowników, ze świadomością każdej głupoty, jaką wymyślił Fundusz. Dyrektorzy - na ogół - negocjują i nawet jeśli nie mają za co, to leczą.
Druga postawa jest domeną lekarzy rodzinnych i szefów PSK. Tu się nie rozmawia. Tu robi się wszystko, aby pokazać, kto ma rację. Tu kartą przetargową jest pacjent i to on zawsze dostaje po uszach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny