[galeria_glowna]
Drużyna Michała Probierza nie czuje się dobrze w roli faworyta, co pokazały już jesienne spotkania w tym sezonie. Podobny przebieg miały starcia m.in. z GKS Bełchatów (0:1), czy Zawiszą Bydgoszcz (0:0). Jeśli rywal zmusza białostoczan do gry w ataku pozycyjnym, to zaczynają się kłopoty.
- Wiedzieliśmy, że trzeba grać cierpliwie, bo Korona się przed nami nie otworzy i musimy poczekać na swoje szanse. I mieliśmy ich w pierwszej połowie sporo, bo chyba z 16 razy gościliśmy w polu karnym rywali. Brakowało nam jednak wyrolowania przeciwnika, takiego "chciejstwa" strzelenia gola za wszelką cenę - mówi Michał Pazdan, pomocnik Jagi.
W takich meczach najlepszym sposobem na rywali jest zdobycie bramki otwierającej wynik. To pozwala ustawić się na własnej połowie i czekać na okazje do kontr, w których jagiellończycy czują się najlepiej. Kto wie, czy gdyby udało się objąć prowadzenie, to nie skończyłoby się podobnym wynikiem jak choćby w meczu z Pogonią Szczecin (5:0), bo kielczanie musieliby się otworzyć.
Do tego jednak nie doszło i przez 90 minut próby gospodarzy przypominały walenie głową w mur. Wydaje się, że lepiej z jego kruszeniem poradziłby sobie Mateusz Piątkowski, który jednak z powodu kontuzji nie mógł być brany pod uwagę. To była wielka strata, bowiem silny fizycznie napastnik jest jednym z lepszych w polskiej lidze pod względem tzw. przestawiania obrońców rywali. Z kolei Patryk Tuszyński, mający też swoje walory, akurat pod tym względem nie może się z nim równać.
Na kiepski wynik niedzielnego spotkania złożyły się też beznadziejnie wykonywane stałe fragmenty gry. Białostoczanie wykonywali osiem rzutów rożnych i przynajmniej drugie tyle rzutów wolnych z okolic pola karnego. Tymczasem zagrożenia nie było po nich zupełnie żadnego.
- Nie tak mieliśmy wykonywać stałe fragmenty gry. Widać było, ile znaczy dla nas brak kontuzjowanego Marka Wasiluka, który zawsze był w takich sytuacjach naszym silnym punktem - przyznaje Probierz.
Mimo porażki na plus żółto-czerwonych trzeba zapisać próby gry kombinacyjnej. Niezłą roszadą było postawienie na mającego predyspozycje do tego młodego Karola Świderskiego, który w kilku sytuacjach pokazał się z dobrej strony. Gdyby 18-latek w 2. minucie zachował więcej zimnej krwi i zdobył bramkę, to dziś zapewne wszyscy mówiliby o geniuszu trenerskim Probierza.
- Występ Świderskiego oceniam na plus. Dobre zmiany dali też Karol Mackiewicz, Paweł Sawicki i Przemek Mystkowski. Ten zespół cały czas się kształtuje i nabiera doświadczenia, a takim był choćby ten mecz z Koroną - kwituje Probierz.
Od wczoraj białostoczanie rozpoczęli przygotowania do kolejnego spotkania. Już w piątek czeka ich wyjazdowe starcie w Poznaniu z Lechem.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?