Nie kupimy piwa na stacjach? Paliwo wtedy podrożeje.

Senacka Komisja Praw Człowieka, Praworządności i Petycji Senatu RP podjęła decyzję  o skierowaniu do dalszych prac projektu regulacji prawnych, zakazujących sprzedaży alkoholu na stacjach paliw. Uzasadniając swój wniosek senatorowie twierdzili, że spowoduje to spadek liczby kierowców prowadzących pod wpływem alkoholu, a także zmniejszy dostępność alkoholu dla wszystkich klientów - nie tylko kierowców. Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego nie zgadza się z tymi argumentami. Ripostuje, że w zdecydowanej większości państw Unii Europejskiej nie ma oddzielnych przepisów dla stacji benzynowych w tym zakresie - podlegają one ogólnym regulacjom dotyczącym sprzedaży alkoholu we wszystkich sklepach. Lokalne samorządy mogą decydować zarówno o liczbie sklepów, jak też (w niektórych krajach) o tym, w jakich godzinach sprzedaż alkoholu jest zabroniona.

- Zgłaszając propozycję dotyczącą zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach paliw wskazywano, że kierowcy go tam kupują, piją i siadają za kierownicę z promilami we krwi. Poza tym uzasadniano, że w Polsce dostępność alkoholu jest w ogóle za duża, więc trzeba ją ograniczyć - mówi Leszek Wieciech, dyrektor generalny w POPiHN. - Tyle, że jeśli przyjrzymy się na przykład takiemu państwu jak Holandia, gdzie zabroniono sprzedaży wszystkich alkoholi na stacjach kilkanaście lat temu, to okazuje się, że nie ma jakiejkolwiek zależności między dostępnością alkoholu w punktach tankowania a liczbą pijanych kierowców. Jak ktoś chce pić i prowadzić samochód, to zrobi to i tak. A piwo kupi sobie gdzieś indziej.

Niektóre stacje mogą paść

Pomysłami senatorów branża paliwowa jest zaniepokojona. Szacuje się bowiem, iż aby stacja mogła utrzymać się ze sprzedaży paliw, marża powinna wynosić przynajmniej 35 gr na litrze sprzedanej benzyny lub oleju napędowego. Ze względu na bardzo niską marżę na paliwach (w 2011 roku średnia roczna marża na sprzedaży benzyny wynosiła jedynie 1 proc. ceny - 7 gr/l, zaś oleju napędowego jedynie 2 proc. ceny - 13 gr/l), tzw. sprzedaż pozapaliwowa stanowi podstawę działalności stacji paliw.

- Z tego powodu w Polsce nie rozwinęły się na szerszą skalę stacje samoobsługowe, handlujące tylko paliwami. Na obrocie wyrobami akcyzowymi - czyli alkoholem i wyrobami tytoniowymi - stacje wypracowują nawet do 40 proc. marży. Miesięcznie na sprzedaży innych artykułów niż paliwa przeciętna stacja może zarobić około 4000 zł, co pozwala utrzymać choćby personel, czyli miejsca pracy - dodaje Leszek Wieciech.

Jego zdaniem ewentualne wprowadzenie zakazu handlu wyrobami alkoholowymi będzie skutkowało znaczącym wzrostem kosztów prowadzenia stacji benzynowych, a co za tym idzie podwyżką cen paliw - nawet o kilka procent, czyli  kilkadziesiąt groszy na litrze. Będzie to miało negatywny wpływ nie tylko na całą gospodarkę i budżet państwa, bo spadną wpływy podatkowe ze sprzedaży paliw, ale również zagrozi istnieniu setek stacji paliw. Bo wiele z nich żyje głównie ze sprzedaży wyrobów akcyzowych.

- Wtedy zaczną po prostu padać zwłaszcza te niezależne, położone poza wielkimi miastami, bo nie będą miały racji bytu. To z kolei pociągnie za sobą wzrost bezrobocia. Groźne będzie to szczególnie tam, gdzie i tak jest ono większe od średniej krajowej - podkreśla przedstawiciel POPiHN. - Proszę przy okazji zauważyć, że stacje w małych miejscowościach to nie tylko punkty tankowania, ale też miejsca, gdzie ludzie robią zwykłe zakupy, spotykają się. Uważam, że wprowadzenie zakazu nie spowoduje mniejszego spożycia alkoholu, lecz jedynie zmianę sieci dystrybucji, a także wzrost szarej strefy i nielegalnej produkcji alkoholu, zwłaszcza w małych miejscowościach.

Z argumentacją Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego zgadzają się koncerny. Shell Polska odpowiedział nam, że stanowisko firmy jest takie samo jak POPiHN, której Shell jest członkiem.

Taki sam sklep jak inne

- Sklepy na stacjach paliw nie różnią się od innych placówek handlowych i zakaz sprzedaży jakiegokolwiek produktu obejmujący tylko określoną grupę sklepów, byłby w naszym odczuciu sprzeczny z zasadą zachowania równości w traktowaniu uczestników rynku. Wskazywałby na prefereowanie pozostałych punktów, w których dostęp do wszystkich produktów nie jest niczym ograniczony - tłumaczy biuro prasowe PKN Orlen. - Dodatkowo, pomysł wprowadzenia zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach negatywnie wpłynąłby na wyniki finansowe całej branży paliwowej, które od kilku lat pogarszają się ze względu na negatywne otoczenie makroekonomiczne.

Pomysłów wprowadzenia zakazu nie chce komentować Statoil Poland, bo na razie takiego zakazu nie ma. Ale od pracowników biura prasowego firmy usłyszeliśmy, że jeśli zostanie on wprowadzony, to nie będzie innego wyjścia, jak po prostu się dostosować.