Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mowi Bestia

Marzanna Łozowska [email protected] tel. 085 748 95 63
Ma dożywocie i trzydzieści jeden lat
Ma dożywocie i trzydzieści jeden lat fot. Archiwum
Morderca z Kredyt Banku: Sam się zgłosiłem, że zabiję, bo nikt nie chciał

Zgodził się. Chce mówić. Pani zobaczy jak niewinnie wygląda - mówią w białostockim areszcie o mordercy, który rozstrzelał w czasie napadu na warszawski oddział Kredyt Banku cztery osoby - strażnika i trzy kasjerki. Kobiety rozstrzeliwał pojedynczo, widziały, jak giną koleżanki. Od najgłośniejszego w Polsce napadu na bank - filię KB przy ul. Żelaznej minęło siedem lat, siedem miesięcy, siedem dni.
Czekam. Przyprowadzą go, jak morderca skończy odmawiać różaniec. - Co zrobię, jak wejdzie? Może zapytać: Co u pana słychać? Tak jak słynny Kąkolewski, kiedy w latach siedemdziesiątych pojechał do RFN rozmawiać z nazistami, którzy wywinęli się od stryczka? Ale tamci byli na wolności, pracowali, kształcili dzieci...

- Marek powiedział: Strzelaj. A ja pach, pach, pach - recytuję mu na powitanie formułkę z protokołu sądowego.
- Tak było na procesie. Ale ja się sam zgłosiłem, że zabiję, bo nikt nie chciał. Zastrzelę, skoro wy się boicie - wyprowadza mnie z błędu Grzegorz Sz.

Cholera, twarz prawie jak u dziecka. Wygląd kasjera na stażu, a nie bandyty.
Siedzieli przy wódce. Było już ustalone, że świadków napadu nie będzie - zabiją wszystkich. Ale Marek i Krzysiek powtarzali: Ja tego nie zrobię. I się zgłosiłem. A w dniu napadu byłem pijany. Powiem, tylko proszę nie palić. Ja jestem przeciwnikiem palenia. To szkodzi, jest niezdrowe.

- To ile wypiłeś?
- Pół litra na pewno.
- A teraz się modlisz?
- Rano przeczytałem psalm trzeci. Odmówiłem koronkę różańca.
- Ty płaczesz?
- Ja się szybko wzruszam. Zawsze taki byłem. Jak film oglądałem, jeszcze na wolności, to też płakałem. A teraz bardzo się modlę, za wszystkich, za rodziny tych, co zabiłem. I za ofiary, bo nie żyją i tak już będzie. I czytam pismo święte, ciągle mam je pod ręką, otwieram i czytam. Przed snem psalm czwarty. Kiedyś tak nie wierzyłem.
Opowiada o bożym miłosierdziu i siostrze Faustynie, której życie go zachwyca. Jak Bóg da i wyjdzie za czterdzieści lat z pudła, to pierwsze co zrobi, uklęknie i ucałuje ziemię, podziękuje Bogu, że wyszedł. Pójdzie do kościoła pomodlić się. I jeszcze ma jedno marzenie - pojechać do Łagiewnik.
- Ludzie powiedzą, że robisz to na pokaz. Albo, że w kryminale trzeba w końcu czymś się zająć, skoro masz dożywocie?
- Mogą tak pomyśleć.
- dostałeś rozgrzeszenie?
- Tak. Jeszcze zanim przywieźli mnie do Białegostoku.
- Rozgrzeszenie! Tak za pierwszym razem?
- Ksiądz się zdenerwował. Powiedział, że jestem bestia, nie człowiek, ale rozgrzeszył.

Filmu " Katyń" nie oglądał. Kiedy go kręcili on już siedział. W kinie widział tylko jak hitlerowcy wykonywali egzekucje. Nieraz strzelali do ofiar w tył głowy. To był dla niego wzór. Więc nie wie komu przyszło do głowy, że on pozbawił życia trzy kasjerki strzałem katyńskim. Sędzia tak mówił i jeszcze to, że wykonał prawdziwą egzekucję.
- One po prostu tak leżały. Na ziemi, twarzą do podłogi, dlatego strzelałem w tył głowy - tłumaczy.
- A gdyby patrzyły ci w oczy, też byś strzelił? - pytam.
- Tak. Miały zginąć - odpowiada.
- Jedną z kobiet dusiłeś, inną kopnąłeś cztery razy, kiedy czekała na swoją kolej. Pamiętasz?
-- Rzuciłem się do duszenia, bo po strzale podniosła głowę. Dziwne? Nie wiedziałem co robić. Wpadłem w szał, byłem przecież pijany. I wcale nie wie, czy było tak , jak mówił prokurator w sądzie, że jedna widziała, jak morduje drugą. Zaprowadzili mnie do skarbca. Kobiety już tam były. To mogło trwać minutę, trzy, może trochę dłużej?

Nie zna ich imion, nie zna nazwisk, nie pamięta twarzy. To wspólnik z napadu pracował w tym banku, on tych kasjerek nigdy nie widział.
- Nie ma dnia żebym nie myślał o tamtym. I nie ma dnia żebym tego nie widział. Nawet kilka razy dziennie. Różne momenty sobie przypominam.
- Gdyby ciebie nie złapali też byś rozpamiętywał to, co zrobiłeś? Może na wolności sumienie by tak nie gryzło?
- Po napadzie nie mogłem spać. Nad ranem się wystraszyłem. Białą łunę, jakby mgłę zobaczyłem na ścianie, a z niej wychodziły straszne mary. Bałem się. Tylko raz tak było. I choć to minęło, to ja wiedziałem, że prędzej czy później nas złapią.
- Czy z czymś takim można żyć?
- Ja się modlę. Mocno wierzę. Zdarza się taki dzień, że zabijasz. Mordujesz, żeby pokazać jaki jesteś silny. Zrobię to, pokażę wam.
Ma dożywocie i trzydzieści jeden lat. W wyroku jest zapis, że nie można mu skrócić kary wcześniej niż po 40 latach. Tyle będzie siedział na bank. Więc odlicza do czterdziestu.

Jego kolega Marek, wspólnik z napadu, ten co także był w skarbcu, ale tylko się przyglądał, dostał " normalne" dożywocie. Ma szansę wyjść po 25 latach. Jeszcze przed tygodniem siedzieli przy Kopernika w jednej celi. Ale Marka przenieśli. Razem było fajnie siedzieć, chociaż o tamtym nie rozmawiali.

- Było fajnie, bo się znaliśmy. Jesteśmy z Łochowa. Tam w piwnicy była strzelnica, gdzie uczyliśmy się strzelać.
- I co pani o mnie myśli? - pyta na koniec wyciagając przez kratę ręce w kajdankach, aby podać mu rękę. Cholera. Zimna.
- A teraz co pani czuje?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny