Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Misja Mateusza Otremby, lidera zespołu muzycznego Mate.o. (wideo)

Piotr Czaban
Koncert Mate.o miał niezwykłą scenerię
Koncert Mate.o miał niezwykłą scenerię
Jezus Chrystus nie jest jakąś ideą - mówi - ale osobą, która może naprawdę zmienić serce człowieka.

Kurier Lokalny: Najpierw porozmawiajmy o wrażeniach po koncercie w Świętej Wodzie. Publiczność nie dopisała, ale energia była.

Mateusz Otremba: To jest impreza pielgrzymkowa, trochę za miastem. Nie wiem czy wielu ludzi na to chodzi. Zostaliśmy zaproszeni przez organizatorów, żeby wziąć w tym udział.

Byłem i widziałem - muzykę wykonujecie zawodowo...

- Bardzo dziękuję.

Twój przekaz nie jest taki, jak topowych wykonawców. Śpiewasz o bardzo ważnych rzeczach związanych z religią. Jako zawodowy muzyk działasz w pewnej niszy. Nie masz poczucia, że może warto zrobić coś innego muzycznie, żeby mieć za co żyć?

- Dzięki Bogu mam z czego żyć i żyję z mojej pracy, z tego, co robię na co dzień; również z muzykowania i pisania piosenek. Gram ze swoim zespołem, a także z innymi. Bardzo się cieszę z tego, że mogę robić to, co robię.

Czyli Mate.o nie jest Twoim jedynym projektem. Grasz też "świeckie" utwory?

- Ja bym nie rozgraniczał: świeckie czy religijne. Gram muzykę zgodną z moim sumieniem, z potrzebą jaką mam. Gram z różnymi zespołami. One wszystkie istnieją dlatego, że Pan Bóg dał nam życie - to tak ogólnie ujmując. Z tymi zespołami gram różną muzykę, ale absolutnie nie żałuję tego, co robię. To jest dla mnie ogromny zaszczyt i ogromna radość. Niczego nie żałuję. Jeżeli żałuję czegoś w swoim życiu, to tego, że zrobiłem w nim parę głupstw, ale to jest jedyna rzecz.

W Świętej Wodzie wystąpiliście przy okazji pielgrzymki. Śpiewaliście dla osób, które są już dosyć blisko Boga, Kościoła, rozmyślań na tematy religijne. Czy nie czujesz czasem potrzeby wyjścia do tych, którzy omijają świątynie szerokim łukiem?

- Generalnie bardzo się cieszę, jeżeli mogę grać dla ludzi. Wbrew pozorom ludzie, którzy są blisko Kościoła, nie zawsze są blisko Boga, jak doskonale o tym wiemy. Tak jest i to widać na co dzień. Tacy jesteśmy, że nasza religijność, nasze rytuały religijne, w których bierzemy udział często one tylko potęgują to, że my czujemy się dobrze sami ze sobą, ale wcale nie sprawiają tego, że nasze życie się zmienia albo, że żyjemy jakoś inaczej na co dzień.

Dlatego chcę rozgraniczyć te dwie rzeczy. Ja się cieszę, jeżeli mogę grać dla ludzi: dla tych, którzy myślą, że wierzą i dla tych, którzy wierzą, i dla tych, którzy nie wierzą. Jeżeli coś znajdują ważnego, cennego w tych bardzo prostych piosenkach, to bardzo się z tego cieszę.

Widzisz namacalne efekty swojej działalności, która chyba jest podobna do działalności duszpasterskiej?

- W pewnym sensie tak jest. Dla mnie jest ogromną radością, kiedy od czasu do czasu mogę pogadać z ludźmi, którzy czy to słuchają poezji, czy po koncercie podchodzą do mnie, a szczególnie jeśli po jakimś czasie mogę kogoś spotkać. Ktoś po prostu opowiada mi swoją historię i cieszę się, jeżeli ja mogę się w pewnym momencie przyłączyć i mieć wpływ na to, że ktoś zatrzymał się i zdał sobie sprawę, że jest gdzieś Pan Jezus Chrystus, który nie jest jakąś ideą, ale osobą, może tak naprawdę zmienić serce człowieka.

Jeżeli człowiek mu na to pozwoli, to jest to chyba największa radość. Oczywiście jest radość z muzykowania, z tego, że ktoś cieszy się z tej muzyki.

Nie myślałeś o tym, żeby zostać księdzem? Mógłbyś częściej rozmawiać z ludźmi na tematy, które Cię interesują.

- Nie trzeba być księdzem, żeby codziennie rozmawiać na te tematy. Niektórzy ludzie już nie chcą na nie rozmawiać, bo bardzo wiele słyszą słów, a jak wiemy, jak to powiedział też niedawno mój kolega, za fasadą słów, które słyszymy w kościele często nie ma nic. I wtedy jest największe zgorszenie, największa pustka, jaka może spotkać człowieka.

Za fasadą słów, które słyszymy w rodzinie, też nie ma nic. Także myślę, że można, ale nie trzeba zostawać osobą duchowną, żeby żyć Jezusem Chrystusem na co dzień i z ludźmi, z którymi się żyje na co dzień, tym się dzielić. To chyba jest największy zaszczyt i największa misja człowieka, jaką można sobie wyobrazić.

Ostatnimi czasy Polska coraz bardziej upodabnia do Zachodu, gdzie Kościół nie ma się najlepiej. W Anglii widziałem świątynie świecące pustkami. Czy tak może być i u nas? Czy wtedy rolę magnesu, który przyciągnie młodzież do Kościoła, będą spełniać tacy ludzie jak Ty?

- Nie chciałbym czekać na moment, o którym mówisz. Polska jest wyjątkowym krajem, gdzie mamy w naszej kulturze głębokie korzenie religijne, chociaż tak jak mówię, to bardzo często w naszym codziennym życiu nie znaczy nic. Oby tak się nie stało, żeby ludzie przestali liczyć się z Bogiem i z tym, co Bóg mówi. Widzę, że w życiu wielu młodych ludzi jest pragnienie szukania Boga.

Przychodzą chociażby do różnych miejsc i tak jak umieją, szukają go. Wierzę, że jak ktoś szczerze szuka, to znajdzie Boga. To wszystko oczywiście dzieje się w czasie. Mam nadzieję, że to, co robię, jest tylko jakimś towarzyszeniem ludziom od czasu do czasu. Muzyka jest takim sposobem komunikowania; pięknym - i w taki sposób werbalny i pozawerbalny o naszych pragnieniach, naszych różnych intencjach, dążeń w życiu, o naszych odwołaniach się do Boga w tym wszystkim. Mam nadzieję, że ja nie będę ostatnią deską ratunku. Robię wszystko, żeby tak nie było.

Co robisz, by Twoja muzyka docierała do szerszego grona odbiorców? Czy poza koncertami próbujesz się jakoś przebić się do mediów?

- Robimy to, co możemy jako muzycy, a na te rzeczy nie mamy wpływu bezpośrednio. Staramy się robić muzykę. Są ludzie, którzy nam sprzyjają w tym.

Nie jest to zaskakujące, że w Polsce, kraju chrześcijańskim muzyka w mediach, nawet publicznych, nie jest za bardzo chrześcijańska?

- To chociażby pokazuje, jaka jest naprawdę rzeczywistość. Ja tym się jakoś wcale nie martwię i nie biadolę nad tym. Staram się robić swoje i cieszę się, jeżeli to znajduje jakieś grono odbiorców (mam nadzieję, że wdzięcznych).

Na koncercie wspominałeś, że muzycy z Twojego zespołu pochodzą z różnych stron Polski. Jak Wam się udaje zebrać razem, zrobić muzykę, przygotować do koncertów?

- Na pewno nie byłoby to normalnie możliwe, żeby tak różni ludzie się zjechali z różnych miast, poświęcili swój czas. Oczywiście jest to nasza praca, ale wiem, że za tym stoi też taka pasja bycia razem i to doświadczenie, że to, o czym gramy, nie jest o nas, ale też o doświadczeniu życia z Bogiem. Dlatego nam się udaje (czasami lepiej, czasami gorzej), żeby spotkać się, grać koncerty, nagrywać płyty. . Dlatego się zdzwaniamy i zjeżdżamy z różnych krańców Polski, żeby być razem.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny