To był tak dobry rok dla Pana, że aż chyba żal, że już dobiega końca?
Michał Probierz, trener Jagiellonii Białystok: Z jednej strony na pewno tak, ale nie wolno stać w miejscu i trzeba iść do przodu. To co było, to już w zasadzie historia. Dlatego już myślę o tym, co będzie i z działaczami jestem niemal bez przerwy w kontakcie w temacie przyszłego sezonu.
Są już jakieś efekty tych rozmów? Drużyna będzie silniejsza, czy słabsza niż jesienią?
- Rewolucji nie będzie i zanim coś zmienimy, to najpierw dokładnie przemyślimy parę rzeczy. Niebawem będziemy mądrzejsi, bo ruchy kadrowe zależą na przykład od tego, czy odejdzie zimą Kamil Grosicki. Nie ukrywam, że mamy w zanadrzu kilka koncepcji, jak go ewentualnie zastąpić.
Jagiellonia ogłosi listę transferową wzorem kilku innych klubów?
- Nie będziemy wystawiać piłkarzy na sprzedaż, bo obecnie każdy z nich może być nam potrzebny.
Jednak Pan ma już pewnie taką listę zawodników bardziej lub mniej nadających się do gry w zespole lidera ekstraklasy?
- Tak jak mówiłem wcześniej, wiele zależy od tego, co uda się zrealizować z naszych zamiarów transferowych. Na razie nie wiem, na kogo będzie nas stać. Nie sztuką jest zadłużyć klub, ściągając drogich piłkarzy, w imię walki o mistrzostwo Polski. Owszem, tytuł jest bardzo ważny, ale równie, a nawet bardziej istotna jest przyszłość Jagiellonii. Nie chcę zostawić za rok, czy dwa lata spalonej ziemi po sobie.
W walce o mistrzostwo będziecie rywalizowali m.in. z Wisłą Kraków i Legią Warszawa. Oba kluby zimą wyjadą na dwa zagraniczne zgrupowania, a Jaga tylko na jedno. Czy to ma znaczenie?
- Mogliśmy także jechać dwukrotnie za granicę i wspólnie z działaczami rozważaliśmy taką możliwość. Zdecydowaliśmy się jednak celowo na jeden obóz w warunkach ekstremalnych w Gutowie Małym, a później na zgrupowanie w Turcji, gdzie będzie już czas na rozegranie sparingów z wymagającymi rywalami.
Podobno niedawno pojechał Pan do Anglii, by móc z bliska przyjrzeć się właśnie ekipom z najwyższej półki?
- Niestety, dwa spotkania, w tym Chelsea Londyn z Manchester United, które miałem zobaczyć na żywo zostały odwołane z powodu trudnych warunków atmosferycznych. W zamian spędziłem za to wraz z moją partnerką życiową dwa dni na lotnisku Heathrow w Londynie. To, co tam się działo, to była prawdziwa szkoła przetrwania. Ale może właśnie tak miało być i kiedyś te doświadczenie mi się przyda. Dlatego nie narzekam.
W Londynie mieszka sporo Polaków, wśród których nie brakuje białostoczan - kibiców Jagiellonii. Został Pan rozpoznany?
- Owszem, zdarzyło się. Kilka osób gratulowało mi i życzyło dalszych sukcesów z Jagiellonią. To było bardzo miłe i wzruszające. A jeszcze wracając do tych przygód na lotnisku, było mi szczerze żal naszych rodaków, z których wielu niestety, nie będzie mogło wrócić do Polski na święta.
Panu na szczęście się udało. Wiadomo już gdzie trener roku spędzi Boże Narodzenie?
- Część świąt w Łodzi, a część na Śląsku, gdzie mam rodzinę. Późniejsze plany urlopowe nie są jeszcze do końca doprecyzowane. Na pewno będę chciał wrócić do Anglii i obejrzeć ten przełożony szlagier Premier League, ale nie wiadomo jeszcze, kiedy zostanie rozegrany.
Kiedy przyjedzie Pan do Białegostoku?
- Wracam do pracy ósmego stycznia, czyli dwa dni przed rozpoczęciem przygotowań do rundy wiosennej.
Czego w takim razie życzyć Panu w związku ze świętami i Nowym Rokiem?
- Zawsze i niezmiennie dużo zdrowia. Wszystko inne można kupić, sprzedać, bądź wymienić. Tego też życzę wszystkim sympatykom Jagiellonii.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?