Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Probierz: Pracuję najlepiej, jak potrafię. W piłce cudów nie ma

Tomasz Dworzańczyk [email protected]
Trener Jagiellonii Michał Probierz ma nietęgą minę, bo jego zespół przegrał cztery ostatnie mecze. Szkoleniowiec zapewnia, że nie stracił kontroli nad zespołem i ma plan na wyjście z kryzysu.
Trener Jagiellonii Michał Probierz ma nietęgą minę, bo jego zespół przegrał cztery ostatnie mecze. Szkoleniowiec zapewnia, że nie stracił kontroli nad zespołem i ma plan na wyjście z kryzysu. Michał Gąciarz
Sobotnia porażka z Górnikiem Łęczna 2:3 była już czwartą z rzędu, licząc mecz pucharowy. Trener Jagiellonii Michał Probierz liczy na szybkie wyjście z kryzysu.

Co z tą Jagiellonią?

Michał Probierz: Mówiłem, że czeka nas bardzo trudny sezon i to się potwierdza. Co z tą Jagiellonią? Te zmiany, jakie zaszły latem w zespole, nie pozostają bez wpływu na grę i wyniki. W pewnym momencie wydawało się, że wszystko pójdzie łatwiej, ale wystarczy, że jeden, albo drugi zawodnik zagra słabiej i mamy duży problem. Robimy wszystko, co w naszej mocy, żeby to uzdrowić, ale to nie takie proste. Po ostatniej przerwie na reprezentację pojechaliśmy do Wrocławia i ze Śląskiem przegraliśmy fizycznie. Teraz to zmieniliśmy, w pierwszym tygodniu przerwy popracowaliśmy mocniej i fizycznie wyglądaliśmy już lepiej, do końca dobrze biegaliśmy i to jest duży plus. Pod tym względem zrobiliśmy krok do przodu. Niestety, nie poprawiliśmy organizacji gry i za łatwo traciliśmy bramki. Przegrywając 0:2 podnieśliśmy się jednak i wróciliśmy do gry. Indywidualna akcja Grzegorza Bonina zadecydowała o porażce.

Zmiana po półgodzinie gry Alvarinho, to niejako przyznanie się do błędu, jeśli chodzi o zestawienie wyjściowej jedenastki na mecz w Łęcznej?

Bez dwóch zdań. Ale kiedyś ci zawodnicy muszą swoją szansę otrzymać. Wszyscy zawsze mówią, że jeden, czy drugi takiej szansy nie dostaje. Taka jest kolej losu. Jeśli trener robi zmiany, to wiadomo, że się pomylił.

Co się dzieje z Alvarinho? Błyszczał w Zawiszy, a w Jagiellonii to cień zawodnika z poprzedniego sezonu.

Wszyscy zapominają o jednej rzeczy, że zamieniliśmy piłkarzy, którzy teraz grają w europejskich pucharach, jak Maciej Gajos, Dani Quintana, Michał Pazdan, czy Mateusz Piątkowski, na takich, którzy albo grali w niższych ligach, albo bronili się przed spadkiem.

Ale ta czwórka przed rokiem też jeszcze nie grała w pucharach i była dopiero na dorobku.

Ale grali regularnie i nie walczyli o utrzymanie się. Poza tym, wtedy mieliśmy normalny okres przygotowawczy, a to stanowi kolosalną różnicę. Teraz praktycznie nie mieliśmy sparingów.

A nie myśli Pan, że takie słowa o nowych piłkarzach mogą wpłynąć na nich destrukcyjnie?

Nie myślę. Usłyszeli to przecież po trzech porażkach z rzędu.

W piątek mecz z Wisłą Kraków. Nie czuje Pan większego niż zazwyczaj ciśnienia?

Nie czuję żadnego ciśnienia i nie mam zamiaru na ten temat dyskutować. Pracuję najlepiej, jak potrafię. Jeśli ktoś uzna, że inny trener będzie robił to lepiej, to go weźmie. Nie mam zamiaru wytwarzać presji ani na sobie, ani na piłkarzach. Jeden i podstawowy element to, że nie da się pewnych rzeczy oszukać i w piłce nie ma cudotwórców. Pamiętajmy, że mieliśmy mało czasu na wkomponowanie nowych graczy do składu. Niektórzy przyszli tydzień przed końcem okienka transferowego, a niektórzy w ostatnim dniu, jak Fedor Cernych. Do tego nie mogliśmy razem potrenować, bo wielu zawodników wyjechało na kadrę i zostaliśmy w dziewięciu. Nie lubię porównań, ale nie jesteśmy jedyni, bo Lech i Śląsk też mają problemy, a ze Śląska nie odeszło latem sześciu piłkarzy.

Ma Pan jakiś plan na wyjście z tej trudnej sytuacji?

Wiemy, co mamy robić i od poniedziałku trenujemy, żeby w piątek zagrać na zero z tyłu. To jest podstawa. Mam plan i cały czas go realizujemy i zmieniamy. Jeśli przykładowo Tomasik popełnia błędy to gra Straus. Trener musi być uczciwy.

Niektórzy jednak zarzucają Panu przywiązanie do nazwisk.

Na przykład do kogo?

Być może wystarczy spojrzeć na skład, kto gra w każdym meczu - Filip Modelski, Sebastian Madera, czy Rafał Grzyb?

Dla tych, co patrzą z boku, zawsze najlepsi są ci, którzy siedzą na ławce. Modelski? Zagrał 17 meczów, licząc puchary i ponosi winę za dwie bramki. O co mieć do niego pretensje? Madera nie miał udziału przy żadnej bramce, Grzyb też nie. Popatrzmy na tych, co nie grali - Tarasovs w tym sezonie zamieszany w sześć goli, Góralski w trzy.

A jak Pan ocenia Rafała Augustyniaka, który był pierwszym wyborem w dwóch ostatnich meczach?

Gdzieś były momenty, że też nie ustrzegł się błędów. Na pewno brakuje mu trochę ogrania i nie ma spokoju, żeby go wprowadzić. Do tego przydałby się jakiś sparing, ale nie było takiej możliwości. Teraz była przerwa, ale cóż z tego, w ośmiu mieliśmy grać?

Podobno zarząd klubu szykuje wzmocnienia?

Rzeczywiście, ale to bardziej zimą. Szukamy różnych rozwiązań, bo widać, że gdzieś nam brakuje jakości i jest problem. Jeżeli jest taka możliwość, to trzeba pokombinować. Teraz do treningów wraca Łukasz Sekulski i zwiększy pole manewru.

Może Pan zapewnić, że po tych porażkach nie stracił kontroli nad drużyną?

Kontrolę mam, ale powtarzam, że nie da się pewnych rzeczy tak po prostu zrobić. Fajnie, gdybyśmy mogli dwa sparingi zagrać, wtedy byłoby nam na pewno łatwiej, ale nie ma kiedy i z kim. Plus jest taki, że fizycznie wyglądaliśmy lepiej, bo trenowaliśmy pierwszy tydzień bardzo ciężko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny