Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Medycyna dokonała fantastycznych postępów. Żyjemy ćwierć wieku dłużej, a średnia ciągle rośnie.

Danuta Nowicka, [email protected]
Proszę zwrócić uwagę, jak fantastycznych postępów ostatnio dokonała medycyna - mówi prof. Andrzej Szczeklik, lekarz, pisarz, eseista
Proszę zwrócić uwagę, jak fantastycznych postępów ostatnio dokonała medycyna - mówi prof. Andrzej Szczeklik, lekarz, pisarz, eseista Fot. NTO
Przyszłość rysuje się wspaniale: ktoś ma zniszczoną wątrobę - podajemy komórki i wątroba się odradza, ktoś cierpi z powodu zniszczonego zawałem mięśnia serca - przygotowujemy mu takie komórki i rodzi się nowy mięsień - mówi prof. Andrzej Szczeklik, lekarz, pisarz, eseista.

Danuta Nowicka: Jak z historii tej wynika, lecz się tylko u Szczeklika - śpiewano w Zielonym Baloniku. O jaką historię chodziło, Panie profesorze?

Prof. Andrzej Szczeklik, lekarz, pisarz, eseista: Wiem tylko, że rzecz dotyczyła mojego ojca, który, co potwierdza dwuwiersz Boya-Żeleńskiego, był wziętym lekarzem.

Kiedy przyszedł ten moment, kiedy już nie miał Pan wątpliwości, którędy droga?

- Późno. Medycyna nudziła mnie przez pierwsze trzy lata, kiedy materiał trzeba było kuć na pamięć. Nie widziałem w tym sensu ani możliwości rozwoju. Kiedy zaczęły się kontakty z klinikami, z chorymi, pojawiło się zainteresowanie, a na piątym roku już na nic medycyny bym nie wymienił. Do dzisiaj zachowałem mocne przekonanie, że studenci mają zbyt mały kontakt z chorym, że to źle, że dopiero na trzecim roku zaczynają się zajęcia z propedeutyki lekarskiej. Moim zdaniem, medycyny należy się uczyć od poziomu salowego i pielęgniarza.

Co temu stoi na przeszkodzie?

- Każda reforma wymaga pracy, a w przypadku zmiany toku studiów bardzo intensywnej, więc nikt nie chce się tego podjąć. To moje zdanie.

Tytuł jednej z Pańskich książek: "Katharsis. O uzdrowicielskiej mocy nauki i sztuki" mówi wprost, że przeżycie artystyczne daje szczególne pożytki.

- Mam przekonanie, że sztuka niesie pytanie o wartości, a wielka sztuka o wartości zasadnicze, bo zastanawia się nad sensem życia, co w jakiś sposób musi się łączyć z cierpieniem, z chorobą. Korzenie medycyny i sztuki są wspólne, co zauważano w starożytnej, przedhipokratejskiej Grecji, nazywając pralekarzy "kathartai" (oczyściciele). Pitagoras pisał, że sztuka oczyszcza duszę, a medycyna ciało. To przemawia.

Czy we własnej praktyce lekarskiej spotkał się Pan z przypadkami wyleczenia lub poprawy stanu zdrowia, nie do wyjaśnienia z punktu widzenia nauki?

- Bez wątpienia tak. Warto pamiętać, że takie rzeczy się zdarzają, przynosząc nadzieję i lekarzowi, i choremu. W klinice bywają serie straszne: chodzimy koło pacjenta sześć tygodni, wydaje się, że wszystko idzie ku dobremu - był nieprzytomny, a otwiera oczy; mija dzień, dwa i umiera. Przywożą młodego mężczyznę z wypadku i mimo że personel ze skóry wychodzi, po kilkunastu godzinach już go nie ma. Ze względu na takie przypadki potrzebna jest nadzieja, żeby dalej działać, dalej pracować.

Zdarzają się i optymistyczne okoliczności?

- Jerzy Turowicz, z którym miałem zaszczyt się przyjaźnić, pierwszy raz pojechał na normalne wakacje, do Grecji i tam złapał sepsę. Przywieziono go transportem lotniczym do naszej kliniki. Ciężki stan utrzymywał się przez kilka tygodni, ale jakoś udało nam się go z sepsy wyciągnąć. Niestety, w sercu pozostał bardzo niebezpieczny rytm, z którym w żaden sposób nie umieliśmy sobie poradzić. Któregoś dnia wieczorem, przed pójściem do domu, odwiedziłem go, przyłożyłem słuchawkę; wciąż to samo. Wracałem przygnębiony: do bani z tą moją medycyną, skoro nie umiem sobie poradzić z zaburzeniem rytmu, które może doprowadzić do najgorszego. Na drugi dzień rano znowu do niego wstąpiłem, oczywiście nie oczekując zmiany na lepsze. Tymczasem, ku mojemu zaskoczeniu, rytm był zatokowy, serce biło normalnie. Zawołałem laborantkę - EKG też prawidłowe. Pytam Turowicza: Jerzy, czy coś się stało w nocy? A on: Nic, poza tym, że koło północy Ojciec Święty do mnie zadzwonił z Watykanu. Można powiedzieć - przypadek, ale za dużo widzieliśmy cudownych rzeczy związanych z naszym Papieżem, żeby powiedzieć, że była to tylko koincydencja. Takich zdarzeń było więcej.

Opiekował się Pan, Panie profesorze, Miłoszem, Tischnerem, Pana pacjentem był Piotr Skrzynecki. Od lat sprawuje Pan pieczę lekarską nad Szymborską, Wajdą.

- To zazwyczaj wzorowi pacjenci, przestrzegają, aby traktować ich jak najnormalniejszych śmiertelników. Pewnie, że Czesław Miłosz był z natury nieufny i oczekiwał ode mnie wnikliwych wyjaśnień.

Zdarzyło się, że chory wedle Pana przewidywań powinien umrzeć, a wyzdrowiał?

- Wiele razy. W takich przypadkach lubimy jednak myśleć, że jest to efekt naszych działań lekarskich. Proszę zwrócić uwagę, jak fantastycznych postępów ostatnio dokonała medycyna. W ubiegłym wieku w krajach przeciętnie i dobrze rozwiniętych średni wiek życia wydłużył się o 25 lat. Ja, pani żyjemy ćwierć wieku dłużej! Tego nigdy nie było w historii ludzkości. Co ciekawe, przyrost średniego czasu życia w dalszym ciągu postępuje. Demografowie, statystycy, a także medycy, którzy się tym zajmują, liczyli, że osiągniemy pewien poziom i poprzestaniemy na 80 kilku latach w Japonii, ponad 70 u nas, tymczasem wciąż lat przybywa. Wpływają na to prewencja i fantastyczne nowe leki. Kiedy kończyłem studia, nie było właściwie lekarstwa na nadciśnienie. Dzisiaj tych specyfików jest 15, a może i 20. Pojawiły się bardzo skuteczne leki przeciw cholesterolowi. Poruszam się w kręgu kardiologii, a przecież podobnie dzieje się także w innych dziedzinach medycyny.

Zaskakujące uzdrowienia są dla Pana argumentem przeciwko eutanazji?

- Dla mnie jest to argument bardzo mocny, ponieważ wiem, jak bardzo lekarze mogą się mylić, ile razy sam się myliłem. Poza tym lekarz nie powinien przykładać ręki do zabójstwa człowieka, tym bardziej że cierpieniu można bardzo ulżyć, bo uzyskano wiele nowych, silnych leków przeciwbólowych i metod wprowadzania ich do organizmu.

Zajmuje się Pan komórkami macierzystymi. Jak ze względu na nie rysuje się przyszłość medycyny? Jesteśmy blisko wyprodukowania dowolnych organów z naszych własnych komórek?

- Wszyscy o tym mówią i jest to największe marzenie współczesnej medycyny. Wielki postęp, który się już dokonał, to reprogramowanie dojrzałych komórek. Prawdopodobnie w niedalekiej przyszłości, jeszcze w perspektywie naszego życia, można będzie odejść od prób na zarodkach ludzkich, z oczywistych względów budzących wątpliwości, i pobierać dojrzałe komórki z czoła, ze skóry itd., a następnie sprawić, by przerodziły się w macierzyste. Przyszłość rysuje się wspaniale: ktoś ma zniszczoną wątrobę - podajemy komórki i wątroba się odradza, ktoś cierpi z powodu zniszczonego przez trzy czy cztery zawały mięśnia serca - przygotowujemy mu takie komórki i rodzi się nowy mięsień. To marzenie. Aż tak cudownie być nie może, zwłaszcza na początku.

Demografowie pewno mniej się cieszą.

- Szczególnie w Polsce, gdzie pokutują wadliwe struktury socjalne. Ludzie wcześnie przechodzą na emeryturę, w związku z czym mamy bodaj największą w Europie ilość rencistów i emerytów. Jeśli dodać do tego okoliczność, że więcej ludzi starych będzie żyło, pojawią się problemy. Ba, już teraz one występują. Zamykane są oddziały noworodków, brakuje oddziałów geriatrycznych, reformy wymaga opieka społeczna.

Nigdy dość wiedzy i umiejętności niemal w każdym zawodzie, a już szczególnie w przypadku lekarza.

- Choćby ze względu na fakt, że medycyna rozwija się szybciej niż inne obszary działalności człowieka. Nieco ponad pół wieku temu pewien dziekan na wydziale harvardzkim w Bostonie mówił do studentów kończących medycynę: Staraliśmy się uczyć was jak najlepiej, ale już za jakieś 10 do 20 lat połowa tej wiedzy okaże się nieprawdziwa. Tylko my dzisiaj nie wiemy, która. Medycyna, jaką dzisiaj praktykuję, w stosunku do tej, którą znałem, kończąc studia, okazała się w 60, może nawet 70 procentach nieaktualna.

Andrzej Szczeklik - lekarz, naukowiec, profesor Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Jagiellońskiego, pisarz, eseista. Od 1972 roku kierownik Kliniki Akademii Medycznej w Krakowie, w latach 1990-1993 rektor Akademii Medycznej w Krakowie. Członek m.in. Papieskiej Akademii Nauk, PAU i PAN. Pracuje naukowo w zakresie kardiologii i pulmonologii. Autor około 600 prac naukowych, kilku monografii i podręczników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny