Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mecz Jagiellonia Białystok - Piast Gliwice 2:0

Wojciech Konończuk
Wojciech Konończuk
W taki sposób wynik meczu ustalił Przemysław Frankowski
W taki sposób wynik meczu ustalił Przemysław Frankowski Anatol Chomicz
Po tylu kolejkach przerwy Jagiellonia strzeliła w spotkaniu ligowym więcej niż jednego gola.

Byliśmy lepszym zespołem i wygraliśmy zasłużenie - ocenia mecz lider Jagiellonii Konstantin Vassiljev, który do Białegostoku trafił z Gliwic. Estończyk nie miał jednak na boisku żadnych sentymentów dla byłych kolegów z Piasta i zagrał kolejne dobre zawody.

Tym razem jednak trudno mówić, że Vassiljev poprowadził do triumfu ekipę Michała Probierza, bo jasnych punktów było w niej dużo więcej. Wyróżniał się na przykład Jacek Góralski, który właśnie został powołany do reprezentacji narodowej i był oglądany przez współpracowników selekcjonera Adama Nawałki.

- Nie myślałem o tym, skupiałem się na meczu z Piastem i starałem się robić to, co do mnie należy - tłumaczy Góral.

Wyszło mu bardzo dobrze, a ilość i jakość odbiorów potwierdziły, że powołanie nie było wcale na wyrost.

Trener Probierz przestrzegał przed wicemistrzem Polski, który co prawda w tym sezonie nie bryluje, ale ma mocny skład, a po powrocie do klubu trenera Radoslava Latała gra więcej niż przyzwoicie.

Na szczęście nie było powtórki z Zagłębia

Ale w Białymstoku Piast od początku nie istniał i został zepchnięty do głębokiej defensywy. Tylko znakomitej dyspozycji Jakuba Szmatuły goście zawdzięczali fakt, że mecz nie został zamknięty już w pierwszej połowie. Golkiper z Gliwic kapitalnie bronił strzały z dystansu Piotra Tomasika i Vassiljeva oraz uderzenie głową Ivana Runje.

Widać było, że jagiellończycy pracowali nad urozmaiceniem stałych fragmentów gry. Owszem, nie wszystko wychodziło i zdarzyło się tak, że po rzucie rożnym, czy wolnym piłka lądowała na własnej połowie. Ale kilka razy zakotłowało się pod bramka Szmatuły. Do 33. minuty utrzymywał się jednak bezbramkowy remis. I wtedy z głębi pola piłkę wrzucił Vassiljev, klatką piersiową zgrał ją Runje, a do siatki mocnym uderzeniem posłał Romanczuk.

A Piast? Tuż przed utratą bramki, z dystansu Mariana Kelemena niegroźnym strzałem niepokoić próbował Sasa Zivec i było to jedyne celne uderzenie gości w całym spotkaniu.

- Jest dobrze, ale z Zagłębiem Lubin też tak niedawno było, a skończyło się 1:2. Oby nie doszło do powtórki -mówili w przerwie kibice żółto-czerwonych.

Trener musiał hamować bocznych defensorów

Na szczęście ich obawy były płonne. O tym, że gospodarze nie zamierzają tracić koncentracji, przekonał już początek drugiej odsłony. Najpierw minimalnie pomylił się Vassiljev, a potem Jaga miała rzut wolny tuż zza linii pola karnego.

- Przed wykonaniem tego rzutu wolnego rozmawialiśmy z Piotrkiem Tomasikiem. Widziałem, że Kuba Szmatuła czeka na moje uderzenie. To była mała niespodzianka dla niego, tylko szkoda, że piłka trafiła w poprzeczkę - opowiada Estończyk.


Czytaj dalej na następnej stronie

Tomasik miał wielką ochotę na gola, bo raz po raz zapuszczał się pod pole karne rywali lewą stroną, a jego kolejne uderzenie z trudem sparował golkiper Piasta.

- W przerwie ja i Łukasz Burliga dostaliśmy od trenera burę, że za bardzo idziemy do przodu i narażamy zespół na kontry. Ale dzięki temu mamy więcej sytuacji, więc coś za coś - śmieje się obrońca Jagi.

Generalnie jednak białostoccy piłkarze stosowali się do wskazówek swego szkoleniowca i szanowali prowadzenie. Piast był częściej przy piłce, a Jagiellonia czekała na kontrę. Jedną z nich powinien skończyć Fedor Cernych, ale będąc sam na sam ze Szmatuła, próbował ściąć akcję do środka i obrońcy zabrali mu futbolówkę.

Ekipa z Gliwic atakowała coraz większymi siłami, bo niewiele była w stanie wskórać. Ani dośrodkowania ze stałych fragmentów gry, ani próby wrzucania piłek za linię obrony, nie zaskakiwały czujnych defensorów Jagiellonii.

- Byliśmy przygotowani na to, co gra Piast i nie pozwoliliśmy mu prawie na nic - podkreśla Tomasik.

Czytaj też: Gdzie są byłe gwiazdy Jagi? Zobacz ich losy

Wynik 1:0 jest jednak niepewny i kibice liczyli na kolejnego gola, który załatwiłby sprawę. Doczekali się dopiero w 89. minucie. Po przechwycie w środku pola Romanczuk dograł do Przemysława Frankowskiego, a ten pognał na bramkę Piasta i sprytnym strzałem zaskoczył Szmatułę.

- Franek, Franek, łowca bramek - dała się słyszeć z trybun przyśpiewka, znana z czasów, kiedy bramki dla Jagiellonii zdobywał Tomasz Frankowski,

- To miłe ze strony kibiców, ale nie zamierzam na tym poprzestawać. Chcę grać jeszcze lepiej i będę ciężko pracował - zapowiada reprezentant polskiej młodzieżówki, który w końcówce mógł trafić do siatki jeszcze raz, ale zmarnował doskonałe podanie rezerwowego Karola Świderskiego.

Do końca nic już się nie zmieniło i można było świętować kolejny triumf Jagi.

Opinie zawodników i trenerów przeczytasz w papierowym wydaniu Kuriera Porannego

Mecz Jagiellonia Piast 2:0

Mecz Jagiellonia Piast. 2:0. Vassiljev nie musiał nawet strz...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny