Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mecz Jagiellonia Białystok - Lech Poznań 2:1 (zdjęcia)

Tomasz Dworzańczyk
Tomasz Dworzańczyk
Jagiellonia Białystok - Lech Poznań 2:1
Jagiellonia Białystok - Lech Poznań 2:1 Andrzej Zgiet
Ekstraklasa piłkarska. Jagiellonia Białystok pokonała u siebie Lecha Poznań 2:1 i wróciła na pozycję lidera

Bramki

1:0 Świderski (16)

1:1 Arajuuri (45)

2:1 Cernych (64)

Jagiellonia: Kelemen - Grzyb, Runje, Guti, Tomasik, Frankowski, Góralski, Romanczuk I, Chomczenowski, Cernych, Świderski I (77. Klimala).

Lech: Putnocky - Kędziora, Bednarek, Arajuuri I, Kadar I, Makuszewski (39. Jóźwiak), Trałka, Gajos, Majewski (80. Pawłowski), Jevtic , Kownacki (69. Robak).

Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz).

Widzów: 10 000.

Białostoccy piłkarze nie przestraszyli się Lecha Poznań, który mógł pochwalić się imponującą serią czterech zwycięskich meczów z rzędu bez straconej bramki. Wczoraj, przy minusowej temperaturze, ale w obecności 10 tysięcy gorąco dopingujących kibiców Podlasianie pokonali Kolejorza 2:1. Dzięki temu żółto-czerwoni wrócili na szczyt tabeli i bez względu na wyniki dwóch ostatnich tegorocznych meczów wiadomo, że przezimują na podium.

- Jestem dumny z zespołu, że walczy z takim rywalem i z przeciwnościami losu, które dotykają nas bardzo często. Chyba co nas nie zabije, to nas wzmacnia - mówi Michał Probierz, trener Jagi.

Te słowa szkoleniowca można połączyć m.in. z wczorajszą absencją Konstantina Vassiljeva. Lider białostockiej drużyny na jednym z ostatnich treningów nabawił się kontuzji mięśnia przywodziciela.

- Wspólnie podjęliśmy decyzję, że teraz nie ma sensu ryzykować, ale może będę gotowy na kolejny mecz - przyznaje Estończyk.

Wobec brakuVassiljeva, trener Probierz zdecydował się na nieco inne ustawienie środka pola niż zwykle. W miejsce Estończyka zagrał Karol Świderski, ale zajął pozycję na szpicy. Na lewe skrzydło przeniósł się z kolei Fedor Cernych, a grający tam zazwyczaj Dmytro Chomczenowski był ustawiony bliżej środka pola.

Taktyka, na pewno w jakimś stopniu wymuszona, zdawała jednak egzamin, bowiem utrudniała lechitom poczynania na skrzydłach, gdzie operowało po dwóch piłkarzy z Białegostoku. To stamtąd groziło największe niebezpieczeństwo, o czym można było przekonać się już w 5. minucie. Dośrodkowanie Macieja Makuszewskiego zamykał wbiegający Darko Jevtic, jednak na szczęście trafił tylko w boczną siatkę.

Początkowo widać było, że piłkarze obu drużyn mają problemy, by odnaleźć się na grząskim i śliskim boisku. To m.in. właśnie zadecydowało o pierwszym golu, jaki padł w 16. minucie gry. W akcji ofensywnej równowagę stracił Makuszewski, piłkę odebrał mu Cernych, który szybkim podaniem uruchomił Świderskiego. Ten kątem oka dostrzegł wybiegającego z bramki Matusa Putnocky’ego, minął go w pełnym biegu i posłał futbolówkę do opuszczonej przez słowackiego golkipera bramki. Tym samym na 376 minutach skończyła się jego świetna passa bez straconego gola.

To był wymarzony scenariusz na ten mecz, bowiem piłkarze Kolejorza w minioną środę grali w Krakowie spotkanie w Pucharze Polski i było wiadomo, że z każdą chwilą mogą tracić siły, a prowadzenie gry w tak trudnych warunkach, wcale łatwe nie było. Kolejne minuty zresztą to potwierdzały, bo gospodarze kontrolowali wydarzenia na boisku, a goście zupełnie nie potrafili im zagrozić. To białostoczanie zresztą byli blisko podwyższenia prowadzenia, lecz Putnocky zrehabilitował się w 38. minucie, broniąc soczyste uderzenie Świderskiego.

Niestety, nie udało się dotrwać z korzystnym wynikiem do przerwy. Nieszczęście zaczęło się od arbitra spotkania - Dawida Stefańskiego, który w doliczonym czasie gry przyznał przyjezdnym rzut wolny, choć powinien pokazać faul w drugą stronę, bowiem Jacek Góralski czysto wybił piłkę Tomaszowi Kędziorze, a ten będąc spóźnionym, wpadł na pomocnika Jagi. Łańcuch niekorzystnych zdarzeń zbiegł się przeciwko żółto-czerwonym, bowiem następnie poszło dobre dośrodkowanie w pole karne Jevtica, do piłki najwyżej wyskoczył Paulus Arajuuri, lecz jego strzał nie był nadzwyczajny i Marian Kelemen zdołał złapać piłkę. Niestety, zdaniem sędziego, Słowak zrobił to już za linią i w taki sposób doszło do wyrównania.

To mocno rozsierdziło ławkę rezerwowych białostoczan, na której w drugiej połowie zabrakło już Probierza i trenera bramkarzy Grzegorza Kurdziela, odesłanych za protesty na trybuny. Mimo braku szkoleniowców, jagiellończycy w drugiej połowie starali się robić swoje i czekali na kolejną okazję. Ta nadarzyła się w 64. minucie, po stałym fragmencie gry. Długo ćwiczony element wreszcie przyniósł skutek. Piotr Tomasik dośrodkował na głowę Tarasa Romanczuka, ten zgrał piłkę do Cernycha, a Litwin chytrym uderzeniem z dość ostrego kąta zaskoczył Putnocky’ego.

Za chwilę gra została przerwana na blisko pięć minut, z powodu rac, jakie odpalili poznańscy kibice. Przerwa trochę uśpiła czujność białostoczan, którzy w krótkim odstępie czasu dopuścili do dwóch groźnych akcji lechitów, na szczęście za pierwszym razem Kelemen odbił strzał Radosława Majewskiego, a później Rafałowi Grzybowi udało się zablokować uderzenie Marcina Robaka. Mimo doliczonych aż siedmiu minut, goście więcej okazji już sobie nie stworzyli i wygrana białostoczan stała się faktem.

Opinie trenerów


Nenad Bjelica (Lech):
Byliśmy przygotowani na każdy wariant taktyczny Jagiellonii, także na ten bez Konstantina Vassiljeva. Muszę pogratulować gospodarzom dobrej postawy, co wcale mnie nie dziwi, bo to poukładany i groźny zespół. Do przerwy mecz był remisowy, a w drugiej połowie mieliśmy swoje szanse, ale nie udało nam się ich wykorzystać i dlatego nie zremisowaliśmy. Mimo to jestem zadowolony z postawy mojego zespołu w Białymstoku.

Michał Probierz (Jagiellonia): Zespół pokazał klasę i charakter, nawet mimo nerwowej sytuacji w przerwie meczu. Nie ułatwiała nam zadania także sytuacja pogodowa, bo w tygodniu mieliśmy drobne problemy. Chce pochwalić wszystkich, a w szczególności Rafała Grzyba, który wyeliminował Jevticia i Jacka Góralskiego, harującego w środku pola. Nie podoba mi się, gdy sędziowie obrażają trenerów, a my nie możemy w żaden sposób się obronić.

Zdaniem zawodników

Maciej Makuszewski (Lech): Jagiellonia potwierdziła, że jest mocna i nieprzypadkowo zajmuje miejsce w czołówce. Ale mecz mógł się skończyć inaczej, bo też mieliśmy swoje sytuacje, szczególnie w drugiej połowie. Poprosiłem o zmianę, bo bolał mnie bark i chciałem, by ktoś zdrowy pociągnął naszą grę.

Jacek Góralski (Jagiellonia): Sytuacja z bramką dla przeciwników była bardzo kontrowersyjna. O żadnym moim faulu nie było mowy i przyznał to po cichu nawet Tomek Kędziora. Przecież to ja zostałem przez niego sfaulowany i nie rozumiem, dlaczego została podjęta taka decyzja. Lech wyrównał i zrobiło się nerwowo, ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło. (JLAS)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny