Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mamy własne Zakopane. Pięć tysięcy ludzi jeździ na nartach od rana do wieczora. (zdjęcia)

Janka Werpachowska
Szelment ma łącznie sześć wyciągów
Szelment ma łącznie sześć wyciągów Fot. Wojciech Wojtkiewicz
Sześć wyciągów potrafi w ciągu godziny wwieźć na górę w Szelmencie trzy tysiące osób. Z pięciu korzystają dorośli. Jeden jest dla dzieci. W soboty, niedziele jest tu przeciętnie pięć tysięcy ludzi.

[galeria_glowna]

Gdzie na narty

Gdzie na narty

Piękna Góra koło Gołdapi:
cztery wyciągi narciarskie, ponad 2000 m tras o różnej skali trudności, oświetlonych, sztucznie dośnieżanych.

Stacja narciarska Rybno koło Łomży: naśnieżone i oświetlone trasy narciarskie o łącznej długości 1500 m, trzy wyciągi niskiego prowadzenia.

Kto powiedział, że my tu na nizinach skazani jesteśmy tylko na biegówki? - śmieje się Wojciech Szczepkowski, dyrektor ośrodka w Szelmencie. - Owszem, to też piękny sport, ale prawdziwe emocje i adrenalina to zjazdy. Na szczęście mamy taki dar od Boga jak Suwalszczyzna.

Tysiące narciarzy

Góra nad jeziorem Szelment wygląda jak gigantyczna skarpa. Udało się na niej urządzić kilka tras zjazdowych o różnym poziomie trudności. Sześć wyciągów talerzykowych potrafi w ciągu godziny wwieźć na górę trzy tysiące osób. Z pięciu korzystają dorośli narciarze; szóstym, który wygląda jak wyciąg dla krasnoludków, wjeżdżają na wysokość 100 metrów dzieci.

- Tutaj jest cudownie - mówi stojąca w kolejce do wyciągu Litwinka. - Szkoda tylko, że nie ma chociaż jednego wyciągu z krzesełkami. Bo dzieci trochę się boją, czasami się wywrócą, nie wszystkie pewnie się czują na wyciągu orczykowym.

Turystka z Litwy popełniła niewielki błąd, nazywając tutejsze wyciągi orczykowymi. Bo rzeczywiście konstrukcja jest w zasadzie identyczna, tyle że zamiast poprzecznego drążka, narciarz ma pod siedzeniem okrągły talerzyk przymocowany do długiego drążka, którego trzeba się mocno trzymać, aby bezpiecznie wjechać na szczyt góry.

W kolejkach do kas biletowych, do wyciągów, w restauracji, w tłumie ludzi spacerujących u stóp góry mieszają się dwa języki: polski i litewski.

- Mamy tu taką naszą Rzeczpospolitą Obojga Narodów - potwierdza dyrektor Wojciech Szczepkowski. - My jeździmy na Litwę do parku wodnego, oni do nas na narty.

Z osobowego mikrobusu z litewską rejestracją wysiadła kilkuosobowa, wielopokoleniowa rodzina. Nastolatka wysłali w kolejkę po karnety na wyciągi, pozostali rozkładają na jednym z drewnianych stołów na kawiarnianym tarasie tacki z wędlinami, serami, pokrojonym chlebem. Jest też jakieś piwko. W domu nie zdążyli zjeść śniadania.

- Szkoda czasu, lepiej było wcześniej wyjechać - mówi Ksenia, w pięknym białym kombinezonie narciarskim, w śmiesznej białej czapeczce z czarnymi, króliczymi uszkami. - Z Kaunasu przyjechaliśmy, to niedaleko, 130 kilometrów. U nas nie ma tak blisko podobnego miejsca. A wasze ceny bardzo nam się podobają.
Ksenia i jej rodzina z Kowna są w Szelmencie pierwszy raz, bo znajomi opowiadali, jak tu jest pięknie i tanio.

- Teraz na pewno będziemy przyjeżdżać częściej. Jest szkółka narciarska, to dzieciaki się czegoś nauczą. I czujemy się tu świetnie, jak u siebie. Proszę zobaczyć, przecież na tym parkingu prawie wszystkie samochody są z Litwy.

Rzeczywiście, parking przy samym ośrodku wygląda tak, jakby zarezerwowali go dla siebie Litwini.

Jeździliśmy na Słowację

Krzysztof z Białegostoku bywa w Szelmencie co tydzień. Przyjeżdża już w piątek po południu, wyjeżdża w niedzielę późnym wieczorem.

- Nie jestem doświadczonym narciarzem - mówi. - No bo gdzie się miałem nauczyć? W polskie góry i daleko, i drogo. Raz do roku na tydzień można było pojechać. Ostatnio woleliśmy zimowe wczasy na Słowacji. Kiedy dowiedziałem się o ośrodku w Szelmencie, postanowiliśmy z żoną sprawdzić, jakie są tutaj warunki. W zeszłym roku przyjechaliśmy pierwszy raz. I można powiedzieć, że to miejsce nas urzekło. Jak na nasze potrzeby, tutejsze warunki są idealne.

- Niektórzy narzekają, że trasy zjazdowe są zbyt krótkie - mówi Wojciech Szczepkowski. - Rzeczywiście, kiedy zmierzy się długość stoku w linii prostej, to najdłuższy ma dokładnie 371 metrów. Ale przecież żaden narciarz nie zjeżdża na łeb, na szyję, jeździmy zakosami. Wtedy długość zjazdu wynosi 500 metrów.

Szok tlenowy

Trzyletni narciarz Kajetan co chwilę ląduje na pupie. Asekurują go babcia i dziadek.

- Przyjechaliśmy z Olsztyna, a córka z zięciem i dziećmi z Warszawy - opowiada pan Jerzy. - Oni ze starszym wnukiem są na stoku. A my nie jeździmy na nartach, spacerujemy tu sobie z Kajtkiem, bo on też jeszcze nie bardzo sobie radzi na deskach.

- Nieprawda! - protestuje malec. - Już umiem hamować.

- To świetnie - wtrąca się do rozmowy babcia, pani Ela. - Hamowanie to bardzo ważna umiejętność. Jak już nauczysz się zjeżdżać z górki, to przecież na końcu trzeba zahamować.

Dla pana Jerzego wycieczka do Szelmentu jest podróżą sentymentalną.

- Czterdzieści lat temu po drugiej stronie tej góry robiłem pomiary geodezyjne - wspomina. - Wtedy to były naprawdę dziewicze tereny. Nigdy nie przypuszczałem, że zajdą tu aż takie zmiany.

- Na szczęście ta inwestycja nie wpłynęła negatywnie ani na tutejszy krajobraz, ani na cudowne powietrze - dodaje pani Ela. - Córka i zięć, którzy na co dzień mieszkają w Warszawie, po przyjeździe tutaj muszą się aklimatyzować. Po pierwszym dniu oddychania tym krystalicznym powietrzem mają szok tlenowy.

Olsztyńsko-warszawska rodzina przyjechała do ośrodka Szelment na tydzień. Wynajęli dwa pokoje.

- To niemal cud, że udało nam się zrobić rezerwację w tym terminie - mówi pan Jerzy. - 39 miejsc noclegowych to stanowczo za mało.

Kwitnie agroturystyka

Wojciech Szczepkowski też przyznaje, że mogłoby ich być więcej.

- Na razie nie planujemy rozbudowy, przecież to dopiero nasz drugi sezon zimowy. Ale narciarze, którzy tu przyjeżdżają, mają do dyspozycji okoliczne gospodarstwa agroturystyczne. Dzięki istnieniu naszego ośrodka właściciele pokoi noclegowych mają dodatkowy zarobek zimą. Dotychczas zarabiali tylko latem.

Jest też w niedalekim sąsiedztwie duży ośrodek wczasowy, który również współpracuje z Szelmentem, udostępniając w sezonie narciarskim swoje pokoje.

- Cieszymy się, że jest tu taka baza noclegowa - mówi dyrektor Szczepkowski. - Dzięki temu przez całą zimę mamy tu mnóstwo gości. W soboty, niedziele jest tu przeciętnie pięć tysięcy ludzi. W dni powszednie niewiele mniej.

Mieszkańcy okolicznych wsi też mają powody do radości.

Po pierwsze - chętni na noclegi.

Po drugie - turyści szukają przysmaków regionalnej kuchni, jeżdżą na przykład do odległego o kilka kilometrów Jeleniewa na kartacze.

A po trzecie - ośrodek Szelment jest teraz największym w okolicy pracodawcą. Na etatach zatrudnionych jest tu 46 osób. Poza tym działa duża restauracja, prywatna szkółka narciarska i wypożyczalnia nart. To dodatkowych kilkanaście osób, które mają pracę dzięki białemu szaleństwu na Suwalszczyźnie.

Budynek hotelowy w Szelmencie jest pięknie położony: z jednej strony jest widok na górę i stoki narciarskie, z drugiej - na jezioro Szelment, długie, rynnowe.

- Jeszcze w tym roku wykorzystamy fakt, że mamy to jezioro - obiecuje dyrektor Wojciech Szczepkowski. - Zbudujemy wyciąg do nart wodnych, powstanie przystań i wypożyczalnia sprzętu pływającego. Dzięki temu będziemy mieć tu sezon przez cały rok, nie tylko zimą.

W zeszłym roku ostatni narciarz zjechał z góry w Szelmencie 28 kwietnia. Kto wie, kiedy zakończy się sezon w tym roku.

- Zaczął się wcześniej niż w ubiegłym, oczywiście dzięki sztucznemu naśnieżaniu. Teraz nie musimy tego robić, wystarczy to, co daje natura - cieszy się Wojciech Szczepkowski. - A kiedy się skończy, tego jeszcze nie wiemy. To nie lodowiec w Alpach, w czerwcu na pewno nikt tu nie pozjeżdża na nartach.

Ale w marcu jeszcze na pewno się uda. Nie tylko na nartach. Przecież jeszcze w lutym na tutejszym stoku odbędą się zawody pod hasłem Zjeżdżanie na Byle Czym. Mogą w Augustowie na byle czym pływać, mogą i w Szelmencie zjeżdżać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny