Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"List Rafała Rudnickiego do premiera Mateusza Morawieckiego to świństwo wyrządzone mniejszości białoruskiej"

Agnieszka Siewiereniuk
Agnieszka Siewiereniuk
My, jako Białorusini i mieszkańcy naszego miasta Białystok, również mamy prawo, aby władze rozwiązywały problemy jego białoruskich mieszkańców z ich rzeczywistymi żądaniami i nadziejami. Tam, gdzie wszyscy Białorusini jako mniejszość lub coraz większa diaspora płacą podatki, robią interesy, samoorganizują się, gdy nie ma wdzięczności, to przynajmniej otwarcie nie wsadzajcie kijów w koła, żeby nie jechały – stwierdza Eugeniusz Wappa.
My, jako Białorusini i mieszkańcy naszego miasta Białystok, również mamy prawo, aby władze rozwiązywały problemy jego białoruskich mieszkańców z ich rzeczywistymi żądaniami i nadziejami. Tam, gdzie wszyscy Białorusini jako mniejszość lub coraz większa diaspora płacą podatki, robią interesy, samoorganizują się, gdy nie ma wdzięczności, to przynajmniej otwarcie nie wsadzajcie kijów w koła, żeby nie jechały – stwierdza Eugeniusz Wappa. archiwum / Wojciech Wojtkielewicz
Kończy się powoli kurtuazja w dobieraniu słów odnośnie stanowiska władz Białegostoku wobec mniejszości białoruskiej, która rośnie w Białymstoku z każdym dniem. List, jaki wystosował zastępca prezydenta Białegostoku Rafał Rudnicki do premiera Mateusza Morawieckiego, tylko przelał czarę goryczy. Szef białoruskiego Radia Racja mówi o świństwie wyrządzonym Białorusinom, a swoje niezadowolenie w tym względzie przekazały także liczne organizacje pozarządowe białostockim radnym.

Sprawa rozbija się o Przedszkole Samorządowe nr 14 w Białymstoku, w którym językiem podstawowym nauczania był język białoruski. Placówka istnieje od wielu lat i do tej pory nie było żadnych planów jej likwidacji, czy łączenia z innymi placówkami. W ubiegłym roku pojawił się jednak pomysł, aby to przedszkole połączyć ze szkołą podstawową nr 4 i dwie placówki miałyby tworzyć zespół szkolno-przedszkolny, ale już z językiem białoruskim jako dodatkowym.

Na tym tle doszło do protestów przedstawicieli mniejszości białoruskiej w Białymstoku, które krytycznie odniosły się do pomysłu. Tym bardziej, że władze Białegostoku swoje plany tłumaczyły względami ekonomicznymi i oszczędnościami. Tylko nikt nie umiał podać, jakie oszczędności to przyniesie do budżetu miasta, ani nie szukał specjalnie sposobu, aby tych oszczędności poszukać w innych miejscach. Nie było także żadnych rozmów, ani konsultacji odpowiednio wcześniej. Białorusinów postawiono po prostu przed faktem dokonanym. Spotkanie, które odbyło się w tej sprawie pod koniec stycznia też niewiele przyniosło dla rozwiązania sprawy.

- Wszystkie przedstawione postulaty musimy spokojnie przeanalizować. Zapewniam, że zrobimy co w naszej mocy, by wypracować kompromis, który jak najlepiej będzie służył dzieciom uczącym się w PS 14 i SP 4 – stwierdził na zakończenie tego spotkania zastępca prezydenta Rafał Rudnicki, odpowiedzialny za edukację w Białymstoku.

I zrobił. Wysłał list do premiera Mateusza Morawieckiego, żeby w zasadzie premier rozwiązał ten problem. Mimo, że jest on znany Rudnickiemu, jak i jego szefowi, od ponad pół roku. Rudnicki w liście stwierdza, że obowiązujące przepisy uniemożliwiają samorządom organizację nauki języka białoruskiego. Co nie jest zgodne z prawdą, ponieważ samorządy mogą zorganizować bez problemu taką edukację, tylko nie otrzymają na nią subwencji. Ale chyba najbardziej kuriozalnym argumentem w sprawie utrzymania przedszkola, o które toczy się bój, jest argument, który padł nieco wcześniej w liście skierowanym do przewodniczącej Stowarzyszenia na Rzecz Dzieci i Młodzieży Uczących się Języka Białoruskiego AB-BA.

W skierowanym do Pani piśmie z dnia 14 października 2021 r. została przedstawiona wyczerpująca argumentacja dotycząca m. in. tego, iż dla uczniów niebędących obywatelami polskimi, podlegających obowiązkowi szkolnemu naukę języka i kultury kraju pochodzenia może zorganizować placówka dyplomatyczna lub konsularna działająca na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej albo stowarzyszenie kulturalno-oświatowe danej narodowości. Wobec powyższego zapytać należy, czy zostały podjęte działania w tym zakresie takie jak zwrócenie się z niniejszą sprawą do odpowiedniej placówki lub organizacja zajęć przez Stowarzyszenie na Rzecz Dzieci i Młodzieży Uczących się Języka Białoruskiego AB-BA?” – napisał w swoim piśmie Rafał Rudnicki.

Skandalem określają Białorusini z Białegostoku takie podejście. Tylko w ubiegłym roku do Białegostoku wjechały tysiące obywateli Białorusi, którzy uciekli przed prześladowaniami i represjami reżimu Aleksandra Łukaszenki. Słowa Rudnickiego odebrali w ten sposób, że mają teraz iść z powrotem do przedstawicieli tego reżimu po wsparcie, ryzykując fakt, że z konsulatu Białorusi, mogą już zwyczajnie nie wyjść.

Szef białoruskiego Radia Racja mającego siedzibę w Białymstoku zachowanie Rafała Rudnickiego nazywa świństwem i tak samo określa jego list wystosowany do premiera Morawieckiego. Zwraca uwagę, że problem jest znany od miesięcy, stworzony przez władze Białegostoku, które teraz chcą go załatwić rękami kogoś innego. Dodatkowo wskazuje również, że znakomita większość Białorusinów w Białymstoku, to albo obywatele polscy, albo zwyczajnie osoby tu mieszkające i tu odprowadzające podatki. Ale jest i coś jeszcze.

- Arogancja władz miasta wobec mieszkańców i wyborców po prostu płynie z każdej słownej lub pisemnej wypowiedzi włodarzy białostockiego magistratu pod adresem coraz bardziej sfrustrowanych rodziców i całej białoruskiej społeczności w Polsce. Czy oni nie widzą i nie rozumieją, że właśnie w obecnie napiętych stosunkach polsko-białoruskich takimi działaniami podaje się jak na talerzu kolejne argumenty dla mińsko-moskiewskich propagandystów? Tak sobie i nie wiadomo skąd?! To chyba nie ten Białystok z broszur reklamowych i na każdym kroku powtarzanych zdań o wielokulturowości i możliwościach jej rozwoju? Chociaż w rzeczywistości za tymi słowami nie kryje się wiele konkretów – mówi Eugeniusz Wappa, który te słowa zawarł także w swoim felietonie na łamach Radia Racja.

- Białystok to miasto wielokulturowe. Tak przecież reklamuje je i Tadeusz Truskolaski, i Rafał Rudnicki. Takimi działaniami, jak widzimy na przykładzie przedszkola nr 14, niszczy się wieloletnią tradycję, tworzoną latami także przez białostoczan narodowości białoruskiej. To są obywatele Polski, których prezydent wysyła teraz do reżimu Łukaszenki. To się w głowie nie mieści Białorusinom mieszkającym od dawna w Białymstoku, a zwłaszcza tym, którzy niedawno od tego reżimu uciekli – mówi naszej redakcji radna Katarzyna Siemieniuk, która jest świeżo po spotkaniu z licznymi organizacjami białoruskimi działającymi w Białymstoku.

Trzeba wiedzieć, że tylko w ubiegłym roku do Polski wjechało ponad 26 tys. obywateli Białorusi, którzy uciekli przed prześladowaniami we własnym kraju. Większość z nich osiedliła się w Białymstoku. Tu podjęła zatrudnienie i płaci podatki. Środowiska białoruskie przekazały na spotkaniu z radnymi, że w Białymstoku przybyło w minionym roku około 400 dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym. Te dzieci nie znają języka polskiego, a mogą być teraz pozbawione jeszcze nauki swojego ojczystego języka białoruskiego. Jak przekazała radna Katarzyna Siemieniuk, polityka władz miasta jest taka, aby takie dzieci „porozrzucać” po placówkach w całym mieście, co już było praktykowane przy innych okazjach likwidacji szkół czy łączenia ich w zespoły.

- Takie rodziny, które przyjechały do Polski szukając schronienia, nie mogą być zostawione same sobie. Zarówno przedszkole, jak i szkoła z językiem białoruskim, to placówki przyszłościowe, bo Białorusinów w Białymstoku przybywa i nic nie wskazuje na to, że ta liczba zacznie się zmniejszać w najbliższym czasie – mówi radna Siemieniuk.

- My, jako Białorusini i mieszkańcy naszego miasta Białystok, również mamy prawo, aby władze rozwiązywały problemy jego białoruskich mieszkańców z ich rzeczywistymi żądaniami i nadziejami. Tam, gdzie wszyscy Białorusini jako mniejszość lub coraz większa diaspora płacą podatki, robią interesy, samoorganizują się, gdy nie ma wdzięczności, to przynajmniej otwarcie nie wsadzajcie kijów w koła, żeby nie jechały – stwierdza Eugeniusz Wappa.

W obronie przedszkola, a w zasadzie przeciwko jego łączeniu ze szkołą w zespół szkolno-przedszkolny, została uruchomiona petycja, którą w kilka dni podpisało już ponad 400 osób. W niej także zawarto wyraźny głos mówiący o rozpowszechnianiu przez władze Białegostoku fake newsów o rzekomo zawartym porozumieniu pomiędzy przedstawicielami mniejszości białoruskiej a władzami Białegostoku. Padło wprost stwierdzenie, że takie porozumienie nie zostało zawarte, a co więcej, nawet nie przeprowadzono żadnych negocjacji, ani ustaleń.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny