Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lipskie pisanki były u papieża

Agata Masalska [email protected]
Krystyna Cieśluk, jak na twórczynię pisanek przystało, prezentuje swoje kraszanki  w stroju ludowym.
Krystyna Cieśluk, jak na twórczynię pisanek przystało, prezentuje swoje kraszanki w stroju ludowym. Agata Masalska
Znane są na całym świecie. Zdobione kropeczkami i kreseczkami jaja otrzymali w prezencie dostojnicy wielu państw, a także papież Jan Paweł II.

Krystyna Cieśluk robi kraszanki od 70 lat. Bez pisania, jak określa malowanie pisanek, nie mogłaby żyć. - Teraz robi się je przez cały rok - mówi. - Dzięki pisankom wiele rodzin dobrze żyło. Dziś zdobienie jaj też daje chleb, ale trudno mówić o dostatku. Jest to bardziej pasja, niż biznes.

Szpileczką robią wzór

Lipsk, niewielkie miasteczko nad brzegiem Biebrzy jest krainą pisanek. Wykonują je niemal wszyscy - starzy i młodzi. Z pokolenia na pokolenia. Aż osiemnastu lipszczan zalicza się dogrona twórców ludowych. Wykonane przez nich pisanki są na całym świecie.

- Turyści zabierają wszystko, co napiszemy - przyznaje Ewa Skowysz-Mucha, kustosz Muzeum Lipskiej Pisanki. - Czasem nie ma z czego zrobić ekspozycji.

Jest kilka metod zdobienia jaj. Lipskie pisanki wykonywane są techniką batikową. To znaczy, że wzór powstaje przy pomocy metalowych szpileczek oraz rozgrzanego, pszczelego wosku. Kropki i kreski tworzą różnego rodzaju kompozycje. Są więc słoneczka, dziereżki, kwiaty i łańcuszki. Skąd pomysły na desenie? Z życia. Na przykład dziereżka (jodełka), to zioło, które rosło w okolicznych lasach. Bocianiuczki natomiast tworzą się wtedy, gdy kreski się krzyżują. Wzór ten do złudzenia przypomina bocianie dzioby. A tych na podlipskich łąkach również nie brakuje. Wśród tradycyjnych deseni są też "sabacze łapki". To ślady zwierząt, dzikich lub domowych pozostawione na śniegu, czy piasku.

Pisanie woskiem to nie taka prosta sprawa. Trzeba nieźle się natrudzić, by kompozycja była równomiernie rozłożona na całej powierzchni jaja. A później jeszcze dopasować kolory. Kiedyś do farbowania używano wyłącznie naturalnych barwników. Kolor zależał więc od użytego surowca. Na przykład szarozielony można uzyskać z mchu, żółty z pokrzywy, a fioletowy - z kwiatu malwy. Jaja farbowano też w wywarze z cebuli, wówczas skorupki były brązowe, czy dębowej kory - wówczas pisanki były czarne.

- Najczęściej wzory tworzono w czterech, a najwyżej w pięciu kolorach - opowiada Krystyna Cieśluk. - Można też zrobić w siedmiu, ale to wymaga sporo fatygi. Poza tym, jajo musi mieć białą skorupkę.
Z czasem naturalne barwniki zastąpiono farbą do malowania wełny, którą sprowadzano z pobliskiego Grodna. I tak jest do dzisiaj.

- Coraz częściej zdarza się, że klienci życzą sobie, by skorupka pozostała w naturalnym kolorze - dodaje twórczyni. - Ale to kwestia gustu.

Od ilości kolorów zależy czas wykonania pisanki. Krystyna Cieśluk w ciągu dnia może napisać pięćdziesiąt, a najwyżej sześćdziesiąt jaj.

- Był taki dzień, kiedy zrobiłam 145 kraszanek - wspomina. - Ale udało mi się to tylko raz. I wtedy, gdy używałam wyłącznie jednego koloru.

Był też taki rok, gdy zrobiła w sumie dziesięć tysięcy pisanek. Ale to też rekordowa liczba. Na ogół jest ona o połowę niższa.

- W tym roku kupiłam dwa tysiące jaj - dodaje. - Większość już napisałam. Resztę będę robiła po świętach. Do wakacji, kiedy przyjadą letnicy i zapotrzebowanie na pisanki jest największe, na pewno zdążę.

Ewa Skowysz-Mucha natomiast mówi, że pisze niewiele. W ciągu roku robi czterysta, góra pięćset pisanek. Do tego trochę jaj gęsich i strusich. Nie tylko powiela tradycyjne desenie, ale co roku tworzy własne wzory. Ma ich na pewno ponad sto. Tyle tylko, że nie może ich pokazać.

- Wszystkie pisanki sprzedałam, nawet nie zdążyłam zrobić zdjęć - żartuje. - Inspirację czerpałam też z życia. Wystarczy rozejrzeć się wokół siebie, by znaleźć dziesiątki ciekawych deseni.

Pisanki wróciły z Ameryki

O lipskich pisankach świat dowiedział się ponad czterdzieści lat temu. A zaczęło się od tego, że Muzeum Etnograficzne w Krakowie ogłosiło ogólnopolski konkurs na najpiękniejszą kraszankę. Krystyna Cieśluk wzięła w nim udział i zwyciężyła. Twórcami z Lipska zainteresowała się wówczas białostocka Cepelia. Zaproponowała współpracę.

- Za jej pośrednictwem, przez kilka lat sprzedawaliśmy pisanki na całym świecie - przyznaje Ewa Skowysz-Mucha. - Można powiedzieć, że szły jak woda.

Najpierw, tak jak kazała tradycja, lipszczanki pisały jaja gotowane. Bo te, jeśli nie mają uszkodzonych skorupek, też mogą zdobić stoły przez długie lata. Ale w1975 roku doszło do niefortunnego, mówiąc delikatnie, zdarzenia. Otóż, podczas transportu pisanek do Stanów Zjednoczonych kilka zostało uszkodzonych. W jakich okolicznościach pękły skorupki, nie wiadomo. Przypuszczalnie podczas załadunku paczek na statek. Fakt, że nim dotarły do amerykańskich sklepów, nikt nie chciał ich otworzyć. Potwornie cuchnęły.

- Cały transport został nam zwrócony, a Cepelia zażądała, by kolejne pisanki wykonywać na wydmuszkach - wspomina Krystyna Cieśluk. - To wymaga dodatkowego nakładu pracy.

Oczekiwania klientów sprawiły też, że zaczęły pisać nie tylko jaja kurze. Zdobią też gęsie, a nawet strusie. Te ostatnie podbijają serca klientów na przedświątecznych kiermaszach w całym kraju. Ale wcześniej były wykonywane przede wszystkim na potrzeby zakładów pracy.

- Bardzo dużo sprzedałyśmy strusich pisanek do Białegostoku, czy Lublina - mówi pani Krystyna. - Pełniły rolę gadżetów i były wręczane podczas jubileuszowych spotkań.

Strusie jaja nie tak łatwo ozdobić. Po pierwsze, trzeba je najpierw oszlifować. A po wtóre, nieźle się natrudzić. Na jednym mieści się bowiem około dwóch tysięcy kresek.

- Za to efekt jest murowany - dodaje Krystyna Cieśluk. - Może być ozdobą stołu przez cały rok.

Jaja były na wagę złota

Zmieniły się nie tylko wielkości pisanek, ale też ich przeznaczenie. Kiedyś służyły do zabawy, chroniły ludzi przed chorobami, a domostwa przed złymi mocami. Miały zapewnić urodzaj w polu i w ogrodzie. A przede wszystkim pozwalały utrzymać rodzinę. W sklepach można było kupić za nie wszystko: jedzenie, ubranie, buty, a nawet przybory szkolne.

- Wiedzieliśmy, że na przykład za trzy pisanki dostaniemy zeszyt, a za dziesięć - bluzkę - opowiada pani Krystyna. - Dlatego jajo w naszym domu było na wagę złota. Nie raz mama zdzieliła mnie po rękach, gdy postawiłam krzywą kreskę.

Pisanki były też wręczane w ramach tzw. wdzięczności lekarzom, nauczycielom, czy decydentom. Tę rolę pełnią właściwie do dzisiaj. Ofiarowywane są bowiem członkom delegacji z różnych państw. Na pewno otrzymali je dygnitarza niemieccy, czy czescy, ale nie tylko. Pojechały też, wraz z oficjalnymi delegacjami na afrykański ląd.

- Trzykrotnie, na prośbę pielgrzymów z Suwałk robiliśmy pisanki dla papieża - dodaje Krystyna Cieśluk. - Mam nadzieję, że gdzieś się zachowały w Watykanie.

Tytuły nam niepotrzebne

Od sześciu lat w Lipsku działa muzeum pisanki. Można w nim obejrzeć prawie pół tysiąca wyeksponowanych kraszanek. Nie tylko zobaczyć, ale też nauczyć się je robić, albo kupić.

- Przyjeżdżają ludzie z różnych kontynentów - mówi kustosz Ewa Skowysz-Mucha. - Są zachwyceni naszymi pracami. Jesteśmy z tego powodu bardzo dumni.

Choć w ostatnich latach ludzi wracają do tradycji, to zapotrzebowanie na pisanki wcale się nie zwiększa. Być może dlatego, że na rynku jest wiele podróbek.

Krystyna Cieśluk ubolewa nad tym. - Niedawno, na jednym z kiermaszy widziałam, jak kolejka ustawiła się przed straganem z drewnianymi jajami. Myślałam, że dostanę zawału. Nie wiem, skąd biorą się takie upodobania.

W ubiegłym roku lipskie pisanki zostały wpisane na listę produktów tradycyjnych ministerstwa rolnictwa. Twórczynie mówią, że to tylko ukoronowanie ich dotychczasowej działalności.

- Nam tytuły nie są potrzebne - zapewnia Krystyna Cieśluk. - Ważne, że robimy to, co lubimy. A także to, że nasze pisanki są unikalne i zna je cały świat.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny