Burza po meczu Lecha Poznań. Reagują piłkarze i kibice
Lech Poznań wywiózł z Norwegii cenny remis, choć rzeczywiście styl, w jakim zagrał "Kolejorz" nie przekonywał. Szczególnie należy wskazać na pierwszą połowę, którą zdominowali gospodarze. W drugiej części meczu gra mistrza Polski wyglądała lepiej, a Lech powinien pokusić się o trafienie. Stuprocentowej sytuacji nie wykorzystał jednak Filip Marchwiński, który przeniósł piłkę nad bramkę z kilku metrów.
Wielu kibiców i dziennikarzy było bardzo krytycznych wobec gry Lecha. - Lech Poznań zagrał mecz niegodny mistrza Polski. Żenada, kompromitacja - grzmiał po meczu Marek Wawrzynowski, który porównał piłkarzy Lecha do "drwali, kierowców ciężarówek i pracowników firm przeprowadzkowych", którzy na tle zawodników Bodo/Glimt byli ociężali i spóźnieni.
Wywołało to niemałą burzę w polskim internecie. Wielu kibiców, czy nawet piłkarzy odniosło się do oceny Wawrzynowskiego. - Trzeba było przegrać 4:0 po pięknym meczu i heroicznej walce to byłby oklask - napisał z przymrużeniem oka pomocnik reprezentacji Polski Grzegorz Krychowiak.
Zareagował nawet piłkarz Lecha Poznań, Bartosz Salamon. - Fakt że Przegląd pozwala na wybranie takiego tytułu jest żenadą i kompromitacją całej redakcji tak słynnej i zasłużonej firmy - skomentował krótko stoper, który zagrał w meczu z Bodo/Glimt.
W obronę Lecha wziął natomiast znany dziennikarz Polsatu Sport i Prawdy Futbolu Roman Kołtoń. - Przyzwoity mecz Lecha. Z serduchem do walki - napisał dziennikarz.
Nie spodziewał się z pewnością, że na jego słowa zareaguje... syn Czesława Michniewicza, Mateusz. - Czyli jednak po meczu z dwoma strzałami na bramki można powiedzieć, ze było przyzwoicie? - zapytał syn byłego selekcjonera.
W oczywisty sposób mężczyzna nawiązał do fali krytyki pod meczami Polski na katarskim mundialu; m.in. z Meksykiem (0:0) i Argentyną (0:2), kiedy po spotkaniach na Michniewicza seniora wylewała się fala hejtu za styl, który zdaniem wielu był żenujący.
Kibice zapomnieli o pozytywach
Warto przede wszystkim podkreślić, że Lech nie stracił bramki, a sprawa awansu do 1/8 finału przed rewanżem w Poznaniu cały czas jest otwarta.
Przypomnijmy, że w poprzedniej edycji LKE w fazie grupowej w Bodo poległa AS Roma Jose Mourinho, tracąc aż 6 goli. Lech liczył się z tym, że teren w północnej Norwegii (warunki pogodowe, sztuczna murawa) jest bardzo trudny i bezbramkowy remis to przyzwoity wynik.
W stolicy Wielkopolski liczą na ogromną frekwencje. Murawa rzecz jasna będzie naturalna, a więc - przynajmniej na papierze - Lech jest faworytem.