Fachowcy podkreślają, że podopieczni Michała Probierza są bardzo niebezpieczni dla krajowych potentatów. Andrzej Twarowski porównuje osiągnięcia klubu ze wspinaczką wysokogórską - Jagiellonia zdobyła piłkarską koronę Himalajów, bo wygrała w tym sezonie na stadionach Lecha Poznań, Legii Warszawa, Śląska Wrocław i Wisły Kraków - powiedział w magazynie "Liga + Extra" dziennikarz stacji NC+.
Rzeczywiście, żółto-czerwoni w wyjazdowych starciach z gigantami polskiego futbolu spisali się rewelacyjnie. Ostatni triumf w Poznaniu ma jednak szczególny oddźwięk. We Wrocławiu, gdzie nasza drużyna zwyciężyła 1:0, bohaterem był broniący wtedy Krzydsztof Baran, który popisał się kilkoma fenomenalnymi interwencjami.
W Krakowie z Wisłą (2:0) także gospodarze byli stroną przeważającą. Pokonanie Legii 3:1 wielu umniejszało, wskazując na mocno rezerwowy skład stołecznej ekipy. W Poznaniu nic nie usprawiedliwia gospodarzy. Lech był na fali, pokonał przecież Legię, wskoczył na fotel lidera i zamierzał się w nim umocnić. Tymczasem został przez drużynę Probierza ograny bezlitośnie i jak najbardziej zasłużenie.
- Twierdza Poznań padła w najmniej oczekiwanym momencie. Lech zawiódł, grał niemrawo i nieskutecznie - napisał "Głos Wielkopolski".
Wielu ekspertów podkreśla, że budżety obu klubów dzieli przepaść, ale pieniądze, na szczęście, nie grają. Mówią o tym też piłkarze Jagiellonii.
- Nie jesteśmy klubem, który ma nie wiadomo jakie finanse. Ale jest drużyna, a w niej znakomita atmosfera i możemy skończyć sezon na bardzo dobrym miejscu. Przed rozgrywkami wielu skazywało nas na spadek, ale pokazaliśmy, że mamy charakter. Dawno nie było sytuacji, gdzie tracąc jako pierwsi bramkę wygrywamy mecz, a tego w Poznaniu dokonaliśmy - mówi białostocki bramkarz Bartłomiej Drągowski.
Młody golkiper w stolicy Wielkopolski nie musiał demonstrować swoich umiejętności, bo rywale nie stwarzali zbyt wielkiego zagrożenia, a jedynego gola strzelili z ewidentnego spalonego.
- Gdybyśmy przegrali, na pewno pozostałby niesmak, bo bramka dla Lecha nie powinna zostać uznana - zauważa pomocnik Maciej Gajos, który kapitalnym uderzeniem z rzutu wolnego w 82. minucie przypieczętował triumf gości. - Cieszę się, że w końcu piłka wpadła do bramki z rzutu wolnego w meczu, bo na treningach zdarza się to często. W dodatku to bodajże pierwsza bramka zdobyta w ten sposób przez nas w całym sezonie - dorzuca.
Gajos był jedną z wiodących postaci, ale na brawa zasłużył cały zespół, w którym praktycznie nie było słabych punktów. Najwyższe słowa uznania należ się autorowi dwóch bramek Patrykowi Tuszyńskiemu, znakomicie czyszczącemu przedpole Rafałowi Grzybowi i mającemu wkład w wyrównujące trafienie Filipowi Modelskiemu. Ale najwięcej pochwał zebrał lider defensywy - Michał Pazdan. Ataki Lecha odbijały się od niego, jak od ściany. Przed zbliżającym się meczem reprezentacji narodowej z Gruzią (13 czerwca w Warszawie) selekcjoner kadry Adam Nawałka powinien poważnie rozważyć kandydaturę jagiellończyka.
Jeśli nasz zespół zdobył piłkarską koronę Himalajów, to teraz trzeba zrobić wszystko, by zawodnicy nie zostali z głowami w chmurach i zeszli na ziemię, bo już jutro grają kolejne spotkanie. Sami piłkarze zapowiadają, że twardo stąpają po ziemi.
- Musimy teraz chłodno na to wszystko spojrzeć i zagrać dobre spotkanie w Warszawie z Legią - uważa środkowy obrońca Sebastian Madera. Oby miał rację.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?