Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łapy: Urząd pracy nas oszukał. Bezrobotni mieli dostać pieniądze

Julita Januszkiewicz
Katarzyna Stolarska (od lewej), Wiesława Czech i Monika Nadolna czują się zawiedzione
Katarzyna Stolarska (od lewej), Wiesława Czech i Monika Nadolna czują się zawiedzione Julita Januszkiewicz
Urząd pracy> nas oszukał - skarży się Wiesława Czech z Łap. Jej i dwunastu bezrobotnym urzędnicy obiecali pieniądze na założenie spółdzielni socjalnej, dzięki której mieli pracować godnie żyć. Nic z tego nie wyszło.

- O czym tu mówić, urzędnicy zbałamucili nas. Wmawiali, że spółdzielnie socjalne wspaniale funkcjonują, że nie splajtują. Po prostu zrobiono na nas eksperyment - Wiesława Czech nie kryje rozgoryczenia. Na jej twarzy widać ślady zmęczenia. Trzy lata temu ta ponad 50-letnia księgowa wróciła z Gdańska do Łap. Zmusiła ją do tego sytuacja życiowa. Na Wybrzeżu powodziło się jej nieźle, aż nagle zachorowała i musiała zrezygnować z pracy. Dostała 700 złotych zasiłku. Kiedy doszła do siebie, postanowiła, że przyjedzie w rodzinne strony. Tu miało być lepiej i taniej, zresztą czekało na nią mieszkanie po rodzicach.
Szybko się rozczarowała. W Łapach akurat upadały zakłady pracy, najpierw cukrownia, a zaraz potem Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego.

- To był szok. Nigdzie nie mogłam się zatrudnić. Owszem, imałam się różnych zajęć, dorabiałam w biurach rachunkowych. Ale to wszystko była praca na czarno, a ja potrzebowałam stabilizacji - podkreśla.

Katarzyna Stolarska też. Zakład, w którym pracowała, zlikwidowano. Kobieta zajmowała się domem i samotnie wychowywała dwoje dzieci. Dopóki mogła, jakoś sobie radziła. Było jej jednak coraz trudniej związać koniec z końcem. Bardzo potrzebowała stałej pracy.

Najkrócej na bezrobociu jest Emilia Nadolna, absolwentka liceum profilowanego przy łapskim mechaniaku. Ma 24 lata, i dwoje małych dzieci.

- Od czasu do czasu pracowałam w białostockich supermarketach, bo w Łapach jest ciężko znaleźć pracę. Cały czas myślałam, że najlepiej byłoby zaryzykować, i mieć coś swojego - nie ukrywa.

Kiedy dowiedziała się, że może założyć spółdzielnię socjalną, nie wahała się ani chwili. Postanowiła wziąć życie zawodowe w swoje ręce. Do udziału w projekcie namówiła ją mama. Także bezrobotna.

Obiecywali eldorado

Spółdzielnię socjalną może utworzyć przynajmniej pięć osób, które chcą wykorzystać własne umiejętności do zarabiania pieniędzy. W praktyce spółdzielnia łączy w sobie cechy przedsiębiorstwa, a także organizacji pozarządowej. Szczególnie dużo powstało ich w 2007 roku, dzięki realizacji projektów unijnych.

Wiesława, Emilia, Katarzyna, Monika oraz dziewięcioro innych bezrobotnych, w tym kilku mężczyzn, postanowiło skorzystać z tej szansy. Zresztą, przekonywali ich do tego urzędnicy oraz różni eksperci od rynku pracy. Nęcili nie tylko możliwością zarobku. Spółdzielnia socjalna miała być dla bezrobotnych szansą na szybki powrót do normalnego życia. Okazją, by wyjść z domu, poznać ludzi i czegoś się nauczyć. Ale też poczuć się potrzebnym, mieć motywacje do działania.

Nie było łatwo. Przez półtora miesiąca łapianie uczestniczyli w szkoleniach, podczas których dowiedzieli się, jak założyć i utrzymać taką firmę. Potem przyszedł czas na konkrety, musieli przebrnąć przez gąszcz różnych dokumentów. Wybrać zarząd, napisać statut, zarejestrować się.

Pomysłów mieli mnóstwo. Zrobili nawet ankietę, by się dowiedzieć, czego ludzie w mieście oczekują. Przepytali 350 osób w różnym wieku. Wyszło, że w Łapach jest potrzebna tania jadłodajnia. Sami zaś wymyślili, by zająć się sprzątaniem mieszkań, biur, cmentarzy.

Ale najpierw trzeba było stworzyć biznesplan. Od solidnie napisanych projektów zależała bowiem ich przyszłość.

- Przygotowywaliśmy je wspólnie. To była naprawdę mozolna praca. Musieliśmy wszystko dokładnie wyliczyć - opowiada Wiesława Czech.

- Nieraz poprawialiśmy dokumenty. Uczyliśmy się na własnych błędach. Kosztowało nas to wiele nerwów, ale dawało nadzieję na lepsze życie - dodaje Emilia Nadolna.

Tym bardziej, że ówczesne władze Łap obiecały, że przekażą spółdzielcom budynek po byłym domu starców. Tam mieli pracować.

Przegrali z urzędem pracy

Podczas szkoleń dowiedzieli się, że mogą starać się o dotację z Powiatowego Urzędu Pracy. Każda z osób mogła maksymalnie otrzymać 12 tys. złotych dofinansowania. Jeśli chętnych byłoby więcej, dotacja zostałaby pomnożona o liczbę zainteresowanych. W grę wchodziło nawet 156 tysięcy złotych. Za taką sumę można już było coś konkretnego zrobić. Bezrobotni nie mogli się doczekać tych pieniędzy.

Tymczasem urząd pracy postawił im wysoką poprzeczkę. Każdy musi znaleźć poręczycieli, zarabiających minimum dwa tysiące złotych miesięcznie.

- Skąd ich wziąć? W Łapach o takie osoby jest trudno - denerwuje się Wiesława.

To wymaganie okazało się murem nie do przeskoczenia. Pomocy szukali wszędzie. Poruszyli różne instytucje, fundacje. O pieniądze walczyli dziesięć miesięcy. Bez skutku. Nigdzie nie znajdowali zrozumienia i wsparcia. A urząd pracy był nieugięty. Nie będzie poręczycieli, nie będzie dotacji.

Krystyna Tomczak, szefowa łapskiego pośredniaka nie czuje się winna. Prywatnie rozumie determinację ludzi. Ale jak ognia strzeże przepisów.

- Czujemy się rozczarowani, oszukani. Urząd pracy gdyby przyznał nam te pieniądze, na pewno by nie stracił. Pozostawiono nas samych sobie - oburzają się ludzie.

Zapał jeszcze nie ostygł

Chociaż podcięto im skrzydła, bezrobotni tak łatwo nie poddali się. Postanowili ruszyć bez dotacji. Założyli swoją spółdzielnię. Ale szansa na budynek obiecany przez magistrat przeszła im koło nosa. W Łapach zmieniły się bowiem władze, a te mają wobec niego inne plany. Tego najbardziej żałują.

Wynajęli więc lokal w dawnej siedzibie partii. To trzy niewielkie pomieszczenia, które sami odmalowali. Na drzwiach wisi rzucający się w oczy szyld: Spółdzielnia socjalna "Łap szansę". Czynsz jest bardzo niski, tylko 110 zł, ale bez unijnych funduszy nie mogą za wiele zdziałać. Na razie więcej dokładają niż zarabiają. Widoków na zyski nie widać. Nie poddają się jednak, wciąż myślą jak zdobyć klientów. Na drogie reklamy w gazetach ich nie stać. Ogłaszają się więc w łapskim i białostockim portalu miejskim. Rozwieszają ogłoszenia, roznoszą ulotki, proszą znajomych o informowanie.

- Rynek jest otwarty, a my mamy głowy pełne pomysłów i zdrowe ręce do pracy - przekonuje Monika Nadolna.

Marzenia o jadłodajni legły w gruzach. Założyli więc komis z artykułami dziecięcymi. Panie mogą opiekować się grobami, a także dziećmi oraz osobami starszymi. Panowie chcą remontować mieszkania. Cieszą się, że są już chętni na te usługi. Tym bardziej, że ceny mają konkurencyjne.

Jeśli interes się rozkręci i pojawią się zlecenia, to będą i zyski. A co ważne łapianie będą mogli zatrudniać pracowników, sami zaś przestaną być bezrobotnymi. Teraz są wolontariuszami.

- Zarobione pieniądze zamierzamy przeznaczać na rozwój działalności. Nadal też chcemy pozyskać pieniądze na rozruch. Próbujemy nawiązać kontakty z fundacjami - mówi Wiesława.

Koordynatorką projektu jest Katarzyna Żukowska-Koc z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Łapach. Zapewnia, że interesowała się, jak takie spółdzielnie powstają w innych regionach kraju. Tam urzędnicy nie podchodzą tak surowo jak na Podlasiu. Ale jest dobrej myśli.

- W Białymstoku ma powstać fundusz, który będzie poręczał na rzecz spółdzielni. Będzie on funkcjonował z inicjatywy Ośrodka Wsparcia Organizacji Pozarządowych - pociesza.

Wyjaśnienie

W nawiązaniu do artykułu z dnia 05.06.2011 r. pt. "Łapy: Urząd pracy nas oszukał. Bezrobotni mieli dostać pieniądze" wyjaśniamy, iż szkolenie, podczas którego mieszkańcy gminy Łapy dowiedzieli się jak założyć i utrzymać własną firmę, prowadzone było przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Łapach, zaś użyte w tekście słowo "urzędnicy" nie odnosiło się do pracowników Powiatowego urzędu Pracy w Białymstoku Filii w Łapach.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny