Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ktoś ich podpalił?

Piotr Halicki
Według świadków mężczyzna, który zginął w pożarze, mieszkał wcześniej w tym budynku. Po eksmisji spał w pralni, a czasami na balkonie swego mieszkania.
Według świadków mężczyzna, który zginął w pożarze, mieszkał wcześniej w tym budynku. Po eksmisji spał w pralni, a czasami na balkonie swego mieszkania. Fot. Bogusław F. Skok
Jeden mężczyzna zginął, a drugi został poparzony w pożarze, do jakiego doszło w środę po południu w piwnicy bloku przy ul. Łagodnej 9 w Białymstoku. Nie wiadomo jeszcze z jakiego powodu doszło do tragedii.

- Sąsiad z siódmego piętra wpadł do mnie krzycząc, że się pali piwnica - opowiada kobieta mieszkająca na parterze bloku przy ul. Łagodnej 9.
- Chwyciłam za wiadro wody i krzyknęłam do syna, żeby zadzwonił po straż. Nalałam wody do wszystkich wiader, jakie tylko miałam i zaczęliśmy gasić pożar przez okno w piwnicy, bo wejście drzwiami uniemożliwiał dym. Wychodziliśmy z wiadrami, gdy nagle w drzwiach prowadzących do piwnicy pojawił się osmalony człowiek. Wyglądał strasznie - był cały czarny, miał czarną twarz i spalone włosy, ale był przytomny. Wychodząc z piwnicy mówił, że pozostał tam jeszcze jeden człowiek. Był chyba w szoku i powtarzał, że ktoś ich podpalił. Dziewczynka z trzeciego piętra, która przed pożarem wychodziła po zakupy, twierdzi, że widziała jak do piwnicy wchodziło ich trzech.
Według świadków, ponad 50-letni Wiesław R., który przeżył pożar, mieszkał wcześniej na parterze w tej klatce, ale został 17 sierpnia eksmitowany za niepłacenie rachunków. Od tamtej pory spał w pralni w piwnicy lub na balkonie swojego dawnego mieszkania, do którego nikt inny się jeszcze nie wprowadził.
Straż Pożarna otrzymała zgłoszenie o pożarze o godz. 15.27. Siedem minut później na miejsce przybyły dwa samochody strażackie.
- Po ugaszeniu ognia oddymiliśmy piwnice, aby mogli wejść ludzie z pogotowia ratunkowego i gazowego - mówi starszy aspirant Krzysztof Charkiewicz, jeden ze strażaków biorących udział w akcji gaśniczej.
Poparzonego mężczyznę karetka zabrała do szpitala.
- Mieszkańcom bloku nie zagraża niebezpieczeństwo, ponieważ instalacja gazowa pozostała nienaruszona - zapewnia podkomisarz Jacek Dobrzyński z Zespołu Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.
Przyczyny pożaru wyjaśniają policja i prokuratura.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny