Klasztor w Wigrach wraca do kościoła

Właściciel, a od kwietnia przyszłego roku zarządca jeszcze nie wie, albo nie chce ujawniać, jak obiekt zostanie zagospodarowany. - Szukamy pomysłu - twierdzi kanclerz Antoni Skowroński. Decyzje już zapadły. W miniony czwartek ministerstwo kultury, które od trzydziestu lat dzierżawiło poklasztorne budynki, chciało umowę przedłużyć. I to na pół wieku. Deklarowało, że w tym czasie zainwestuje 30 mln w remont zniszczonego klasztoru i eremów. Kuria nie wyraziła zgody.

- To nie było tak - mówi ks. Skowroński. - Państwo od trzech lat chciało rozwiązać z nami umowę. Kolejni ministrowie kultury utrzymywali, że obiekt jest zbyt kosztowny, przynosi za małe zyski. Decydentom przeszkadzał też fakt, że klasztor znajduje się zbyt daleko od stolicy.

Będzie tętnił życiem?

Wybudowany na usypanym wzgórzu, nad jeziorem Wigry, klasztor kamedułów został zlikwidowany w 1797 roku. Zakonnicy przenieśli się na warszawskie Bielany, a budynki zaczęły popadać w ruinę. Po I wojnie światowej niewiele z nich pozostało. Dawną świetność klasztorowi przywrócono dopiero w latach 60. minionego stulecia. Wszystko odbudowało państwo. Zaraz potem podpisało umowę na dzierżawę majątku na 50 lat. Po trzydziestu, czyli właśnie teraz, można ją było przedłużyć lub wypowiedzieć.

W eremach powstały miejsca hotelowe. Obiektem zarządzał powołany przez ministerstwo kultury Dom Pracy Twórczej. W klasztornych murach zorganizował tysiące koncertów, seminariów i spotkań.

- Ośrodek krzewił kulturę na wysokim poziomie - mówi prof. Andrzej Strumiłło, artysta i laureat Złotych Kluczy "Kuriera Porannego".

A największą sławę klasztorowi przyniósł Jan Paweł II, który dziewięć lat temu, podczas pielgrzymki po Suwalszczyźnie, odpoczywał właśnie w Wigrach. Spędził tam dwie noce. Od tego czasu do papieskich komnat ściągały tysiące pielgrzymów.

- I to gwarantuje, że kult religijny zostanie utrzymany - dodaje Strumiłło. - Co stanie się z kulturą?

Pozostaną papieskie szlaki

Agnieszka Tarasiuk, od kilku miesięcy dyrektor placówki, na ten temat wypowiadać się nie chce.

- Wiem tylko, że umowa wygasa 12 kwietnia - kwituje pytania. - Jest kalendarz przyszłorocznych imprez, będziemy pracowali do końca.

Dyrektor ma nadzieję, że pracujący dziś w klasztorze ludzie pozostaną. Przynajmniej tyle. Chce także wierzyć, że w Wigrach dalej będzie krzewiona kultura.

- Wiem, że w kraju jest tradycja dobrych ośrodków prowadzonych przez Kościół - dodaje. - Miejmy nadzieję, że tutaj też się tak stanie.

Ks. Antoni Skowroński nie chce wybiegać w przyszłość zbyt daleko. - Na pewno będziemy promowali papieskie szlaki - zapewnia. - Chcemy, żeby obiekt tętnił życiem. Na pewno będzie dostępny turystom. Chcemy też gościć artystów.

Kościół byłby skłonny współpracować z samorządami czy ministerstwem kultury i na ich zlecenie organizować imprezy. Czy ministerstwo będzie zainteresowane współpracą, nie wiadomo. Minister Bogdan Zdrojewski w ostatnich dniach, przebywał za granicą.

A co ze zniszczonymi budynkami? Do Wigier spływają ścieki, eremy trzeba pilnie remontować. Sypią się też klasztorne mury. - W najbliższych dniach ma być powołany zespół, który dokona inwentaryzacji obiektów i ich stanu technicznego - dodaje ks. Skowroński. - Dopiero później będziemy wiedzieli, co jest pilne, a co mniej.

Rozmówca nie ukrywa, że Kościół zechce sięgnąć do budżetu państwa po pieniądze na remont. Choćby dlatego, że klasztor jest zabytkiem. A o takie obiekty musimy dbać wszyscy.