Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamil Iwańczuk: Kulturystyka to pasja

Karol Potaś
Kamil Iwańczuk (z lewej) nie miał sobie równych na mistrzostwach świata w Neapolu
Kamil Iwańczuk (z lewej) nie miał sobie równych na mistrzostwach świata w Neapolu zbiory prywatne
Wychowywałem się na osiedlu gdzie mogłem mieć wszystko. Odmawiałem i to dało mi mistrzostwo - mówi Kamil Iwańczuk

Skąd pomysł na to by wystartować w zawodach?

Kamil Iwańczuk (mistrz świata w **kulturystyce):** Zawsze jakoś nie wierzyłem w siebie, mimo że trenuję od ponad 10 lat. Wiele osób mówiło mi, że moja sylwetka nadaje się do rywalizacji kulturystycznej. Ale jakoś tego nie potrzebowałem. Aż namówiła mnie kilka lat temu żona i jestem jej za to bardzo wdzięczny.

O tym jednak, że wystartowałeś nie informowałeś swoich znajomych, dlaczego?

Lubię zaskakiwać. Dlatego raczej się nie chwalę tym do czasu, jak nie uda mi zająć czołowego miejsca. Chociaż może na to ma też wpływ moja skro-mność. Cieszy mnie przede wszystkim to, że mogę ćwiczyć. Start w zawodach to dodatek.

Twój niedawny sukces, mistrzostwo świata w zawodach w Neapolu, to coś czego się spodziewałeś?

Wiedziałem, że jestem w życiowej formie. Skóra była naprężona, delikatna jak papierek. Nigdy tak nie wyglądałem… I pewnie już nigdy nie będę.

To twój koniec ze startami?

Chciałbym poświęcić się teraz rodzinie i przede wszystkim żonie. Wiem, że cierpiała podczas moich przygotowań. Byłem skupiony tylko na sporcie. Teraz jest to już za mną. Udowodniłem sobie i kilku osobom, że jestem najlepszy na świecie i to już ze mną zostanie na zawsze.

Z takim sukcesem wiąże się również nagroda finansowa?

Za mistrzostwo dostałem tylko puchar... dodatkowo srebrny. By jednak wystartować w rywalizacji, musiałem opłacić wpisowe, przelot do Włoch, wszystkie koszty życia w Neapolu i bardzo kosztowne przygotowania. Ale się tym nie przejmuję. Nie startuję po to, by zarabiać pieniądze.

Opowiedz o kulisach startu w Neapolu. Dało się odczuć, że jesteś na czempionacie?

Szczerze… To były najgorzej zorganizowane zawody w jakich kiedykolwiek uczestniczyłem. Pamiętam tynki odpadające ze ścian i nieprzyjemny zapach wilgoci. I do tego mentalność włoska, która mówi, że na wszystko jest jeszcze czas. Do tego samo miasto było zaniedbane, na ulicach mnóstwo śmieci. Za to poziom sportowy był niesamowicie wysoki.

Jak wyglądały ostatnie dni i godziny przed startem?

To były bardzo trudne chwile. Miałem problemy z wagą. Musiałem zrzucić kilka kilogramów, by załapać się do mojej kategorii startowej. A im bliżej było ważenia, tym nerwy i stres, że się nie uda - tylko narastał. W końcu jednak udało mi się zejść do wymaganego limitu. W sumie nie wiem w jaki sposób, bo mój organizm podejrzewam, że nie miał w sobie nawet pół litra wody, o jedzeniu nie wspominając. Za to już w ostatnich godzinach jest między innymi brązowienie ciała, ale to tak naprawdę sprawy „lekkie”.

Po takim wysiłku pewnie już nie myślisz o niczym innym jak tylko start i posiłek?

Coś w tym jest. W slangu kulturystów przyjęła się opinia, że im ktoś gorzej wygląda na twarzy, tym lepszą ma formę. A tuż po zawodach oczywiście wszystkie kalorie trzeba nadrobić. Jest wyżerka, ale z rozsądkiem. Choć pewnie, jeśli ktoś robiłby mi zdjęcia co kilka godzin, to mógłby zauważyć jak szybko zmienia się moje ciało z formy startowej na codzienną.

Mistrzostwa Świata Fitness 2016 w Białymstoku

Mistrzostwa Świata Fitness 2016. Kadra Polski zapisała się w...

Mieliście kontrole dopingowe?

Wiem, że zwycięzcy mieli być losowo kontrolowani, ale mnie to akurat ominęło. Chociaż nie miałbym z tym problemu. Doping mnie nie dotyczy. Znam swoją wartość. Przez lata pracuję na swoją opinię jako zawodnik, ale też trener i mąż. Nie mógłbym sobie na to pozwolić i nawet przez chwilę o tym nie pomyślałem.

Ale masz świadomość, że problem dopingu w kulturystyce istnieje?

Jasne, że tak. Widziałem wiele sytuacji, w których zawodnicy kombinowali np. z próbkami „czystego” moczu, który przynosili w prezerwatywach. Ale jest to w pewnym sensie oszukiwanie samego siebie. Teraz też zmieniły się przepisy. Sędziowie mają obowiązek patrzeć na to, jak zawodnik oddaje próbkę do badania.

Czyli teraz nie ma już zawodników którzy „brali”?

Pewnie są, bo jako że jestem od lat trenerem personalnym, to mam wielką wiedzę o odżywianiu, mięśniach i wiem na co dany organizm stać. W niektórych przypadkach, gdyby nie „doping” to ciało nie zbudowało by takich mięśni.

To boli ciebie jako zawodnika i miłośnika kulturystyki?
Jako zawodnika może mniej. Nie jestem obrażony na tych, którzy korzystają z niedozwolonych substancji, bo szkodzą sobie i swoim organizmom. Jako miłośnika… Boli mnie to o wiele bardziej. Niepokoi szczególnie fakt, że takie środki są łatwo dostępne, a nie każdy umie walczyć z pokusami. Ja od dziecka wychowywałem się na osiedlu gdzie można było dostać wszystko, z narkotykami włącznie. I nigdy nie spróbowałem, mimo tego, że mogłem to mieć „za darmo” - przynajmniej za pierwszym razem tak mi proponowano. Jednak większość zawodników nic nie bierze, trenuje wiele lat, by zbudować formę, a społeczność „czystym” zawodnikom przykleja łatkę „brali”.

To najbardziej krzywdzący stereotyp?

Jeden z popularniejszych stereotypów mówi o tym, że kulturyści nie imponują inteligencją. To też bardzo krzywdzące. Wielu ma naprawdę wielką wiedzę o odżywianiu, organizmie i tym jak ćwiczyć. Gwarantuję, że większość zawodników to świetni mówcy. Kulturystyka to pasja, która bez edukacji nie miała by sensu.

To sport dla każdego?
Do pewnego momentu tak. Na etapie ćwiczenia amatorskiego przynosi same zyski, bo poprawiamy swoją fizyczność, wyczyszczamy umysł od spraw codziennych i miło spędzamy czas. Na etapie zawodnika kulturysty, jednak jest już z tym trudniej, bo kosztuje to sporo zdrowia i wyrzeczeń. Choć pe-wnie nie mniej niż inne sporty. Wymaga też całkowitego oddania się sprawie, a nie każdy może sobie na to pozwolić. Szczególnie, że ze startów raczej nikt się nie utrzyma, przynajmniej w Polsce.

Co jest najważniejsze dla kogoś, kto chciałby trenować amatorsko? Od czego trzeba zacząć?

Najważniejsza jest technika ćwiczeń. Trzeba być wyedukowanym jak wykonywać próby na sprzętach, jak układać dłonie, oddychać, czy ustawiać plecy. To kluczowe do tego, by za kilka lat nie narzekać na bóle. Można tę wiedzę pozyskać z książek, albo od trenerów, takich jak ja. To nie jest reklama, ale wskazówka. Trzy godziny zajęć indywidualnych - to dawka wiedzy, dzięki której już kolejnym razem można przyjść na siłownię i ćwiczyć samemu. Bez obawy o to, że robimy coś w sposób taki, który bardzo szkodzi naszemu ciału.

Sąsiedzi wiedzą, że mieszkają obok mistrza świata?

Myślę, że nie. Najważniejsze, że wie żona i moja rodzina. Pamiętam, że jako dziecko po nocach oglądałem starty austria-cko-amerykańskiego kulturysty Arnolda Szwarzeneggera i podziwiałem go za to co osiągnął. Teraz ja też mam cząstkę jego dorobku i będę mógł kiedyś pokazać to swoim potomkom. To spełnienie marzeń z dzieciństwa i piękny, o kilka dni spóźniony, prezent na „trzydziestkę”.

Mistrzostwa Polski w Fitness potrwają dwa dni

Mistrzostwa Polski w Fitness w Białymstoku. Wysportowane syl...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny