Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamil Cebulski, najmłodszy milioner w Polsce o trudach robienia biznesu

Agata Sawczenko [email protected]
Kamil Cebulski: Ja staram się nikogo nie nakłaniać, żeby zakładał firmę za wszelką cenę, bo to jest ciężki kawał chleba. To muszą być osoby zdecydowane.
Kamil Cebulski: Ja staram się nikogo nie nakłaniać, żeby zakładał firmę za wszelką cenę, bo to jest ciężki kawał chleba. To muszą być osoby zdecydowane.
Z Kamilem Cebulskim, najmłodszym milionerem w Polsce, właścicielem ESC Poland i członkiem kapituły konkursu Porannego "Mój pomysł, Mój biznes" rozmawia Agata Sawczenko.

Kurier Poranny: Jesteś młodym człowiekiem… – Nie takim młodym jak kiedyś.

To ile masz lat? – Jestem 84 rocznik, więc 27.

To zostańmy przy wersji, że młodym… Niech będzie: teoretycznie młodym. – Ok, tym się pocieszam.

Więc jesteś młody, masz pieniądze… – Tutaj też mógłbym się sprzeczać. Ja posiadam tylko kilka firm. A te firmy: jedne mają pieniadze, inne nie mają... Ja ogólnie jestem bezdomny, bezrobotny, bez wykształcenia i występuję jako osoba fizyczna. Aczkolwiek posiadam kilka firm, którymi zarządzam.

No to całe szczęście. Bo już chciałam podziękować za rozmowę. Ale dobrze, że z tym możemy jeszcze poczekać. Czas więc na pytanie o Twój wolny czas. Bo z tego, co piszesz na blogu, masz go teraz nieco więcej. Nie szkoda ci go na pomaganie młodym ludziom w przedsiębiorczości? Bo robisz to praktycznie cały czas: Założyłeś fundację, wygłaszasz pogadanki w szkołach w całej Polsce. Chciałoby się powiedzieć: krzewisz przedsiębiorczość. Dlaczego ci się chce to robić? – Czy ja wiem? Wychodzę po prostu z założenia, że jeżeli ludzie uważają, że robię coś mądrego i dlatego mnie zapraszają, to korzystam z zaproszenia. A że zaproszeń tych było dużo, musiałem zorganizować fundację, która to wszystko ogarniała. Dlaczego? Trochę już wszedłem w biznes edukacyjny, otworzyłem szkołę, więc trzeba ją trochę promować.

Na szkole zarabiasz? – Na razie jeszcze do niej dokładam. Aczkolwiek jest to najlepsza szkoła biznesu na świecie. Co prawda jeszcze może jeszcze nie największa, ale przecież wszystko przed nami. To tylko kwestia czasu – przynajmniej tak się oszukuję i takie mam nastawienie.

Ale na fundacji nie zarabiasz. I nie będziesz zarabiał. – Fundacja nawet nie może zarabiać. Jest to zabronione, u nas przynajmniej. To jest taka mała fundacja, która organizuje pogadanki w liceach – mniej więcej 10 proc. licealistów co roku bierze w nich udział. No tak, nie taka mała ta fundacja jednak jest. Bo jeszcze dodatkowo raz do roku organizuje konferencję, która zbiera pieniądze na organizowanie tych pogadanek. Nie są to jakieś wielkie kwoty – w granicach 100 tys. zł rocznie, więc i tak trzeba do tego jeszcze trochę dołożyć.

Bo są ludzie, którzy skupiają się na tym, żeby uczyć młodych, jak szukać pracy. Ty skupiasz się na uczeniu przedsiębiorczości. Dlaczego uważasz, że warto uczyć młodych ludzi, żeby byli przedsiębiorczy? Dlaczego lepiej zakładać swoje firmy niż szukać pracy na etacie? – Ja nie potrafię stwierdzić, co jest lepsze: czy praca na etacie, czy własna firma. Chociażby z tego powodu, że na etacie nigdy nie pracowałem. A z drugiej strony tak naprawdę nie namawiam nikogo na zakładanie firmy. I na dobrą sprawę wcale nie promuję przedsiębiorczości. Tylko jeżeli ktoś już chce iść w tym kierunku, to raczej wtedy staram się pomagać.

Ja nikogo staram się nie nakłaniać, żeby zakładał firmę za wszelką cenę, bo to jest ciężki kawał chleba. To muszą być osoby zdecydowane. I na dobrą sprawę staram się raczej zniechęcać do tej przedsiębiorczości. Bo niekiedy za dużo niepoważnych ludzi się pcha do tego i traci niekiedy naprawdę duże pieniądze. No i dużo czasu przede wszystkim, który można by było wykorzystać na coś innego. Dlatego więc staram się nie promować przedsiębiorczości. Aczkolwiek jeżeli ktoś ma pomysł, chce działać i jest poważnym człowiekiem, to wtedy staram się jakoś pomóc: czy to poznać go z kimś, czy zainwestować pieniądze. Cokolwiek zrobić. Nie na wielką skalę, raczej na małą, bo nie jestem dużym człowiekiem. Ale może kiedyś...

Czego w takim razie uczysz licealistów? – Przede wszystkim opowiadam im historyjki: takie z życia, jak wyglądały te pierwsze biznesy moje, jak u innych mich znajomych, którzy dziś mają te 10- czy 100-osobowe firmy. A oni też przecież zaczynali od przysłowiowego zera. Mówię takie rzeczy, bo często młodzi ludzie wyobrażają sobie, że ci przedsiębiorcy to zawsze byli takimi wielkimi przedsiębiorcami. A to przecież nie do końca tak jest. Bo okazuje się, że często zaczyna się od tych małych kroczków, które robimy na przykład jeszcze w liceum.

Przykładowo mój pomysł handlu w internecie polegał głównie na tym, że miałem znajomości w branży serwisów internetowych. I teraz ludzie mogą sobie mówić: A bo on zrobił biznes, bo miał znajomości. Dobrze, ale ja te znajomości zrobiłem tylko dzięki temu, że kiedyś stworzyłem agencję reklamową, która handlowała reklamą. I te serwisy zarobiły na mnie trochę pieniędzy, bo handlowałem ich powierzchnią reklamową. A agencję reklamową założyłem dlatego, że prowadziłem magazyn – małą stronę internetowa i tam handlowałem reklamą. A że mi to wychodziło, to handlowałem też na stronach innych. No a ten magazyn założyłem, żeby mieć darmowe gry do grania na komputerze.

To się tak właśnie dzieje. Ja to nazywam efektem motyla. Jedno trzepnięcie skrzydłami może wywołać niezłe efekty.

Czyli nie uczysz ich teorii, tylko na przykładach pokazujesz, jak to wygląda w rzeczywistości? – Jeżeli chodzi o zajęcia w liceach, to tak. Bo ileż można nauczyć, jeżeli ma się 100 ludzi i do dyspozycji dwie godziny lekcyjne. Wtedy można tylko zainteresować, zaciekawić. Dlatego populizm się szerzy na naszych zajęciach.

A już w szkole staramy się poruszać bardziej praktyczne rzeczy. Teorii nie uczymy. I to wcale nie dlatego, że teoria jest zła. Ale to książki są od teorii, a spotkania z praktykami są od praktyki.

Powiedziałeś, że pomagasz ludziom. A czym ta pomoc polega? Polega to na tym, że zarabiam na nich pieniądze. Tylko tak można pomóc drugiemu człowiekowi w biznesie. Więc jeśli człowiek ma jakiś fajny pomysł na biznes i potrzebuje go jakoś fajnie rozwinąć, to wspólnie działamy. Jeśli jakoś wspólnie zarobimy, to on zarobi i ja zarobię. Więc jeśli ja dysponuję czymś, a komuś tego czegoś brakuje do jakiegoś biznesu, to staram się w ten sposób współdziałać. I kilka firm udało mi się rozkręcić. No może nie rozkręcić, ale pomóc lekko, czy to jakimś kontraktem, czy jakimiś pieniędzmi.

Często się mówi o mentoringu biznesowym. Czy Ty już jesteś na tak wysokim poziomie, że i w ten sposób możesz wspomóc młodych ludzi? – Ja nawet często mówię, że nie jestem żadnym tam przedsiębiorcą, tylko na dobrą sprawę psychologiem. Bo ludzie piszą do mnie naprawdę z różnymi – durnymi niekiedy – pomysłami. Zdarza się, że nawet z problemami jakimiś emocjonalnymi. A ja się na żadnej psychologii nie znam. Aczkolwiek ludzie mają niekiedy bardzo dziwne, błędne podejście do biznesu i trzeba ich po prostu nakierować.

Pytają Cię czasami ludzie, na czym można zarobić? – Cały czas. To jest najczęściej zadawane pytanie.

I co odpowiadasz? – Na biznesie można zarobić – odpowiadam. Bo co innego odpowiedzieć na tak durne pytanie? No i jednocześnie najczęściej padające? Bo to nie chodzi o to, na czym się zarobi, tylko kto zarobi. W każdej branży, jakąkolwiek byśmy nie wymyślili, jest człowiek, który na tym zarabia. A znajdzie się też człowiek, który na tym bankrutuje. Więc tu wcale nie chodzi o pomysł, na czym się zarobi, tylko chodzi o człowieka: czy człowiek jest poważny, wytrwały, mądry, pracowity. Na wszystkim można zarobić, ale tylko jeśli się jest poważnym człowiekiem. Lepiej najpierw zainwestować w siebie.

Co to znaczy być poważnym człowiekiem? – Kolega mi to kiedyś wytłumaczył: jeżeli umówię się z kimś, że jutro o 10 rano idziemy podpalić Sejm na przykład, to jeżeli on do mnie przychodzi na tą 10 rano w spodenkach, w podkoszulku, z uśmiechem na twarzy i mówi: „No to co z tym Sejmem?”, to jest niepoważny. A jeżeli przychodzi z mołotowami, z karabinami, z granatami, terenowym samochodem i z miotaczem ognia, to jest wtedy poważny człowiek. A poważnie to chodzi o pracowitość, punktualność, dotrzymywanie słowa, że jak mi mówi, że zadzwoni o 20, to dzwoni o 20, a nie o 20 za 20 dni. Chodzi więc o taką ogólną powagę.

Kiedy warto zaryzykować? – Nigdy nie warto ryzykować. Ryzyko jest bez sensu.

Ale ludzie często się chwalą: złożyłem wypowiedzenie, zaryzykowałem, wziąłem kredyt. – Straszne historie. Nie wiem, dlaczego jest takie przekonanie, że trzeba ryzykować. W przedsiębiorczości o to chodzi, by zmniejszać ryzyko maksymalnie, jak tylko się da. Ja, gdybym pracował na etacie i nie miał pieniędzy, nigdy bym nie zaryzykował, nie zostawiłbym tego etatu i nie zakredytował się na 20 lat.

To kiedy otwierać firmę? – Jeżeli mamy jakiś pomysł, uważamy, że to wypali, to to robimy. Robimy stronę, ulotki, mamy pierwszego klienta, obsługujemy go. Dopiero jak mamy drugiego klienta, to wtedy idziemy do urzędu rejestrować działalność gospodarczą. Wcześniej nie ma sensu, bo podatki nas zjedzą.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny