Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jagiellonia obrosła w piórka

Wojciech Konończuk [email protected] tel. 85 748 95 31
Na zdjęciu Ugo Ukah
Na zdjęciu Ugo Ukah archiwum
Jagiellonia Białystok po raz kolejny nie wykorzystała szansy, by zbliżyć się do miejsc premiowanych startem w europejskich pucharach. Żółto-czerwoni po słabym meczu przegrali 0:3 w Łodzi z Widzewem.

Jagiellończycy już dawno nie popełnili tylu błędów w obronie i trzy bramki, które stracili, to i tak najmniejszy wymiar kary za pomyłki defensywne.

- Nie wiem czy zespół obrósł w piórka po dobrym spotkaniu z Lechem Poznań i uwierzył w to, że jesteśmy na tyle mocni, że grając tylko przodu możemy wygrać z Widzewem - komentował na pomeczowej konferencji prasowej drugi trener Jagi Dariusz Dźwigała. - Zawsze powtarzam, że cała drużyna musi angażować się w grę obronną, a w Łodzi tego zabrakło - dodał.

Dariusz Dźwigała poprowadził w sobotę białostoczan, bo pierwszy trener Tomasz Hajto został ukarany przez Komisję Ligi Ekstraklasy S.A. zakazem przebywania na ławce trenerskiej w dwóch spotkaniach, po kłótni z Luisem Henriquezem z Lecha.

Jak na festynie

Szkoleniowiec obserwował poczynania swoich podopiecznych z klubowej kawiarenki i nie mógł być zadowolony z tego, co widzi. Już pierwsza groźna akcja ofensywna widzewiaków dała im prowadzenie. Po rzucie rożnym do bezpańskiej piłki wystartował Princewill Okachi i uderzył mocno zza pola karego. Futbolówka odbiła się jeszcze od głowy Macieja Gajosa i po rękach zdezorientowanego i spóźnionego Jakuba Słowika wturlała się do siatki.
Utrata bramki wcale nie zmobilizowała przyjezdnych do lepszej gry w defensywie i ciągle stroną atakującą był Widzew. Bardzo chciał się pokazać wypożyczony z Jagiellonii Bartłomiej Pawłowski, sprawiający obronie żółto-czerwonych sporo kłopotów. Szybko kolejne okazje bramkowe mieli Ben Dhifallah i Alex Bruno. Na szczęście ich strzały zostały w porę zablokowane.

- Jak na festynie drużyna nic nie robiła, by przerwać akcje Widzewa - zauważył z przekąsem Dariusz Dźwigała.

Bez celnego strzału

W ataku wcale nie było wiele lepiej. Fakt, że fatalny stan murawy stadionu w Łodzi nie ułatwiał gościom zadania. Białostoczanie lubią i umieją grać długo piłką dokładnymi podaniami, a w sobotę było to niemożliwe. Ale warunki były takie same dla obu ekip i nie można tym się usprawiedliwiać.

Pierwszy strzał w kierunku bramki Macieja Mielcarza jagiellończykom udało się oddać dopiero tuż przed przerwą, a w całej pierwszej połowie nasza drużyna nie miała ani jednego celnego uderzenia. Trudno przy takim występie myśleć o korzystnym wyniku.
Druga odsłona mogła się zacząć tak samo, jak pierwsza, czyli od gola dla gospodarzy. Głową z ostrego kąta szczęścia próbował Ben Dhifallah. Futbolówkę zdołał trącić Słowik, a z linii bramkowej wybił ją Michał Pazdan.

Potem nastąpił krótki okres lepszej gry Jagiellonii. Dał on jedną, za to idealną okazję do wyrównania. W 57. minucie zastępujący w podstawowym składzie Tomasza Frankowskiego Koreańczyk Min-Kyum Kim po szybkiej akcji dostał piłkę 13 metrów od bramki Mielcarza i fatalnie przestrzelił.

Odpowiedź łodzian była imponująca. W polu bramkowym, przy biernej postawie rywali piłkę otrzymał Mariusz Stępiński, a że żółto-czerwoni za bardzo nie starali się mu jej odebrać, to widzewiak spokojnie podwyższył prowadzenie swojego zespołu na 2:0.
Po chwili Słowik mógł wyciągać po raz trzeci piłkę z siatki. Z dystansu fenomenalnie uderzył Michał Płotka, ale futbolówka wylądowała na słupku.

- Już widziałem piłkę w siatce. Szkoda, że w tak ładny sposób nie zdobyłem swojej pierwszej bramki w ekstraklasie. Ale cieszy mnie przekonujące zwycięstwo i styl, w jakim je osiągnęliśmy - ocenił Płotka.

Nie byli zespołem

Co się odwlecze, to nie uciecze. W 74. minucie prawą stron a uciekł Łukasz Broź i strzałem w długi róg przypieczętował wygraną gospodarzy.

Honor Jagi mógł uratować Euzebiusz Smolarek, który w idealnej sytuacji nie trafił w futbolówkę.

- Wygrał zespół, który był bardziej zdeterminowany. Myśmy zespołem w Łodzi nie byli. Szkoda, że tak wyszło - gorzko podsumował Dariusz Dźwigała.

W sobotę - 11 maja, do Białegostoku przyjeżdża liderująca Legia Warszawa. Jeśli żółto-czerwoni marzą o korzystnym wyniku, muszą zagrać o niebo lepiej niż w Łodzi.

WYNIK

Widzew Łódź - Jagiellonia Białystok 3:0 (1:0). Bramki: 1:0 - Okachi (3), 2:0 - Stępiński (61), 3:0 - Broź (74). Żółte kartki: Płotka, Kaczmarek - Ukah, Kupisz. Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów: 5 tys.
Jagiellonia: Słowik - Ukah (71. Smolarek), Pazdan, Dźwigała, Hanzel, Quintana, Gajos, Grzyb, Kupisz, Kim (63. Frankowski), Plizga (82. Kowalski)
Widzew: Mielcarz - Broź, Abbes, Phibel, Płotka, Kaczmarek, Okachi, Kasprzak (72. Nowak), Pawłowski, Alex Bruno (46. Stępiński), Ben Dhifallah (82. Rybicki).

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny