Jedynego gola w Zabrzu strzelił już w 3. minucie potyczki Kamil Zapolnik. - Byliśmy lepsi i zasłużyliśmy na zwycięstwo - ocenia trener MOSP-Jagiellonii Artur Woroniecki.
Decydującą akcję rozpoczął wyróżniający się piłkarz żółto-czerwonych - Jan Paweł Pawłowski.
- Nawinął jednego obrońcę, potem drugiego. Myślałem, że będzie strzelał, a on odegrał do kolegi. Ten też nie uderzył, a podał piętą. Zdenerwowałem się nie na żarty tym kombinowaniem, ale na szczęście nadbiegł Kamil i huknął nie do obrony - opowiada Woroniecki.
Będą groźni w kontratakach
Szybko zdobyta bramka uspokoiła gości, którzy zaczęli kontrolować przebieg wydarzeń. W pierwszej połowie sprawy wymknęły się spod kontroli tylko w jednym momencie.
- Po rzucie wolnym piłka odbiła się od muru tak nieszczęśliwie, że dopadli do niej nasi przeciwnicy. Po chwili gospodarze trafili do siatki, ale sędzia odgwizdał spalonego - dorzuca opiekun żółto-czerwonych.
W drugiej odsłonie Ślązacy próbowali wyrównać, ale niewiele mogli wskórać. Największe zagrożenie stworzyli po dwóch rzutach wolnych pośrednich, dosyć pochopnie podyktowanych przez arbitra spotkania.
Białostoczanie również mieli kilka okazji, nie potrafili ich jednak zamienić na kolejne gole.
- Górnik to zespół groźny przy stałych fragmentach gry. Musimy na to zwrócić uwagę w środowym rewanżu - kończy Woroniecki.
Będzie walkower?
W drużynie 17-latków panuje radość. Rozpaczają za to ich koledzy z juniorów starszych. Wyjazdowy mecz z GKS Bełchatów został przełożony, a prawdopodobnie nie dojdzie do niego w ogóle. MOSP-Jagiellonia zostanie ukarany przez PZPN walkowerem, na wniosek Arki Gdynia.
Pomorski klub, wyeliminowany przez żółto-czerwonych, sugeruje, że w białostockiej drużynie grali nieuprawnieni zawodnicy. Chodzi prawdopodobnie m.in. o Michała Fidziukiewicza, który występował w pierwszej drużynie Jagiellonii. Arka uważa, że MOSP i sportowa spółka akcyjna to dwa różne podmioty i młody gracz nie miał prawa grać przeciwko niej.
- Nie rozumiem całej sytuacji. Umowa z MOSP obowiązuje od wielu lat i nigdy nie było z tym problemów. Arka nie umiała wygrać na boisku i teraz szuka dziury w całym - uważa prezes Jagi Ireneusz Trąbiński.
Problem w tym, że prawdopodobnie, wbrew opinii prezesa Podlaskiego Związku Piłki Nożnej Witolda Dawidowskiego, gdynianie dopną swego i jagiellończyków spotka niezasłużona kara. Sprawa ma się rozstrzygnąć dzisiaj.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?