Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jagiellonia Białystok w końcu się zgrała i są efekty

Tomasz Dworzańczyk [email protected]
Taras Romanczuk (w górze na żółto-czerwono) był w Poznaniu wyróżniającą się postacią w białostockiej ekipie
Taras Romanczuk (w górze na żółto-czerwono) był w Poznaniu wyróżniającą się postacią w białostockiej ekipie Grzegorz Dembiński
Słyszałem o zainteresowaniu z Turcji moją osobą, ale trener jasno powiedział, że nikt nie odejdzie, więc nie ma tematu - mówi Taras Romanczuk, pomocnik Jagi.

O zainteresowaniu klubów znad Bosforu 24-letnim Ukraińcem poinformował tuż po zakończeniu ostatniego, wygranego meczu z Lechem Poznań 2:0, sam trener Jagi Michał Probierz. Szkoleniowiec jednocześnie przyznał, że w tym okienku transferowym już żaden piłkarz nie opuści Białegostoku. A oferta za Romanczuka wcale taka niska nie była, bowiem Konyaspor był gotów wyłożyć 300 tys euro.

- Rzeczywiście, coś tam do mnie dotarło, ale skoro włodarze klubu zdecydowali, że nikogo nie sprzedają, to mi nie pozostaje nic innego, jak skupić się tylko na jak najlepszej grze w Jagiellonii. Obecnie moja głowę zaprząta tylko to, żeby przekonać trenera do tego, by dalej na mnie stawiał i żebym wciąż grał w pierwszym składzie - dodaje Ukrainiec.

24-latek w tym sezonie opuścił tylko inauguracyjne spotkanie z Legią w Warszawie. W kolejnych dwóch wyszedł jednak od pierwszej minuty i były to wygrane, zarówno z Ruchem Chorzów u siebie, jak i ostatnio z Lechem w Poznaniu.

- Ostatnio dobrze nam idzie z Lechem i cieszę się, że udało się podtrzymać tę passę. Nastawialiśmy się na ciężkie spotkanie i takie rzeczywiście też było - przyznaje Romanczuk.

Ukrainiec jest zdania, że dobry początek sezonu to efekt tego, że zespół latem zgrał się, a tego brakowało w poprzednich rozgrywkach.

- Rok temu mieliśmy dużo zmian kadrowych. Wtedy przyszli do nas choćby Kostia Vassiljev, Fedor Cernych, czy Guti, którym zajęło trochę czasu zaaklimatyzowanie się. Teraz wygląda to już dużo lepiej - zwraca uwagę Ukrainiec.

Jego zdaniem, trochę czasu potrzebuje też najnowszy nabytek żółto-czerwonych, rodak Romanczuka - Dmytro Chomczenowski.

- Dmytro cały czas się aklimatyzuje. On jeszcze nie jest nawet miesiąc w Białymstoku. Ale wszyscy mu w tym pomagamy, ja oczywiście najbardziej, bo to mój przyjaciel z Ukrainy. Myślę, że wkrótce powinien wejść na swój poziom - zacznie strzelać gole i asystować - przekonuje Romanczuk.

Pomocnik Jagi cieszy się z dobrego startu białostoczan, ale jednocześnie zaznacza, że nie można osiąść na laurach.

- W piątek gramy u siebie z Arką Gdynia i mylą się ci, co mówią, że czeka nas łatwy mecz. Rywale wygrali przecież dwa ostatnie spotkania po 3:0, a to o czymś świadczy - zauważa Romanczuk. - Nastawiamy się na każdy następny mecz, jakby był to nasz ostatni bój. To nic, że Arka jest beniaminkiem, o lekceważeniu nie ma mowy - kończy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny