MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jagiellonia Białystok: Skorzystali na kontrowersji

Tomasz Dworzańczyk
Tomasz Dworzańczyk
Jagiellończycy (na biało) po raz pierwszy od dłuższego czasu skorzystali na kontrowersyjnej decyzji sędziego, a nie zostali przez niego skrzywdzeni
Jagiellończycy (na biało) po raz pierwszy od dłuższego czasu skorzystali na kontrowersyjnej decyzji sędziego, a nie zostali przez niego skrzywdzeni Przemysław Świderski
Wygrana żółto-czerwonych w Gdyni jest szeroko komentowana w całym kraju. Kontrowersje budzi zwłaszcza gol na 3:2, z rzutu wolnego pośredniego.

Sprawcą całego zamieszania był Szymon Marciniak. Międzynarodowy arbiter z Płocka uznał zagranie piłki przez Tadeusza Sochę do bramkarza Pavolsa Steinborsa jako podanie i po złapaniu futbolówki w ręce przez golkipera gospodarzy, odgwizdał przewinienie.

- Obrońca Arki nie podawał piłki z rozmysłem do bramkarza, a tylko wtedy można mówić o słusznie podyktowanym rzucie wolnym pośrednim - przekonuje na łamach „Przeglądu Sportowego sędziowski ekspert Canal + Sławomir Stępniewski.

Rozmyślne zagranie do bramkarza rzeczywiście stanowi jedyną podstawę do przerwania gry w takiej sytuacji. Czy jednak Socha rzeczywiście nie chciał podawać do Steinborsa? Tutaj mamy już spore wątpliwości. Jeśli defensor gdynian nie widziałby bramkarza stojącego w tym miejscu, a więc na piątym metrze przed swoją bramką, czy wówczas zdecydowałby się na wślizg, wygarniający piłkę Fedorowi Cernychowi? Naszym zdaniem nie, bo byłoby zagrożenie golem samobójczym. Zresztą ten pogląd nie jest osamotniony.

- Gdybym to ja stał w bramce, a nie Steinbors, na pewno tej piłki bym nie łapał. Owszem, można rozpatrywać ten wślizg Sochy jako zagranie sytuacyjne, ale moim zdaniem, było ono celowe w te właśnie miejsce - bronił decyzji sędziego Marciniaka Maciej Szczęsny, były reprezentacyjny golkiper, obecnie ekspert futbolowy w magazynie „Ekstraklasa TV”.

Różne opinie na ten temat mają piłkarze obu zespołów. Jagiellończycy przyznają, że sytuacja była trudna do jednoznacznej oceny, ale sędzia miał prawo podyktować w tej sytuacji rzut wolny pośredni.

- Odległość pomiędzy obrońcą a bramkarzem była na tyle duża, że pewnie można było podjąć taką decyzję. Dobrze, że tym razem podjęto ją na naszą korzyść, a myśmy to wykorzystali - przyznaje Konstantin Vassiljev, który z zimną krwią posłał futbolówkę do siatki.

Arkowcy z kolei, co zrozumiałe, kompletnie nie zgadzają się z decyzją arbitra i mają do niego spore zarzuty.

- Socha nie miał zamiaru podawać do bramkarza. Ale mam jeszcze pretensje do arbitra o co innego. Powiedział, że możemy wybiec z bramki, gdy zawodnik drużyny z Białegostoku dotknie piłkę. Taka sytuacja miała miejsce, to dlaczego nie gramy dalej, tylko rzut wolny został powtórzony - pyta się Krzysztof Sobieraj, obrońca gospodarzy.

Rzeczywiście, ale i tutaj przepisy bronią arbitra. Damian Szymański, który postawił nogę na piłce, nie wprawił jej w ruch, a to jest konieczne, by kontynuować grę. Dlatego sędzia dał kolejną szansę na wykonanie stałego fragmentu gry, po którym w końcu padł zwycięski gol, autorstwa Vassiljeva.

Co ciekawe, wczoraj głos zabrał także sędzia Marciniak, który stwierdził, że po analizie powtórek nie podyktowałby rzutu wolnego. Tak, czy inaczej, jest to pierwsza kontrowersja, rozstrzygnięta na korzyść jagiellończyków, od początku tego sezonu. Wcześniej białostoccy piłkarze byli głównie krzywdzeni decyzjami arbitrów i jak pokazuje „bezbłędna tabela” portalu „gol 24”, nadal są na dużym minusie, jeśli chodzi o odniesione korzyści i ogólny bilans pomyłek sędziowskich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny