Jagiellonia Białystok kończy zgrupowanie w Turcji

Przepracowaliśmy uczciwie okres przygotowawczy i czekamy na żniwo. Wierzę, że wykonana przez nas praca sama się obroni - mówi Piotr Stokowiec, trener Jagiellonii, podsumowując na stronie klubowej zakończone wczoraj zgrupowanie w Turcji.

Żółto-czerwoni podczas 12 dni nad Bosforem rozegrali pięć sparingów, z których wygrali tylko jeden - ostatni z mistrzem Uzbekistanu Buniodkorem Taszkient 1:0.

- Jestem zadowolony z przebiegu spotkania. Mogliśmy wygrać ten mecz wyżej, bo szczególnie w drugiej połowie, tych sytuacji mieliśmy więcej - przyznaje Stokowiec. - Widać, że jak to się mówi w żargonie piłkarskim, nogi puściły zawodników i zagrali już na większej świeżości. Wcześniej dopadł nas kryzys fizyczny i było widać zmęczenie. Ale liczyliśmy się z tym, prowadząc dwufazowe treningi - wyjaśnia.

Szkoleniowiec nie robi dramatu z powodu ogólnie słabych wyników meczów kontrolnych i przekonuje, że to o niczym nie świadczy.

- Nie możemy patrzyć na naszą pracę tylko przez pryzmat wyników. Wiem, że nasi kibice mogą być zaniepokojeni, ale to tylko przystanek do tego, co czeka nas w lidze. Do pierwszego meczu z Ruchem Chorzów pozostał tydzień, więc mamy trochę czasu, by popracować nad mankamentami - dodaje trener.

Stokowca cieszy powrót do zdrowia kontuzjowanych zawodników. Wpełni sił, albo blisko tego są Jonatan Straus, Nika Dzalamidze, Giorgi Popchadze oraz Rafał Grzyb. Ten ostatni zagrał już nawet 30 minut z Buniodkorem, a jeszce niedawno wydawało się, że nie zdąży wykurować się do startu ligi.

- Widać, że z jego kolanem wszystko już jest w porządku. Te pół godziny gry na pewno wzmocniło go też psychicznie - podkreśla Stokowiec.