Jagiellonia musi pokrzyżować "Czarnym Koszulom" plany, jeśli bez niczyjej pomocy chce zapewnić sobie ligowy byt na przyszły sezon.
Po trzech z rzędu porażkach poniesionych przez żółto-czerwonych faworytem będą w sobotę goście.
- Byłbym ostrożny z takimi prognozami. Oglądałem mecz Jagi z Lechią. Według mnie duży wpływ na wynik miała kontrowersyjna decyzja sędziego o czerwonej kartce dla Thiago Cionka - uważa Skrzyński. - Nasi rywale są znacznie groźniejsi u siebie. Utkwił mi w pamięci ich występ z Arką Gdynia, która nie miała nic do powiedzenia, czy pokonanie Legii Warszawa. To robi wrażenie - dodaje.
Bruno, Grosicki i Frankowski
Piłkarz "Czarnych Koszul" wskazuje silne punkty Jagiellonii.
- Przypadła mi do gustu gra Brazylijczyka Bruno. To bardzo kreatywny zawodnik. Będziemy musieli też uważać na szybkiego Kamila Grosickiego i lisa pola karnego - Tomasza Frankowskiego - wylicza. - W ogóle Jaga to silny zespół i ma dobrego trenera. Trzy porażki z rzędu sprawiły, że zechcą zakończyć złą serię i zrobią wszystko, by tak się stało. Dlatego czeka nas ciężki mecz - przekonuje defensor "Czarnych Koszul".
Jagiellończycy mają trochę pecha, że grają przeciwko Polonii akurat teraz, kiedy stołeczna ekipa pokonała 1:0 GKS Bełchatów i wciąż liczy się w walce o europejskie puchary.
Podnieśli się po upadku
Wcześniej doszło do dużej obniżki formy, kiedy prezes Józef Wojciechowski zdecydował się zwolnić trenera Bogusława Kaczmarka, bo ten nie uginał się pod jego naciskami co do ustalania składu. Drużyna natychmiast zaczęła przegrywać i dopiero w starciu z Bełchatowem nowemu szkoleniowcowi Jackowi Grębockiemu udało się odnieść pierwsze zwycięstwo.
- Nie komentuję spraw pomiędzy panami Kaczmarkiem a Wojciechowskim. My mamy robić swoje, czyli grać. Sprawa została rozdmuchana przez media, bo atmosfera w szatni była i jest dobra. W kilku meczach brakowało nam po prostu szczęścia, a teraz zaczęło ono nam sprzyjać - opowiada Skrzyński.
Polonia będzie w sobotę walczyła o wygraną na całego, bo niedawno pechowo odpadła w półfinale Pucharu Polski z Lechem Poznań,
ulegając "Kolejorzowi" po rzutach karnych. Przepustkę na europejskie boiska można dostać już tylko w lidze.
Problemem stołecznej ekipy jest atak. Po kontuzjach kilku zawodników jedynym wartościowym napastnikiem pozostał Macedończyk Filip Ivanovski.
- Tak się jakoś nieszczęśliwie złożyło, ale musimy sobie jakoś poradzić. Obok Filipa jest kilku młodych napastników, którzy udanie wprowadzili się do zespołu. Poza tym gole może strzelać każdy i wierzę, że z Białegostoku wywieziemy zwycięstwo - kończy Skrzyński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?