Jacek Wszoła: Takie imprezy mają sens. Właśnie na nich mogą wypłynąć przyszli mistrzowie. (wideo)

Biegi na 100, 300 i 600 metrów, skok w dal i wzwyż oraz pchnięcie kulą to konkurencje, w których rywalizowali młodzi lekkoatleci podczas zawodów Samsung Athletic Cup, których areną był stadion MOSiR w białostockim Zwierzyńcu. Do rywalizacji przystąpiło 443 zawodników z 40 szkół gimnazjalnych z województw podlaskiego, mazowieckiego, lubelskiego i warmińsko-mazurskiego.

- Takie imprezy mają sens. Właśnie na nich mogą wypłynąć przyszli mistrzowie - ocenia Jacek Wszoła, złoty (w 1976 roku w Montrealu) i srebrny (1980 w Moskwie) medalista olimpijski w skoku wzwyż.

Młodzież się nie garnie

Jeden z najwybitniejszych polskich lekkoatletów, który wraz ze specjalistą od biegu na 200 metrów Marcinem Urbasiem jest ambasadorem cyklu imprez SAC, pilnie przyglądał się przede wszystkim swoje koronnej konkurencji.

- Kilka lat temu właśnie na tych zawodach w Białymstoku pokazała się młoda dziewczyna, która teraz skacze już 190 centymetrów - dodaje polski mistrz.

Wszoła zaznacza jednak, że od masowej imprezy do najwyższych laurów droga jest bardzo daleka.

- Lekkoatletyka to trudna dyscyplina, która w dodatku nie budzi zbyt wielkiego zainteresowania mediów. Niestety, młodzież niechętnie się do niej garnie. Owszem, wystartuje w tego typu zawodach, ale potem woli robić coś innego, mniej męczącego - zaznacza ambasador SAC.

Przez Łódź do Barcelony

Podczas wczorajszych zwodów to nie koronna konkurencji Wszoły była najbardziej oblegana. Najwięcej, bo po ponad sześćdziesięciu uczestników zgromadziły na starcie biegi na sto metrów dziewcząt i chłopców.

Stawka rywalizacji nie była mała. Najlepsi spotkają się na krajowym finale w Łodzi, podczas którego wygrać będzie można wycieczkę na lekkoatletyczne mistrzostwa Europy do Barcelony.