Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Internauci mają wiele pomysłów, by omijać ciszę wyborczą, np. przez internetowe "zakupy" warzyw

Andrzej Matys
Andrzej Matys
Wojciech Wojtkielewicz
Od zawsze przed głosowaniem obowiązuje cisza wyborcza, a jej naruszenie jest karane. Tyle że internet i internauci mają na nią swoje sposoby, by - mimo ciszy wyborczej - informować o tym jak i na kogo się głosuje lub głosowało. Kwitnie twórczość, która nadaje partiom i ich kandydatom odpowiednie pseudonimy albo nazwy owoców czy warzyw. Nie inaczej było podczas niedzielnych wyborów prezydenckich.

Co ciekawe, cztery lata temu nawet Państwowa Komisja Wyborcza wystąpiła z wnioskiem o likwidację ciszy wyborczej, uznając m.in., że: "Postęp technologiczny, rozwój nowych mediów, w tym portali społecznościowych, powoduje, że obecnie cisza wyborcza staje się fikcją". Jednak posłowie, którzy przed czterema laty nowelizowali kodeks wyborczy uznali, że cisza wyborcza musi zostać.

- Z jednej strony cisza to jakiś anachronizm, co dobrze pokazują internetowe tzw. bazarki. Media społecznościowe zapewniają tak szybki przepływ informacji, że nie do końca daje się ciszę wyborcza egzekwować. Ale cisza ma sens, bo jest to mechanizm demokratyczny, do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Cisza była od zawsze i jej respektowanie to respektowanie mechanizmu wyborów. Ponieważ jednak kampanie wyborcze są dość brudne, cisza jest zabezpieczeniem (może iluzorycznym), że w ostatniej chwili, jakiś sztab "nie zrzuci bomby", na którą rywal nie będzie już mógł zareagować - mówi dr Maciej Białous, socjolog z Uniwersytetu w Białymstoku.

Cisza wyborcza obowiązuje więc nadal i zaczyna się w nocy z piątku na sobotę, a kończy wraz z zamknięciem lokali wyborczych. Tyle że w tzw. międzyczasie na Facebooku, Twitterze, Instagramie i w ogóle w internecie ludzie piszą lub publikują zdjęcia, które w zawoalowany sposób informują na kogo głosowali, zagłosują lub nawet jaki poziom poparcia mogą już mieć kandydaci. Często więc spotyka się wpisy takie, jak ten:

"28 czerwca:· Publiczne · Znajomy był na zakupach na giełdzie warzywnej. Obkupił się. Trochę zdziwiło mnie, że pestki tak tanio, a truskawki podrożały. Dynia (pestki - duża paczka) za 42,50 zł, Truskawki (2 łubianki) za 30,40 zł, Humus (dwa słoiczki) za 12,60 zł Botwina (1 pęczek) za 7,20 zł, Buraki (1 kg) za 3,20 zł, Kapusta (1 sztuka) za 2,70 zł".

Takie i podobne wpisy można znaleźć pod hasztagiem #Bazarek na Twitterze, który pozwalał poznawać i obserwować takie spożywczo-zakupowe metafory. Przy poprzednich wyborach śledzono ceny pistacji (PiS), pomidorów (PO), które zstąpiła kolendra (KO), lewisów lub zlewów (Zjednoczona Lewica), koniczyny/zboża (PSL) czy konfitur (Konfederacja). Śledząc zaś niedzielne (28.06) posty można było przeczytać, że np.: ktoś właśnie zagłosował, a potem wyrzucił jednorazowy długopis. Ktoś inny do urny przyszedł boso, a jeszcze inny trzasnął sobie zdjęcie z głosowania.

Gdy czyta się takie #bazarkowe wpisy pojawia się pytanie: Czy w dobie coraz powszechniejszego dostępu do internetu i mnóstwa portali społecznościowych, cisza wyborcza ma jeszcze sens? Minister edukacji i szef podlaskiego Prawa i Sprawiedliwości Dariusz Piontkowski uważa, że cisza wyborcza jest potrzeba, bo daje ludziom spokój i oddech od kampanii.

- Cisza jest potrzebna. Ten moment spokoju wpisał się już w naszą tradycję wyborczą, więc to wyciszenie się na dzień czy dwa przed głosowaniem nikomu nie szkodzi. W sobotę jest zdecydowanie spokojniej i może dzięki temu ludzie mają więcej szans na refleksję. Owszem są te różne bazarki i ich informacje, ale nie wszyscy korzystają z internetu, a poza tym są to zawoalowane formy, a nie bezpośrednia agitacja. Przepis o ciszy wyborczej sprawia, że jeśli pojawia się agitacja w zawoalowanej formie i porównuje kandydatów np. do warzyw to cisza wyborcza uspokaja sytuację - podkreśla Dariusz Piontkowski.

Podobnego zdania jest prof. Tadeusz Popławski, z katedry marketingu i turystyki Wydziału Inżynierii Zarządzania Politechniki Białostockiej, który też uważa, że potrzebujemy chwili wyciszenia tuż przed głosowaniem wyborami, ale widzi też jej iluzoryczność.

- Wydaje mi się, że cisza wyborcza jest ciszą rytualną. Tak naprawdę powinna trwać dłużej, kilka dni. Dzisiaj cisza wyborcza nie ma wielkiego sensu, bo przepływ informacji jest olbrzymi. Facebook, Twitter, Instagram, WhatsApp zapewniają błyskawiczną wymianę informacji. Tak jest przy każdych wyborach i trudno to kontrolować. Na pewno ważne jest, że nie wolno publikować sondaży, bo to działa na odpływ elektoratu, zwłaszcza od małych kandydatów. No i ważne, że w tym czasie media nikogo nie atakują. Człowiek może więc na spokojnie podjąć decyzję - prof. Tadeusz Popławski

Dodajmy, że w języku internautów:

  • urzędujący prezydent Andrzej Duda był m.in. Długopisem, Płuckami lub Nartami
  • Rafał Trzaskowski został Dżemem, Wisełką, Truflą lub Bagietką
  • Szymon Hołownia - Habitem, Opłatkiem lub Telewizorem
  • Krzysztofa Bosaka określano jako Konfiturę, Konserwę albo Delicje
  • Władysław Kosiniak Kamysz był głównie Tygryskiem ("Chodź, tygrysie" - wołała do niego żona ze sceny) oraz Zbożem, Koniczyną czy Zieleniną
  • Roberta Biedronia zwykle nazywano Biedronką
  • Marka Jakubiaka - Browarami, Chmielowym lub Piwem
  • Pawła Tanajno określano jako Ananasa albo Hawajską
  • Stanisław Żółtek został: Żółtkiem, Jajami czy Ekstra Mocnymi.

To tylko niektóre z pseudonimów, bo jak wiadomo pomysłowość internautów nie zna granic. Równocześnie jednak słychać opinie, że "wyborczy handel" nie jest zjawiskiem mocno powszechnym.

- Nie sądzę by zupełne porzucenie ciszy było dobrym pomysłem. Zresztą te #bazarki mają ograniczony zasięg o tyle, że śledzą je ludzie mocno zainteresowani polityką, więc #bazarkowe informacje docierają do stosunkowo wąskich grup społeczeństwa. Trzeba chcieć tego odszukać i jeszcze odszyfrować. To nie są informacje, które pojawiają się w mediach publicznych, które docierają do największych grup. Na razie nie mają one takiego znaczenia, by można mówić o bezsensowności ciszy wyborczej - uważa dr Maciej Białous.

Przypomnijmy. Podczas ciszy wyborczej obowiązuje m.in. zakaz zgromadzeń, pochodów i przemówień wyborczych, rozdawania ulotek o kandydatach i publikowania sondaży. Złamanie ciszy karane jest na grzywną od 20 do 5 tys. zł, zaś publikacja sondaży - grzywną od 0,5 do 1 mln zł.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny