Wczoraj przed białostockim sądem okręgowym zakończył się jeden z najgłośniejszych procesów ostatnich lat. Mariola M., 38-letnia nauczycielka z Czarnej Białostockiej została oskarżona o zamordowanie ze szczególnym okrucieństwem 11-letniego Piotra P., ucznia szkoły, w której sama pracowała. Kobieta przyznała się do zbrodni, zaprzeczyła jednak, by kierowała nią chęć zemsty na ojcu chłopca, który kilka dni przed tragedią zerwał z nią kilkuletnią, intymną znajomość.
To była zemsta
Zdaniem oskarżenia kobieta zaplanowała zabójstwo Piotrka P. Chciała się w ten sposób zemścić na ojcu dziecka, z którym przez wiele lat miała romans.
- Oskarżona specjalnie zwabiła dziecko do gabinetu lekarskiego by go zabić - podkreślała w swojej mowie końcowej prokurator Bożena Romańczuk. - W jakim innym celu chciała się bowiem spotkać z dzieckiem, z którym nigdy wcześniej nie rozmawiała i któremu rozbiła rodzinę. Po co i o czym dorosła kobieta miałaby rozmawiać z jedenastolatkiem? Wydaje się, że kiedy Jerzy P. zerwał z nią oskarżona postanowiła odebrać mu to co miał najcenniejsze - ukochane dziecko.
Jednak biegli psychiatrzy i psycholodzy, którzy badali nauczycielkę bezpośrednio po tragedii (byli również obecni w czasie całego przewodu sądowego) uważają, że jej zachowanie wskazuje na to, że działała w afekcie fizjologicznym.
- Sam przebieg zdarzenia: jego niezwykła brutalność, agresja, wielość zadawanych ciosów wskazują, że w tym momencie napięcie emocjonalne było tak silne, że wymknęło się to spod kontroli intelektualnej - mówił wczoraj w sądzie powołany biegły psycholog. - Cały ten romans, potem nagonka na nią, miały wpływ na jej zachowanie. W swoich wyjaśnieniach oskarżona powiedziała, że Piotrek wyzwał ją wulgarnie, kiedy razem byli w gabinecie lekarskim. To był prawdopodobnie element spustowy, decydujący, kiedy emocje tej kobiety uwolniły się. Jak sama oskarżona przyznała, dziecko było cząstką Jerzego P. Był to symbol, który przypominał mężczyznę, z którym tak długo była związana. I można powiedzieć, że zabijała dziecko, ale na myśli miała Jerzego P.
To była zbrodnia w afekcie
Właśnie na tę opinię powoływał się w swojej mowie końcowej obrońca Marioli M., który domagał się zmiany kwalifikacji prawnej czynu i uznanie, że oskarżona zabiła chłopca pod wpływem silnego wzburzenia usprawiedliwionego okolicznościami, za co grozi od roku do dziesięciu lat więzienia.
- Piotruś to przypadkowa ofiara rozgrywek dorosłych. Nie można jednak w żadnym razie powiedzieć, że Mariola M. zaplanowała tę zbrodnię. Przez kilka dni przed tą tragedią żyła w ogromnym napięciu, nie jadła i nie spała kilka nocy - mówił w swojej mowie końcowej mecenas Maciej Gryszkiewicz. - Już w gabinecie lekarskim siedziała z tym chłopcem przez co najmniej piętnaście minut. Czy osoba, która zaplanowała tę zbrodnię czekałaby z zabójstwem aż do przerwy? Bardziej prawdopodobne jest to, że w chwili kiedy zadzwonił dzwonek chłopiec obrzucił ją wyzwiskami, a to z kolei spowodowało u niej niekontrolowany wybuch emocji.
Wyrok w tej sprawie zapadnie w piątek 15 lutego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?