Henryk Rogoziński. Łowca czarno-białych obrazów (zdjęcia)
Autoportret
Urodził się w 1934 roku w Grabowcu koło Bielska Podlaskiego. Ale właściwie to był białostoczaninem, bo w Białymstoku spędził znaczną część swego życia. W młodości długo poszukiwał swego miejsca. Skończył szkołę poligraficzną, zajmował się radiotechniką, astronomią, studiował meliorację na SGGW, aż wreszcie poświęcił się całkowicie fotografii. Zdjęcia zaczął robić jeszcze przed maturą, na początku lat 50. I co dziś może wzbudzić podziw, sam skonstruował aparat fotograficzny. Instrukcję znalazł w "Przyjaciółce". Ten tygodnik, prenumerowany przez jego ciotkę, u której mieszkał, zamieszczał wtedy takie różne porady dla majsterkowiczów. - Zrobiłem sam pierwszy skrzynkowy aparat z jedną soczewką i o dziwo robił nawet zdjęcia - opowiadał w wywiadzie. - Robiło się je na błonie i papierach do światła dziennego, odbitki wykonywane były metodą stykową w kopioramce w talerzach cioci. Po tygodniu szkliwo pękało i zaczynały się kłopoty.