Gospodarka > Podrożeje prąd. Ale niewiele

Jeśli URE postawi na swoim, przeciętna rodzina, która płaci obecnie około 1 tys. zł za prąd rocznie, wyda o 50 zł więcej. Gdyby cenniki proponowane przez sprzedawców przeszły bez zmian, podwyżka wynosiłaby nawet ponad 400 zł rocznie.

- Informacja URE jest dla nas szokująca - powiedział Tomasz Zadroga, prezes Polskiej Grupy Energetycznej (PGE). - Mam wrażenie, że prezes bazuje na innych danych niż my. Proponowana cena nie pokrywa kosztów wytwarzania. A to oznacza, że spółka będzie nierentowna.

Prezes mówi "nie"

Do PGE należy Zakład Energetyczny Białystok, który zaopatruje w prąd 99 proc. mieszkańców naszego regionu. Ale zbulwersowani najnowszym oświadczeniem URE są wszyscy sprzedawcy prądu.

Przypomnijmy, że spółki energetyczne przedstawiły URE propozycje cenników na 2009 rok. Mariusz Swora, jego prezes, uznał je za nieuzasadnione. I zwrócił firmom do korekty.

- Z naszych obliczeń wynika, że cena energii w hurcie powinna w przyszłym roku kształtować się na poziomie 155 zł za MWh - wyjaśnia Agnieszka Głośniewska, rzeczniczka URE. - Spółki energetyczne skalkulowały ją na poziomie 225-260 zł/MWh. W dodatku można zaobserwować, że hurtowe ceny energii spadają.

Światła mogą zgasnąć

Operatorzy przypominają, że ich koszty własne rosną drastycznie, tymczasem odbiera im się szansę na zysk i normalną działalność.

- Kopalnie chcą za węgiel coraz więcej, trzeba będzie dokupić limity emisji dwutlenku węgla - wylicza Dominika Tuzinek-Szynkowska, rzeczniczka PGE. - A skąd brać pieniądze na inwestycje? Bez nich za kilka lat grozi nam katastrofa energetyczna.

- Ograniczenia podwyżek dotyczą 25 proc. rynku (ceny energii dla gospodarstw domowych są regulowane; firmy płacą za prąd na zasadach wolnorynkowych - red.) - przypomina Głośniewska. - URE nie może działać na szkodę firm. Tak stanowi prawo.

W tym roku prąd drożał już kilkukrotnie. Jego cena w hurcie wzrosła o około 30 proc., a nasze rachunki - o kilkanaście proc.