Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Galerie handlowe otwarte. Pierwszy weekend w białostockich centrach handlowych: Ludzie przyszli, ale czy szaleli z zakupami? (zdjęcia)

Andrzej Matys
Andrzej Matys
Przed pandemią galerie handlowe tętniły życiem. Tu warto było wpaść na zakupy, do kina, na fitness albo po prostu spędzić czas. Pierwszy weekend po otwarciu taki nie był. Klienci, owszem byli, ale mniej niż w poniedziałek, gdy galerie po dwóch miesiącach niebytu zostały "odmrożone". Że tłumów nie było najlepiej świadczyła informacja o miejscach na podziemnym parkingu w Jurowieckiej. O 13.50 było wolnych 287 miejsc.

Ale nie tylko w galerii w centrum miasta tłoku nie było. Identyczną sytuację można było zaobserwować i w Alfie, i w Białej. Wszędzie i na każdym poziomie klienci poruszali się swobodnie, a czasami na korytarzach było pusto. I tylko Alfa wyróżniała się w jeden sposób. Tu, aby w ogóle wejść do galerii trzeba zaliczyć mierzenie temperatury i obowiązkowo wydezynfekować ręce. Obojętnie czy w rękawiczkach czy bez.

- Sprawdzamy wszystkich na wejściu, absolutnie. Generalnie jest Ok., choć w tygodniu z kolegami zawróciliśmy kilka osób z gorączką. Dużo ich nie było, ale dwie, trzy osoby dziennie to standard - mówi ochroniarz, który stoi przy wejściu do galerii każdemu przykłada elektroniczny termometr do czoła.

Galerie są otwarte ale...

W sklepach, z których personelem rozmawialiśmy panuje dwoistość nastrojów. Po pierwsze, dobrze że wreszcie handel ruszył, ale (po drugie) jeszcze długo nie będzie takich tłumów, jak w latach poprzednich, czy nawet w styczniu i lutym. Dość powiedzieć, że w dwóch sklepach z branży odzieżowej usłyszeliśmy, że jak w tygodniu przyjdzie 50-60 klientów to jest super.

W jednej z perfumerii dowiedzieliśmy się, że przez pandemię ludzie przestawili się na zakupy w internecie i do sklepu przychodzą głównie odebrać paczkę. A jeśli kupują to głównie drobiazgi. Na szczęście sklep ostatnio zaczął kusić dużymi promocjami, więc i klientów zaczyna przybywać. Czy przełoży się to na większe zakupy? - Może być tak, że ludzie przyjdą do nas powąchają, poznają zapach, a kupią przez internet - słyszymy.


To nie wygląda najlepiej

- Mamy prawie południe, a mój utarg to 7,20 zł. Zwykle o tej godzinie miałam w kasie 500-600 zł. Ale od czegoś trzeba zacząć. U nas gros klientów stanowili Białorusini, Rosjanie, Litwini. Dziś, gdy nie mogą przyjeżdżać jest luz i właściwie pusto. Mam wrażenie, że w poniedziałek, na otwarcie galerii było więcej ludzi niż dzisiaj, ale może przegrywamy z pogodą. Jest ładnie, więc ludzie sobotę chyba spędzają na powietrzu, a nie w galerii. Pewnie boją się tego koronawirusa i może bali się, że w sobotę przyjdą tłumy - mówi ekspedientka ze sklepu z branży kosmetyczno-drogeryjnej.

Zobacz także: Jakie sklepy są otwarte w galeriach handlowych w Białymstoku [lista]

W kilku sklepach odzieżowych usłyszeliśmy, że mała frekwencja w sobotę nie jest specjalnym zaskoczeniem. Dlaczego? Bo od poniedziałku, gdy galerie zostały otwarte szału nie ma. Mało białostoczan, mało ludzi z okolicznych miejscowości, a o turystach ze wschodu to już w ogóle nie ma co mówić. W innym usłyszeliśmy, że w sobotę do południa można było zarobić i dwa tysiące, a dzisiaj, choć też jest sobota - nic. Natomisat w kilku butikach pracownicy mieli poważne wątpliwości czy kiedykolwiek sytuacja w galeriach wróci do normalności.

Nareszcie galerie się otworzyły

- Dobrze , że wreszcie sklepy się otworzyły. Nie może być inaczej. Ten niehandlowy czas trwał dopóty dopóki nasze władze, które uważam za mądre, nie orzekły, że można otworzyć sklepy. I ja ufam temu w stu procentach. Ludzi jest rzeczywiście mało, ale może korzystają z dobrej pogody - mówi Bożena Świrydowicz, którą spotkaliśmy w sklepie operatora telefonii komórkowej.

- Spodziewaliśmy się, że będzie więcej ludzi. Przyjechaliśmy z Ełku, bo choć u nas też są sklepy tych marek, to u was jest większy wybór, więc zakupy ubraniowe się udały - kwitują swoje zakupy dwaj ełczanie, jak się okazuje ojciec i syn.

Po konkretne zakupy ubraniowe wpadł też do Alfy pan Adam trzydziestoletni białostoczanin: - Musiałem, bo potrzebuję nowych ubrań do pracy. Przyszedłem, kupiłem, co chciałem i natychmiast wracam do domu. To był dobry ruch, bo są świetne promocje - stwierdził z uśmiechem.

Udaną wizytę w galerii zaliczył również inny białostoczanin, który w sklepie z biżuterią kupił gustowny złoty pierścionek. Obejrzał kilka, ale nie miał nawet cienia wątpliwości, który ekspedientka ma zapakować.

Szybka wizyta i do domu

- Kupuję dla córki przybory do rysowania i malowania. Nauczyciele ucząc przez internet plastyki zadają różne rzeczy i czymś trzeba to wszystko malować. Przyszyłyśmy więc do empiku w galerii, bo wydawało mi się, że tu będzie mniej ludzi, niż w którymś z hipermarketów. I jak widać miałam rację. Tak że robimy zakupy, oddam buty, które kupiłam córce przez internet, bo za duże i już nas nie ma. Wracamy do domu, zwiedzania galerii nie będzie - zapewnia pani Ewa z Białegostoku.

Kobieta była jedyną klientką w empiku, a jak przyznały ekspedientki, w tygodniu białostoczanie na książki specjalnie się nie rzucili. Pewnie dlatego, nie w każdej galerii empik był otarty. - Może ludzie mają tyle różnych zajęć, bo to i praca w domu i nauka z dziećmi, że nie mają czasu na czytanie i książkowe zakupy - zastanawia się jedna ze sprzedawczyń.

- Przyszliśmy do galerii po zakupy ubraniowe. Były udane. Kupiliśmy to, co chcieliśmy i wracamy. Chcieliśmy też zobaczyć jaka jest sytuacja: czy ludzie stoją w kolejkach, czy trzeba mierzyć temperaturę w każdym sklepie. Byliśmy zaskoczeni, bo co drugie miejsce parkngowe miało być zajęte, a nikt tego nie przestrzega. Mam wrażenie, że większość ludzi traktuje wizytę w galerii zadaniowo. Tłumów też nie ma - przyznają małżonkowie Katarzyna i Krzysztof.

Czytaj również: Odmrażanie hoteli po kwarantannie. Nie wszystkie obiekty wznowiły działalność. Czekają na poluzowanie rygorów odnośnie restauracji

- Jestem tu, bo po pierwsze jakoś tak wyszło, że zmieniła mi się waga i szukam marynarki. Ale żeby nie było, nie przytyłem, a poza tym są fantastyczne promocje, więc chyba warto skorzystać - wyjaśnia cel swojej wizyty w sklepie z garniturami Robert Sadowski, szef białostockiego Muzeum Wojska.

Podkreśla jednocześnie, że klientów jest wyraź nie mniej i zapewne minie jeszcze sporo czasu zanim galerie znowu się zapełnią. - Oczywiście fajnie robi się zakupy bez tłoku, ale atmosfera jest taka sobie. Handlowcy z jednej strony się cieszą, że po dwóch miesiącach mogą coś zarabiać, ale trzeba też pamiętać, jakie ponoszą koszty. Na razie wygląda na to, że jest słabo, no i ludzi mało. Jeśli długo tak będzie to galerie będą miały straszne problemy, żeby się podnieść - uważa Robert Sadowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny