Galeria Zielone Wzgórza droższa niż nowojorska Piąta Aleja

Przenieśli się z centrum miasta do centrów handlowych. Ale po drodze zdarzył się kryzys. I zamiast wzrostu obrotów i tłumu klientów, gniotą ich niebotycznie wysokie czynsze. A kupujących wcale nie przybyło.

Sklepy umierają

- Nie mamy już z czego płacić czynszu - mówi właściciel sieci sklepów ulokowanych w kilku galeriach (mężczyzna chce zachować anonimowość). - Bo w ostatnim czasie kurs euro mocno poszedł w górę, a rozliczamy się z galeriami właśnie w tej walucie. Rozmowy z ich zarządami nie przynoszą efektów, a sklepy zaczynają umierać. Jeśli ten proces nie zostanie zahamowany, doprowadzi do upadku wielu przedsiębiorstw, w Białymstoku i nie tylko. Bo w całym kraju problem jest ten sam.

Na razie przedsiębiorcy próbują się zjednoczyć: - Bo przychodząc do rozmów z marketem czy galerią w pojedynkę, najemca słyszy, że "tylko on narzeka" - mówi przedsiębiorca. - Ale gdy zgromadzi się setka takich osób, znika anonimowość i nie można już zwalić winy na nieudolność jednej osoby.

Także pertraktują z galeriami, próbują doprowadzić do spotkania, bo...

- Od czegoś trzeba zacząć. Dlaczego nie od rozmowy dwóch współpracujących ze sobą podmiotów: najemcy i dzierżawcy? - wyjaśnia nasz rozmówca. - Bo w tej chwili na Wrocławskiej jest drożej niż na Piątej Alei w Nowym Jorku.

Piszą do siebie pisma

W związku z tym "wielu z nich ma już przeterminowane zaległości z tytułu (czynszu - red.)", a gdy "upadną obecni najemcy, firma Carrefour będzie miała problemy ze znalezieniem kolejnych. Gdy część powierzchni handlowej będzie pusta, spadnie prestiż całej Galerii" - zaznaczają w piśmie do zarządu Carrefour Polska najemcy z Galerii Zielone Wzgórza.

Zarząd, niestety nie zgadza się na obniżenie czynszu, bo jak argumentuke: obrót Galerii nie sygnalizuje pogarszania się sytuacji.

W lutym ma dojść do spotkania obu stron. Przedsiębiorcy uważają bowiem, że w czasie kryzysu nie może być tak, że jedna strona zarabia, a druga tylko ponosi koszty.