Cielęta zabrali do lepszych pomieszczeń, a nas umieścili w tych chlewach. Rozdzielili po zagrodach. Niczego tam nie było, żadnych sprzętów. Bracia skombinowali jakieś deski, zbili prycze. Przyszła Rosjanka, poradziła jak postawić płytkę, żeby coś ugotować. W każdej ziemiance było po 30 osób. Głód, brud, wszy, ciężka praca - nie da się opowiedzieć tego, co przeżyliśmy - mówi Cecylia Grygo. Wraz z ojcem, trzema braćmi i gosposią była sześć lat na zsyłce w Kazachstanie.
Wywózka
Mieszkali w Rajgrodzie w powiecie grajewskim. Miała 16 lat, skończyła cztery klasy gimnazjum. Ojciec był gospodarzem, najstarszy brat oficerem; po napaści na Polskę Sowieci wzięli go do niewoli w Kozielsku, a potem rozstrzelali w Katyniu. Ale o tym dowiedzieli się później.
Był kwiecień 1940 roku. Brat napisał list, żeby mu przysłać paczkę z żywnością i z ciepłym ubraniem. Poczta nie chciała przyjąć bez rekomendacji NKWD. Mama nie żyła, ojciec poszedł do naczelnika, ale on zezwolił wysłać tylko pieniądze.
- 13 kwietnia przyszli po nas - opowiada pani Cecylia. O drugiej w nocy łomot do drzwi. Otwierać, rewizja! Dwóch stało z karabinami, a trzech przetrząsało mieszkanie. Byli do szóstej rano. A potem rozkaz: "Zabierajcie się. Pieriesielajem was w druguju obłast". Krótka formułka, żadnych tłumaczeń, kazali się pakować. Furmanki już czekały, by zawieźć na stację. Kierunek Kazachstan.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?