- Działałem w interesie społecznym. Chciałem od środka pokazać, jak naruszana jest godność osadzonych w ośrodkach dla cudzoziemców, że są tam łamane prawa człowieka - mówił w czwartek na rozprawie Endy Gęsina-Torres.
To dziennikarz, który w styczniu ubiegłego roku udając uchodźcę i wykorzystując swoje kubańskie pochodzenie, decyzją sądu znalazł się w białostockim ośrodku dla cudzoziemców. Przebywał tam przez kilka tygodni. Funkcjonariusze zwrócili uwagę na zegarek z zakamuflowaną kamerą. Zdemaskowany dziennikarz TVP przyznał się do tego, kim jest i w jakim celu chciał się dostać do ośrodka.
Jesienią ubiegłego roku sąd pierwszej instancji uznał go winnym m.in. podrobienia dokumentów, ale odstąpił od wymierzenia kary. Zasądził 2000 złotych na cele społeczne.
W czwartek Endy Gęsina-Torres prosił sąd odwoławczy o umorzenie postępowania ze względu na niską społeczną szkodliwość czynów, które popełnił.
Stanowczo oponowała temu prokurator. - Sprzeciwiam się temu, żeby dziennikarze w celu wcielenia się w kogoś innego, wprowadzali w błąd ważne organy państwowe, dezorganizowali porządek prawny, wyręczali instytucje państwowe w ich zadaniach - podnosiła.
Dla oskarżonego chce kary więzienia w zawieszeniu. Sąd wyda wyrok za tydzień.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
