Dzieci z litewskich domów dziecka przyjechały na Podlasie

Już nie mogliśmy doczekać się Daniela. Czekał zwłaszcza syn Aleksander, no i młodsza córeczka Marcysia. Daniel będzie u nas z wizytą już czwarty raz - oblicza Barbara Pac.

- Szósty - poprawia ją cicho 12-letni Daniel z domu dziecka w litewskim Niemenczynie.

Razem ze starszą siostrą, 16-letnią Eweliną - i koleżanką, także 16-letnią Grażyną, przyjechali w piątek do Białegostoku dzięki pomocy wojewody podlaskiego, który posłał na Litwę samochód.

Dziewczyny zabrała na dwa tygodnie rodzina z Białegostoku, chłopcem zaopiekują się państwo Barbara i Tomasz Pacowie z Krypna. - W sobotę, na jeden dzień jedziemy, na Mazury. Po powrocie chłopcy oddadzą się swoim ulubionym zajęciom. Będą strzelać z łuku, piec placki - opowiada pani Barbara. Ale okazuje się, że tak nie do końca poznała upodobania Aleksandra i Daniela.

- Najczęściej będziemy siedzieć przed komputerem, grać w piłkę i jeździć rowerem - uzupełnia ze śmiechem 10-letni Aleksander.
A jeszcze onieśmielony przyjazdem Daniel dodaje cichutko, że będą też pływać.
- Daniel pływa doskonale - chwali pani Barbara.

Z Danielem i dziewczynami miała w piątek przyjechać też jeszcze jedna koleżanka, ale dostała szansę na wakacyjną pracę i postanowiła zostać na Litwie.

Razem z piątkowymi gośćmi w Polsce jest już dziesięcioro polskich sierot z domów dziecka na Litwie. Wkrótce przyjadą pozostałe. Planowana jest wizyta jeszcze siedmiorga dzieci.

Goszczą głównie u rodzin z Białegostoku i okolic, ale też np. z Warszawy i Wrocławia.

Od wielu lat gościnne przyjazdy do Polski organizuje białostockie stowarzyszenie Otwarty Dom. Dzieci spędzają tu nie tylko wakacje, ale też np. Boże Narodzenie i Wielkanoc. W tym roku wizyta na Wielkanoc nie doszła do skutku, ponieważ władze litewskie zaostrzyły przepisy dotyczące przyjazdów dzieci. Postawiły przez rodzinami warunki trudne do spełnienia w krótkim czasie.

- Nas to nie zraziło. Owszem, było trochę kłopotów z umówieniem wywiadu środowiskowego w naszym domu, ale nie są to bariery nie do pokonania, a naprawdę warto zapraszać dzieci - zachęca Barbara Pac.