Dyżur redakcyjny: Bez świadectwa ani rusz

Z Barbarą Smolińską z Podlaskiej Fundacji Rozwoju Regionalnego, rozmawia Piotr Walczak.

Kurier Poranny: Czym właściwie jest certyfikacja czy też świadectwo energetyczne budynku?

Barbara Smolińska: Świadectwo energetyczne to dokument, który określa, jakie jest zapotrzebowanie określonego budynku lub lokalu na energię. Celem wystawiania takiego świadectwa jest zaspokojenie w przyszłości potrzeb związanych z użytkowaniem budynku lub lokalu. Chodzi o takie elementy jak zapotrzebowanie na ogrzewanie, ciepłą wodę, wentylację czy klimatyzację oraz – w przypadku budynków użyteczności publicznej – również zapotrzebowanie na oświetlenie.

Każdy budynek musi posiadać takie świadectwo energetyczne czy są jakieś wyjątki? – Nie każdy. Taki obowiązek dokładnie określa prawo budowlane, gdzie jest podane w przypadku jakich budynków posiadanie świadectwa nie jest konieczne.

Na pewno każdy budynek lub lokal, który jest sprzedawany lub wynajmowany i każdy budynek, który dopiero powstaje bezwzględnie wymaga świadectwa energetycznego.

Skąd wziął się taki obowiązek, aby posiadać certyfikację energetyczną nieruchomości? – Taki jest wymóg przepisów funkcjonujących w Unii Europejskiej, a ściślej mówiąc dyrektywy unijnej z 2002 roku w sprawie certyfikacji energetycznej budynków. Polskie prawo musiało się po prostu do tego dostosować.

W jaki sposób wymóg certyfikacji energetycznej budynków funkcjonuje na co dzień? Czy możliwe jest, aby ominąć jakoś te przepisy? – Jeżeli chodzi o budynki nowo powstające, to na pewno do użytkowania nie zostaną oddane takie, które tego świadectwa energetycznego nie posiadają. W momencie, gdy ktoś złoży wniosek o pozwolenie na użytkowanie, musi dołączyć kopię świadectwa energetycznego.

Natomiast w przypadku budynków, które już istnieją, to trudno mi tak naprawdę powiedzieć, kto i w jaki sposób powinien sprawdzać, czy dana nieruchomość ma świadectwo energetyczne. Nie znam zapisów, które mówią coś na ten temat.

Dziękuję za rozmowę.